Łączna liczba wyświetleń

sobota, 21 stycznia 2017

283.A T O S I Ę N A R O B I Ł O !!!!!!!!

     POLA OBORSKIE 2017.01.15.

             A wszystko bez Elizkę.zachciało się Jej na gwałt,górniczków.
Niedawno,jeden z Kolegów dał cynk,że widział takowe,na polach w rejonie Wyszkowa.Wiedząc,gdzież On bywa,domyśliłem się,że chodzi o rejon Popowa Kościelnego.I wtedy odezwała się Elizka,że ona tym razem nie podaruje i że w niedziele tam jedzie.Jak mam ochotę,to mogę  jechać z nią.Ja mam zawsze ochotę,szczególnie,gdy propozycja wychodzi od sporo młodszego ode mnie Dziewczęcia.Leniwie szykowałem sprzęt i obmyślałem trasę.I nagle,podobnie gdy w stado kurdupli,wpadnie krogulec,sprawy nabrały błyskawicznego tempa,tworzą przy tym mnóstwo emocji.Po południu dzwoni Kol.Łukasz.
Zapodaje mi od niechcenia,że właśnie urządził sobie,mały spacerek,po Polach Oborskich,a przy okazji zaliczył stado górniczków,a dokładnie 15-cie,w nim dwie ŚNIEGUŁY,a oprócz tego jeszcze-POŚWIERKI.I w tej chwili mój leniwy spokój został zburzony.Górniczki raz już tam widziałem,ale nie spodziewałem się,że w ogóle zobaczę pozostałe dwa gatunki.Łapię za komórę i dzwonię do Elizy.Dzwonię i dzwonię.A potem dzwonię i znowu dzwonię.Tak było ze dwie godzinki.Zdarza się Jej,że czasami nie ma ochoty odbierać telefonów.A co ?wolno Jej.Ale ja przypominałem wielki szybkowar,z zatkanym zaworem bezpieczeństwa.W końcu nawiązaliśmy łączność i ustalamy nowy plan. Jedziemy na Pola.Ale nie za wcześnie,bo będzie ciemno i nie za późno,bo spodziewałem się,że takich szczęśliwców jak ja,co się dowiedzieli o cymesach,jest znacznie więcej i będzie tam już od rana spory tłok.Ruszamy z W-wy o 7,30.No i dobrze,żeśmy się dogadali,bo niedługo dzwoni Kamilos.
Weekend postanowił spędzić na łonie rodziny i odpocząć sobie po minionym, pełnym wrażeń tygodniu.Owe łono było dosyć daleko od W-wy,bo gdzieś na Podlasiu.Teraz,niesamowite wiadomości,spowodowały,że odtrąbił przez munsztuk alarm i pospiesznym ,forsownym galopem,ciągnął ze wschodu na Warszawę.Właśnie zwoływał ekipę.Pierwszy raz musiałem mu odmówić.Damy mają pierwszeństwo.Ucieszyła mnie jednak,zapowiedź ich pojawienia się.
Z takimi fachowcami,szanse zobaczenia rarytasów,niepomiernie wzrosły.
Nadszedł wieczór,a ja nie mogłem se już znaleźć miejsca.Mając już doświadczenie w tym temacie,wiedziałem jaka noc mnie czeka.Zaserwowałem se największą tabletę Relanium i rano zerwałem się z łoża boleści jak młody bóg.Pierwsze kroki do okno.Tym razem prognoza się sprawdziła.Szaro,ciemno i ponuro.Przynajmniej jeszcze nie pada..Przy takiej pogodzie,mocna kawa to fundament dnia.Przewidująco rezygnuję z fundamentu.Kawa działa na mnie wybitnie moczopędnie.I jak ja bym się czuł na pustym polu,pełnym różnych ludzi i jeszcze w towarzystwie młodocianej damy ?Wiem jak,bo raz już takie cuś przeżyłem i powiedziałem se-nigdy więcej.
Dobra,nie ma jeszcze 8,30,gdy wtaczamy się na tak pożądane miejsce.
Z radością stwierdzam,że przed nami stoi tylko jeden,ale dobrze mi znany pojazd.Ekipa Kamilosa,długaśną tyralierą(aż trzech Speców)przeczesują najbliższe pole.Ich charakterystyczne zachowanie,pozwala mieć pewność,że już cuś mają.Dołączamy się do tyraliery,witani niechętnymi spojrzeniami.Nie dziwię się im.Teraz jestem w obcym obozie,czyli intruz i konkurencja.Ależ Ci młodzi mają krótką pamięć.Dowiaduję się,że tropią stado górniczków,a w nim ileś tam śnieguł.Niechętnie podążam za nimi.Jest ciemno jak cholera,a górniczki są ogromnie płochliwe.Po kilkunastu minutach,ogarnia mnie rezygnacja.Z takim gównianym szczęściem,jak moje,wrócę na pewno do domu bez niczego.
Rozglądam się po bezkresnej przestrzeni i widzę,że w czasie,w którym  cierpliwie nosem orałem ugór,pokrył się on tłumem ludzi,a droga,sznurem samochodów.Kamil zarzuca mi,że jestem kolorystą i że powinienem pisywać do Super Expresa,ale prawda jest taka jaką się ją widzi,a nie jaka jest faktycznie.Akuratnie było już z 5 auteczek i kilkanaście osób..W moich oczach,wyglądało to jednak,jak by całe pole,oblazły wielkie mrówy.
Takie coś,ma swoje dobre i złe strony.Jest więcej płoszycieli,co od razu widać,po zachowaniu ptaków,ale również wzrastają ogromnie szanse zobaczenia czegokolwiek.Wkrótce,w jednym miejscu powstało .początkowo małe,kipiące emocjami zawirowanie.Przy rowie melioracyjnym,na porastających jego zboczach zielsku,żerowało duże stado trznadli i mazurków.A wśród nich,co najmniej dwie POŚWIERKI.W takich momentach,moje emocje wyłączają się i widzę tylko cel.Spokojnie i bardzo powoli,zbliżam się do moich ofiar.Robię pierwsze zdjęcia.Odległość,każe mi powątpiewać,że będą to udane foty.Jestem potem pozytywnie zaskoczony.
Świeżo opadły śnieg,działa jak ekran odblaskowy,a wysokie kontrasty powodują,że autofokus odzyskał drugą młodość.Ze wszystkich stron słychać trzask migawek.Potem widzę zjawisko, wielokrotnie spotykane już w terenie.Jest coś takiego,że gdy zbierze się grupa fotografów i idą obok siebie w stronę celu,to podświadomie każdy z nich stara się być pierwszym przed innymi.Nie wiedząc o tym,posuwają się coraz szybciej i "bezczelniej".Skutek może być tylko jeden.Frrrrrrrr....i po ptokach.Miałem  już jednak,zaliczony niespodziewanie,pierwszy gatunek.Przenosimy się teraz na środek,gdzie widać stado polatujących wróblaków.Znowu rusza tyraliera. Przemy do przodu,a jej końce przyspieszają i powoli otaczamy stadko.Górniczki,jakoś tym razem,zrywają co chwila i lądują parę metrów dalej.a nie na drugim końcu pola.Jeden ptak wyraźnie odstaje od reszty.Nie jest taki płochliwy i pozwala podejść do siebie,całkiem  blisko.To ŚNIEGUŁA. Słychać nieustanny grzechot migawek.Po woli zbliżamy się coraz bliżej.Blisko,coraz bliżej.W pewnym momencie jesteśmy już bliżej niż 5 metrów.Teraz już podchodzimy spokojniej.Mamy wiele zdjęć,więc zbliżamy się już na bezczelnego.Tego już biedna ptica nie zdzierżyła i uleciała w siną dal.
Niewiarygodne,ale mam już drugi,fantastyczny gatunek.No to teraz próbuję upolować coś z górniczków.Łatwo powiedzieć.Z tych trzech gatunków,one są najbardziej płochliwe.Gdy podchodzę je sam,powoluśku i cierpliwie,udaje mię w pewnym momencie,podejść całkiem blisko,gdzieś tak na 25 metrów.I to właściwie koniec przygody.Po polu szwęda się kupa ludzi i ptaki robią się coraz bardziej nerwowe..Zaczyna ubywać ludzi.Pierwszy ucieka Kamil.Jak się mi wydaje,musi chyba zaprztylać na Podlasie,po żonę i pociechy.Pogoda też robi się coraz bardziej kapryśna.Otwiera się okienko w chmurach i w oczy uderzają promienie Słońca.za chwile nadchodzi szkwał,niosący gęste tumany śniegu.Jest już po 13-tej i powoli zaczynamy być zmęczeni emocjami.Ładujemy się do limuzyny i kierujemy się w stronę domu.Oczywiście po drodze,gadamy jedno przez drugie,zapewne domyślacie się o czym.
To był fantastyczny dzień.Nie będę już narzekał na takie duperele jak pogoda.Po raz drugi miałem fantastyczne poczucie przynależności do stada, takich jak ja.Raz pod Kockiem, gdy rządny krwi tłum osaczał biegusa żołtonogiego,a drugi raz dzisiaj.Kto tego nie przeżył,nie wiem o czym klechdam.
POŚWIERKI-CALCANIUS LAPPONICUS

J.W

J.W


J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

ŚNIEGUŁA-PLECTROPHENAX NIVALIS

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

GÓRNICZEK-EREMOPHILA ALPESTRIS

J.W

.J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W


"NAUKOWA STONKA"

ODŚWIEŻANIE STARYCH SNAJOMOŚCI

WYGLĄDA JAK BY JANUSZ MIAŁ PRZEDE MNĄ MOJRA

GDY DUZI CHŁOPCY ROBIĄ TAKĄ "FIGURĘ" TO ALBA SIĘ NAMAWIAJĄ,ABY KOMUŚ DOP....IERDZIELIĆ,ALBO SKŁADAJĄ SIĘ NA FLASZENCJĘ


FOTO-JAN SUCHEŻEBRSKI

FOTO-JAN SUCHOŻEBRSKI

FOTO -JAN SUCHOŻEBRSKI-
WŁAŚNIE OSACZAMY POŚWIERKI

J.W



           I DNIA NASTĘPNEGO

           Kiedy wieczorem,naładowany emocjami,zacząłem dzielić się nimi że znajomymi zadzwonił do mnie,dawno nie widziany Kolega-Michał.Nie widzieliśmy się już rok,a całą zeszłą zimę,z nim i Tomciem,regularnie co dwa tygodnie dymaliśmy gdzieś w Polskę.On też zapragnął dołączyć do elitarnego grona widzicieli śnieguł i poświerk.Zgadalismy się,że następnego dnia,w poniedziałek,razem się wybierzemy na dzikie pola i spróbujemy jeszcze napatrzyć się na te cudowności.
Sytuacja była zgoła odmienna.Latało tylko jedno stado górniczków z dwoma śniegułami.Trznadli z poświerkami,nie zobaczyliśmy przez całe pół dnia,które tu spędziliśmy.Nic dziwnego z resztą.Jak się w międzyczasie wywiedziałem,po naszym wczorajszym odjeździe z tego miejsca,do samego wieczora przewalały się tu dzikie tłumy.I to co było dzisiaj,było niewątpliwie skutkiem wczorajszego zlotu,żadnych wrażeń łowców.Pomyślałem sobie dobre i górniczki.Zaś tam.Górniczki nie dały podejść do siebie bliżej niż na 50-60 metrów.Były niespokojne i bardzo płochliwe.Nie dręczyłem ich już długo,skoro nie miałem szans zrobić lepszych zdjęć niż wczoraj.Stanąłem na wywyższeniu szosy i lornetką dokładnie lustrowałem pola.Na próżno.Jedyną korzyścią dzisiejszego dnia było to,że mogłem znowu spotkać miłego Kolegę Michała.

STADNINA GÓRNICZKÓW

TEN WSPANIAŁY SAMIEC BIELACZKA,TO MICHAŁ.ROK TEMU KUPIŁ NA ALLEGRO,TAKA GUSTOWNĄ,MASKUJĄCĄ PELERYNKĘ,ZA 20 ZETÓW.
DEMOBIL BUNDESWERY.FANTASTYCZNA RZECZ.JAK BYŁEM Z DALEKA,TO NA PRAWDĘ TRUDNO,BYŁO GO WYPATRZEĆ.A JAK MIAŁEM ZDJĘTE PATRZAŁKI,TO ZA CHOLERĘ.TERA PODOBNO CENA DOCHODZI DO 50 ZETÓW.ŻEBYM TO JA MIAŁ PEWNOŚĆ,ŻE W TYM ROKU BĘDZIE ZIMA,TO KTO WIE

PIERWSZE DWA Z LEWEJ TO ŚNIEGUŁY

DOLNY PTAK Z PRAWEJ,TO ŚNIEGUŁA

OD PRAWEJ-ŚNIEGUŁA,GÓRNICZEK,ŚNIEGUŁA,GÓRNICZKI



PIERWSZA ŚNIEGUŁA,DRUGI GÓRNICZEK

MICHAŁ ZADOWOLONY ZE SPACERU,JANUSZ CZUJE NIEDOSYT