Łączna liczba wyświetleń

środa, 7 września 2016

263.STOCZEK

               ???????????? 2016.08.29.

            P o prostu nie wiem co mam napisać.Przymierzałem się do tego opisu,jak za przeproszeniem kura do szczania i dalej jeszcze nie wiem co napisać.Chyba jeszcze nigdy moje wrażenie,nie oparły się jednocześnie o dwie skrajności.Z jednej strony słodki smak ogromnego sukcesu,ale jednocześnie gorzki smak klęski.Gówno mniód,jak rzecze jeden z moich szwagrów.Ja mam od tej pory mam potężny dołek emocjonalny i wielki mac moralny. Zastanawiam się,czy moja ptasiarska kariera ma w ogóle sens.Spróbuję Wam wyłuszczyć,co mam na myśli.
Od jakiegoś czasu,w środowisku ornitologicznym wrzało.W mało znanej dziurze o nazwie Stoczek(między Parczewem,a Kockiem)pojawiło się kilka rzadkich gatunków ptaków i to naraz.A to mianowicie żwirowiec łąkowy, płatkonóg szydłodzioby,mewa orlica i sporo jeszcze pomniejszych "wartościowo"kurdupli .
Toteż nic dziwnego,że zewsząd zaczęło ściągać w te miejsce,Bractwo z całej Polski.Szef naszego teamu,też nie wytrzymał,odtrąbił przez munsztuk wsiadanego i z wielką pompą ruszyliśmy  na Stoczek.I tu się zaczyna nieszczęśliwy zbieg wypadków.W różnych rozmowach poprzedzających wyjazd,dowiedziałem się,że jest tam zespół stawów hodowlanych.Wyobraziłem sobie ładnie wydeptane groble z przyzwoicie utrzymanym brzegiem.Cuś na wzór Walewic.A skoro dzisiejszej niedzieli,miało być trzydzieści stopni upału,ubrałem się tylko w lekkie sandałki,zamiast w ciężkie,zamknięte śmierdziele.Po dojechaniu na miejsce,mina mi zrzedła.Stawy wyglądały na opuszczone.Były strasznie zaniedbane,a dostępu do wody broniło pole,paskudnie zarośnięte ostami,pokrzywami i czym najgorszym się tylko da.
Zgrzytając z bólu zębami,dotarłam za kamratami na jakieś wywyższenie,chiba pozostałości grobli.Rozłożyliśmy się i zaczynamy kikować.Dopisało nam szczęście,ale to raczej Koledze Kamilowi .Szybko odnalazł upragnione cele.Ja w najczarniejszej rozpaczy,zobaczyłem,że od gromady brodzących ptaków,dzieli nas kilkaset metrów.W lunecie widziałem je pięknie.I cóż z tego.Podług wyznawanej przeze mnie zasady,nowy gatunek uznaję,jeżeli uda mi się wykonać jego czytelne zdjęcie.Próbowałem więc coś wymęczyć,ale szło to opornie.Zauważyłem też,bezcenną dla mnie rzecz.Otóż autofokus,na ustawionym puncie terenu,sam wybiera konkretne miejsce,na które ustawia ostrość.Przy ogniskowej 500 mm,dwa-trzy metry różnicy w odległości,to albo zdjęcie udane,albo do d....Spróbowałem część zdjęć zrobić na ręcznym ustawieniu ostrości.Tak na wszelakij słuczaj.I chwała mi za ten pomysł.Były to bowiem jedyne udane zdjęcia.A potem piekło rozwarło swe wrota i stało się strasznie.Wokół nas jest ponad 30 stopni.Stoimy na otwartej przestrzeni,bez odrobiny cienia.Ale to nic.Powietrze nad rozgrzaną ziemią,zaczyna koszmarnie falować.Kończy się jakakolwiek możliwość robienia zdjęć.Nieśmiało rzucam propozycję:może byś my spróbowali sforsować jakoś to zielsko i podejść bliżej do ptaków.Kamil od razu zapałał świętym oburzeniem i zaczął mnie sztorcować,za brak podstawowych zasad etycznych.
Położyłem po sobie uszy i nic już nie powiedziałem.Pokręciłem się w pobliżu i parę metrów dalej odkryłem wygnieciona ścieżkę,prowadzącą w stronę wody.
Wróciłem do chłopaków i mówię im o swoim odkryciu.Taaa,co ty powiesz.To my zobaczymy na chwilę,jak to tam wygląda.Skoro na chwilę,to nie będę się za nimi telepał,bo już i tak stopy,spłynęły mi krwią serdeczną.Jako bezmyślny bezmózgowiec,nie pomyślałem nawet,aby wziąć kluczyki od samochodu.No przecie oni tylko na chwilę.Chwila trwała 3 godziny,które ja spędziłem, krążąc wokół stojącego na Słońcu samochodu.I nawet nie są istotne katusze jakie tam przeżywałem,ale to,że chłopaki,wyszli nad samą wodę,wprost na fantastyczny punkt widokowy i zrobili mnóstwo wspaniałych fot.I po co było mnie tak opieprzać,że taki stary,a bez zasad etyki.Doczekałem się w końcu ich powrotu i z goryczą musiałem wysłuchiwać opowiadań o tym co widzieli.
A później,tradycyjnie już,Driver Kamil zaczął się pieklić,że był umówiony w domu ,już dwie godziny temu i jak się on wytłumaczy ze spóźnienia.
A ja miałem tzw mieszane uczucia.Byłem tak blisko raju.Popatrzyłem nań przez dziurkę od klucza,odwróciłem się i odszedłem.,następnego dnia,jak tylko wstałem zobaczyłem,że całe stopy mam pokryte wielkimi bąblami z krwawym płynem.Janusz od razu mnie pocieszył,że to na pewno od odłamanych w ciele igieł ostu,wdała się gangrena i za najdalej dwa dni obetną mi giry.Tak więc,kiedy będzie następny blog,na razie nie wiem..
SIEWKA ZŁOTA-PLUVIALIS APRICARIA.
JAK TRZEBA MIEĆ DOSKONAL;E WYTRENOWANE OKO,ABY NA ROZLEGŁYM,GOŁYM POLU WYPATRZYĆ,KILKANAŚCIE ROZRZUCONYCH NA DUŻYM OBSZARZE PTAKÓW

TAK TO MNIEJ WIĘCEJ WYGLĄDAŁO.TE WSZYSTKIE PTASIORY PĘTAJĄ SIĘ NA GRANICY WODY I LĄDU

NO WŁAŚNIE

J.W

PIERWSZY DLA MNIE CYMES/PO PRAWEJ,TUŻ OBOK GĘSI-
SIEWNICA-PLUVIALIS SQUATAROLA

CENTRALNIE DWIE SIEWKI ZŁOTE-
PLUVIALIS APRICARIA

J.W

POMNIEJSZA CHOŁOTA

TRZECI OD LEWEJ TO PODOBNO
BIEGUS KRZYWODZIOBY-CALIDRIS FERRUGINEA


W ŚRODKU PŁATKONÓG SZYDŁODZIOBY-PHALAROPUS LOBATUS

WIERZCIE MI NA SŁOWO(LUB NIE),ALE TEN PIERWSZY Z LEWEJ TO
ŻWIROWIEC ŁĄKOWY-GLAREOLA NORDMANNI

J.W

J.W

NADLECIAŁY NAWET KULIKI WIELKIE,ALE TERMIKA UNIEMOŻLIWIAŁA JUŻ ZUPEŁNIE ROBIENIE FOT

KAMIL USŁYSZAŁ WŁAŚNIE,PROPOZYCJĘ SFORSOWANIA TRZCIN

NO I MOJE TROFEUM NR JEDEN Z TEGO DNIA-
PAŹ KRÓLOWEJ-PAPILIO MACHAON



                               Po  opublikowaniu postu,odezwał się Kolega.Pozwolę sobie dołączyć jego wiadomość.Jeszcze raz potwierdza się stara prawda wojenna:DOBRY WYWIAD I DOBRE ROZPOZNANIE TO GWARANCJA SUKCESU

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz