Łączna liczba wyświetleń

środa, 10 sierpnia 2016

259.ZALEW DOMANIOWSKI-DZIEŃ DRUGI

DOMANIÓW-OROŃSKO 2016.08.07.

         Wyjeżdżając z nad zalewu cztery dni temu,obiecałem sobie solennie,że zrobię wszystko,aby wrócić tu jak najszybciej.I faktycznie tak się też i stało. Wcześniej nawet niż przypuszczałem.Jak tylko wróciłem ze środowego wypadu,zacząłem swoim przyjaciołom opowiadać,jakie to cuda ,miałem  przyjemność oglądać.No i od razu padł pomysł-a czemu by tam nie pojechać ??Od słów przeszliśmy do czynów i już w niedziele o 8 rano byliśmy na miejscu.Obiecywałem sobie po tym wypadzie bardzo dużo.Pogoda miała być jak drut.Czasu było do woli,albo i jeszcze więcej.Doborowe Towarzystwo gwarantowało mnóstwo miłych chwil.Tym razem wziąłem ze sobą krótkoogniskowy obiektyw i priorytetem miały być słodkie i cacuśne landszafty.A ptaki to i owszem,przy okazji jak się cuś fajnego trafi.
Ponieważ,jak to ogólnie wiadomo,mam szczęście do problemów,od razu zaczęliśmy mieć z nimi do czynienia.Najpierw pojechaliśmy na południowy punkt widokowy,do Kalenia.Owszem,ładnie to tam i było,ale ładna plaża powodowała,że utworzyła się tu pochylnia do wodowania łodzi wędkarskich i żaglówek.Ani jednego ptaka.Chociaż jedna z Koleżanek,przysięgała się,że widziała jak przelatująca niedaleko "Marchewa",pokiwała nam złośliwie skrzydłem(ta też jest na mojej liście priorytetów).Nie zagrzaliśmy tu długo piasku.Odpaliliśmy maszynę i przekraczając na tamie barierę dźwięku, pognaliśmy na przciwpołożny brzeg-do Brudnowa.No i pupa blada. Olśniewający,zabójczy widok,ale nie dla nas.Słońce świeciło nam prosto w oczy,utrudniając jakiekolwiek obserwacje,nie mówiąc już o robieniu zdjęć.
Zrobiliśmy szybko naradę wojenną.Skoro tutaj na miejscu,poranne godziny nam nie sprzyjają,pojedziemy tam gdzie będą.Padło na Orońsko.Jest tam wielki kompleks stawów hodowlanych,dobrze znany w szerokich kręgach ptasiarskich.Mieliśmy początkowo problemy ze znalezieniem wejścia,ale jak już się na nim zameldowaliśmy miłemu panu i otrzymaliśmy uroczystą zgodę na wejście,otworzył się przed nami wielki obszar pokryty pełnymi i pustymi stawami.Ruszyliśmy ochoczo do przodu,a wyobraźnia nam grała,jak harty,po odtrąbieniu na rogach początku polowania.Ale im dalej szliśmy ,tym miny nam coraz bardziej rzedły.Totalna pustynia.Wody od cholery i żadnych ptaków.Ani na wodzie,ani na lądzie.O ile pierwsze spojrzenie na domaniowski,od razu spowodowało przemożną chęć powrotu w to miejsce,to tutejsze stawy,zostawiły raczej niechęć.Kojarzyły mi się nawet ze stawami w Bąkowcu,na których to stawach,byłem kiedyś na wycieczce z "Horyzontami" Niezbyt krótki czas jaki tu "zmarnowaliśmy" pozwolił nam mieć nadzieję,że jak wrócimy do Brudnowa,to ho,ho ho.I tak też mniej więcej się stało.Wyrywając niecierpliwie kamienie z polnej drogi,zjechaliśmy na sam brzeg i wypadliśmy z auteczka.I co tu dużo gadać.Było C U D O W N I E !!!.To jest na prawdę przepiękne miejsce.Wszystkim kojarzy się od razu z Jeziorskiem,nad które tyż zasuwałem z Horyzontami.Jest jednak jego miniaturą.Odległości nie są takie obezwładniające,a ptaki są w rozsądnych odległościach.Spędziliśmy tu sporo godzin.I znów potwierdziło się moje poprzednie spostrzeżenie.Wyjście na brzeg,powoduje ptasia panikę. Poukrywane w zielsku i szuwarach siewkowate,zrywają się z przeraźliwym kwileniem i odlatują w siną dal.Wystarczy jednak usiąść na brzegu,w cieniu iglastego lasu,a za jakiś czas zaczyna ich powoli przybywać.
Jak zawsze pokazały na znowu,swoje nadzwyczajne umiejętności znikania ,lub nagłego pojawiania się nie wiadomo skąd.Chiba po prostu,całe te zielsko,jest nimi nafaszerowane-"JAK DOBRA KASZA SKWARKAMI" I wyskakuje taki nagle na kawałek otwartej przestrzeni,a potem za chwilę niepodziewanie znika .Zupełnie jak w ruskim cyrku,co to jest i go nima.I tak paśliśmy nasze gały rozkosznymi widokami,gdy nagle jedna z kobitek,zauważyła wprost przed nami jakieś mikre kurduple.Pojawiły się nagle przed nami nie wiadomo skąd,a  w powietrzu nic nie latało,od dobrych paru minut.Od razu rozległ się nieustający jazgot migawek.Nie wiedzieliśmy na razie co to jest,ale na zastanawianie się przyjdzie czas później.A potem niespodziewanie wszyscy znaleźliśmy się w drzwiach samochodu,wyrywając sobie z rąk Collinsa,co leżał na tylnej półce w samochodzie.I tak oto moi Kochani,miałem wielką radość zobaczyć i zaliczyć to,po co przyjechałem w środę.Czyli biegusy malutkie.I to pinć na raz.To musiał być rodzinny pęczek,bo dwa ptaki miały jeszcze na sobie głębsze odcienie brązu,a juv-ki przypominały barwą,raczej popiół z papierosa.
I było tak fajnie,żarło z ręki  i zdechło.Podjechał do nas samochód i wysiadł z niego,jak na razie,miły pan.Parle,parle sucho w gardle,czyli gadka szmatka.O tym i o tamtym.Opowiadał nam co tu można spotkać.Jakie fajne zwierzaki i jakie ptaki.Okazało się,że jest łowczym na tym terenie i zna go doskonale.A potem nas zmroził.Ale my wam te ptaszki,to niedługo wypłoszymy.Za parę dni ,15 sierpnia zacznie się sezon myśliwski,to se do nich postrzelamy.I nasze serca poczuły,jak by na świat wtargnęła nagle,zła królowa zimy.
Kolega spojrzał na nas popatrzył robaczywym zyzem i zapytał-to my już chyba będziemy wracali ?.Wrzuciliśmy manele do samochodu i ruszyliśmy do domu.A mogło być tak wspaniale,piękne miejsce,cudowni ludzie....i jeden ...dolony grzyb sromotnik zjadliwiec.
Musze tu w tym miejscu,ogromnie podziękować moim Kamratom,że pozwolili mi spędzić w ich Towarzystwie tyle wspaniałych chwil.Zawsze mówiłem-NIE WAŻNE CO SIĘ ROBI(NO I PIJE !!!)ALE WAŻNE W JAKIM TOWARZYSTWIE.
TAMA W DOMANIOWIE



ZARAZ ZA TAMĄ JEST POLE.GDY KOŁO NIEGO PRZEJEŻDŻALIŚMY,KOLEŻANKA KRZYKNĘŁA PRZERAŹLIWIE STÓJ.KIEROWCA W TAKIEJ CHWILI CIŚNIE PEDAŁ HAMULCA Z CAŁYCH SIŁ.CO SIĘ STAŁO ? ZAPYTAŁ DRŻĄCYM GŁOSEM.NO ZOBACZ, PRZECIEŻ NAD POLEM LATAJĄ BŁOTNIAKI.SZCZĘŚLIWIE NIKT ZA NAMI NIE JECHAŁ.OD RAZU POOPUSZCZALIŚMY SZYBY I ZACZĘLIŚMY JE FOCIĆ.OCZYWIŚCIE WSZYSCY OPRÓCZ KIEROWCY,KTÓRY PATRZAŁ NA NAS Z JADOWITĄ ZAZDROŚCIĄ.JEGO LUFA LEŻAŁA W BAGAŻNIKU

NO I SPRAWCY-BŁOTNIAK STAWOWY SAMIEC
CIRCUS AERUGINOSUS

SAMICA

SAMICA

SAMIEC

PLAŻA W KALENIU

J.W.TU MUSI BYC FAJNIE JAK NA WIOSNĘ CIĄGNĄ GĘSI I KACZUSIE

BUTEO BUTEO
TEN PTAK DOSKONALE MI UZMYSŁOWIŁ,ŻE TEN SAM OKAZ,MOŻE WYGLĄDAĆ CAŁKOWICIE RÓŻNIE W ZALEŻNOŚCI OD RODZAJU ŚWIATŁA JAKIE GO OŚWIETLA.POD JAKIM KATEM,CZY ODBITE,CZY BEZPOŚREDNIE,CZY NA WPROST,CZY OD TYŁU.MOŻE NIERAZ WYGLĄDAĆ ZUPEŁNIE RÓŻNIE I DLATEGO CIĄGLE JEST TYLE KRZYKÓW ROZPACZY-POMÓŻCIE OZNACZYĆ



TO TA SŁYNNA COFKA



GDY TA WSZYSTKIE PTAKI NAGLE ZRYWAJĄ SIĘ W POWIETRZE,TO TRZEBA SIĘ BACZNIE ROZEJRZEĆ W POSZUKIWANIU JAKIEGOŚ BOLSZEGO DRAPOLA

PRZEWAŻNIE JEST TO BIELIK.TU PARA



ZNOWU SAMICA BŁOTNIAKA

OROŃSKO

JUŻ JESIEŃ,CZAJKI JUŻ LECĄ

A NIE MÓWIŁEM ?

CAŁY DZISIEJSZY ŁUP Z OROŃSKA:TRZY MŁODE SIEWECZKI RZECZNE I DWA PISIKI.
(PODOBNO JUŻ NIE BĘDZIE MOŻNA TAK MÓWIĆ.TERAZ BĘDZIE
 BRODZIEC PO-ISKLIWY

OROŃSKO

J.W

NOSY ZWIESZONE NA KWINTĘ

CASMERODIUS ALBA

SIEWKOWA HAŁASTRA-BATONY I ŁĘCZKI



NO I MOJE KOCHANE KURDUPLE-CALIDRIS MINUTA

J.W+ŁĘCZAK

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W



OD PRAWEJ:ŁĘCZK,KSZYK,BATALION
ACTITIS  HYPOLEUCOS,GALLINAGO GALLINAGO,PHILOMACHUS PUGNAX

J.W.
POPATRZCIE SIOSTRY I BRACIA PTASZNICY,JAK ZABÓJCZY DLA ZDJĘCIA JEST BRAK SŁOŃCA

.J.W

KSZYK I BATON

I JEST KOCHANE SŁONECZKO

DORWAĆ MALUTKIEGO

I TO JE TA CAŁA COFKA.PODOBNO MIELIŚMY NIESZCZĘŚCIE BYĆ,KIEDY BYŁA WYSOKA WODA.NORMALNIE WODA ZACZYNA SIĘ DUŻO DALEJ,A NA WYNURZONYM MULISTYM DNIE ZAPIERDZIELAJĄ CAŁE STADA SIEWKOWATYCH.


GRUS GRUS.TEN Z RUDĄ MORDĄ TO MAŁOLAT



1 komentarz:

  1. Witam,
    Jestem młodym 14 początkującym "fotografem" przyrody. Pisze pan bardzo ciekawe wpisy. Czy jest opcja skontaktowania się z panem na potencjalny wypad w teren. Link do strony z moimi fotografiami likefatherlikesonphotography.pl .

    Pozdrawiam,
    Grzegorz Długosz Junior

    OdpowiedzUsuń