Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 4 kwietnia 2017

291.PRZECIERAM NOWE SZLAKI

BRZUZA,SZUMIN,REZERWATY JEGIEL I

CZAPLOWIZCA  2017.04.02.

          Zbliżał się powoli termin,który wyznaczył Kolega Kamil,aby ponownie skoczyć do Sobiboru i wyczesać upragnione puszczyki mszarne.Cieszyłem się bardzo na ten wyjazd,gdy nagle wyskoczyły ważne względy rodzinne i zostałem uziemiony w domu.Kumple pojechali sami,a ja dał bym głowę,że jak mnie tam nie będzie,to puszczyk się natychmiast pojawi.
Byłem ponury jak listopadowa noc,gdy odezwała się moja fantastyczna Koleżanka-Eliza.Nieraz już razem buszowaliśmy w Polsce i przyznaję,że razem,bardzo dobrze nam się współpracowało.Otóż korzystając z przepięknej pogody,postanowiła spędzić niedzielę razem z rodziną,gdzieś na łonie natury.Chciała przy okazji poznać nowe miejsca w Nadburzańskim Parku Krajobrazowym.To nie była stricte wycieczka ornitologiczna,a raczej krajoznawczo wypoczynkowa.
Słodko mnie zapytała-O wiele mam ochotę się przewietrzyć,to mogę z nimi pojechać.
Czyż można zlekceważyć taką propozycję ??Oczywiście,że nie!!.
I tak o 6 rano,znalazłem się na Targówku,gdzie załadowałem się w terenowe auteczko i ruszyliśmy w drogę.Byłem bardzo ciekawy co mnie czeka.A wszystko zapowiadało,że raczej dużo fajnego.Po pierwsze oczekiwałem,że nasycę oczy pięknymi krajobrazami,po drugie-dziwnym by było,gdyby w takich cudownych miejscach,nie przytrafiło się coś ptasiego,a po trzecie-to ostatnio mam zachciewajki,aby bez pośpiechu,na zupełnym luzie poszwędać się gdzieś i bezmyślnie pogapić się na cudowny świat.Plan zrealizowałem w 127,8 %.
Było pięknie,było spokojnie,fantastycznie odpocząłem.Nadbużańskie łąki,w znacznej części zalane wodą,świeciły pustkami.Tam gdzie nie ma ludzi,ja od razu czuję się pozytywnie nastawiony do świata.Niestety dotyczyło to też i ptaków.Było trochę brodzących,przeróżne kaczki,gęsi białoczelne.Aby je jednak zobaczyć,trzeba było cierpliwie cały perymetr,przeszukiwać dokładnie przez lunetę.Kawałek po kawałku.To właśnie robiła Eliza i była bardzo zadowolona.Co chwila słyszałem jej radosne ochy i achy.Ja ze zdziwieniem stwierdziłem,zupełny brak wróblaków.Wydawało mi się,że są tu dla nich idealne warunki.Kolega znawca tych stron,potwierdził moje spostrzeżenia.
Z wróblakami w tym miejscu,jest faktycznie jakiś dziwny rok.Za to podobno drapulce ciagnęły w dużych ilościach.Niestety,robiły to na bardzo duzych wysokosciach i trzeba niezłych umiejętnosci,aby potrafic je wypatrzyć
Po tych łąkach można by było snuć się bez końca.Ale my gnani ciekawością, zbadaliśmy kilkukilometrowy odcinek Bugu.Tutaj było gorzej.Wszędzie masa koczujących na brzegu "weekendowiczów"rozłożonych wokół swych wypasionych fur.A sam Bug o ostro zarysowanych brzegach,bez wypłyceń i ławic.Żadnych wodnych ptaków.
Piorunujące wrażenie,wywarło na mnie inne miejsce-rezerwat JEGEL.
Cuś fantastycznego.Dwustuletnie świerki,rosnące na torfach. Cud,mniód,ultramaryna.Tylko,że przez te torfy,nasze poznawcze zapędy, skończyły się na obrzeżu rezerwatu.Głębiej,stała wszędzie woda i bez solidnych gumiaków,nie było co marzyć,aby wejść głębiej.Ale t krótki pobyt na brzegu,wynagrodził mnie sowicie.Eliza najpierw usłyszała,a potem wypatrzyła tłumy zniczków(ja z racji swojego wieku,niestey juz nie słyszę ich bardzo wysokich pisków).Latały wysoko,w koronach drzew.Ja zostałem tu dłużej. Stałem nieruchomo przy pniu i po jakimś czasie,te ptasie klejnoty pokazały się niżej.Tyle lat bezskutecznie za nimi łaziłem,a tu je miałem na wyciągnięcie ręki.Jeno,ku mojemu utrapieniu, nie mogłem skorzystać z aparatu.Było jeszcze rano.Słoce niedaleko horyzontu,schowane za drzewami.Otacząjacy mnie gęsty tłum wielkich drzew powodował,że było bardzo ciemno.Z wielu zdjęć,ostały się tylko cztery.A i tak ich jakość pozostawiała wiele do życzenia.Zniczki były jednak do zrobienia.Trzeba by tu spokojnie spędzić,ze trzy-cztery godziny i na pewno były by rezultaty.Mnie się zaś wydawało,że znajomi już się niecierpliwią.Z żalem ruszyłem dalej.Na odchodnym zacytowałem Szwancnegera-jeszcze tu wrócę.
Drugi rezerwat to Czaplo
wizna.Niestety,zawadziliśmy tylko o jego skraj.Zaczynał nas już gonić czas.
Reasumując:zwiedziłem przepiękne tereny,kryjące ogromne możliwości.Kolega zdenerwował mnie okrutnie twierdząc,że w Jeglu przy odrobinie wysiłku,można wytropić krzyżodzioby świerkowe.
Dzięki moim znajomym,spędziłem tu fantastyczne chwile,za co im dzięki.

A chłopaki,oczywiście mieli mszarnego.Żarł im z ręki i nie zdechł.
JEGEL

J.W

J.W

J.W

J.W

REGULUS IGNICAPILLA
NORMALNIE TAKIE ZDJĘCIE POSZŁO BY DO KOSZA.TU NIE MAM SERCA,ZNISZCZYĆ 1/4 MOICH ZASOBÓW ZNICZKOWYCH

J.W

J.W

J.W

BUG W SZUMINIE

J.W

J.W

J.W

WIELKA I GROŹNA RZEKA UGOSZCZ

JEJ ROZLEWISKA

GDZIEŚ KOLE  BRZUZY

NA WIELKIM I PUSTYM POLU,STAŁ RACHITYCZNY OGRYZEK DRZEWA,
A NA NIM TEN ŚWIRUSEK

CZAJKI ROZPRAWIAJĄ SIĘ Z BŁOTNIAKIEM

ŻUREK

I PO.....

....ŻURKU








CZAPLOWIZNA

J.W

PATRZĄC NA TO,MOGĘ SIĘ ZGODZIĆ,ŻE DZIKI MAJĄ ZNACZĄCY WPŁYW NA ŚRODOWISKO


CZERWONY KLEKS-JEGEL,BRĄZOWY-CZAPLOWISKO


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz