JABŁONNA -TARCHOMIN 2016.05.20
Dzisiejszy wpis,będzie trochę nietypowy.Pojechałem w cudowne miejsce,pełen wygórowanych oczekiwań,z których niewiele pozostało.To co widziałem na własne gały,dostarczyło mi ogromnych przeżyć estetycznych.Po przemyśleniu ich dochodzę do wniosku,że mogę Wam Kochani Ptasznicy,zaproponować wspaniała trasę do rodzinnego spaceru.Trasa łatwa i łatwo dostępna, prowadząca nad zupełnie dziką,a wyjątkowo piękną Wisłą.Wielokrotnie chciałem ją poznać,ale zawsze cuś mi stawało w poprzek.Teraz nareszcie wybrałem się z mocnym postanowieniem,że całą te trasę poznam i na pewno zobaczę mnóstwo ptasiów.
 |
CAŁA TRASA TO RÓWNO 9 KILOSÓW ŁATWEGO TERENU |
 |
CI CO TU TRAFIĄ,BĘDĄ TU JUŻ ZAGLĄDAĆ CZĘSTO |
Otóż na pętli autobusowej na Żeraniu,wsiada się w autobus 723 i jedzie się Jabłonnej,gdzie wysiada się na przystanku; "PAŁAC".Przechodzi się przez ulicę i staje się przed bramą-B.Ta brama prowadzi do wielkiej urody parku.Jednego z najładniejszych jakie widziałem.Jeżeli przyjedzie się rano,jest pusto,a zewsząd dochodzi ogłuszający chór ptasich treli.Jest za to dosyć ciemno,bo Słońce jest nisko i nie zagląda pomiędzy drzewa.A jest tu ich,starych i potężnych mnóstwo.W ogóle ten park,zasługuje na to,aby poświęcić mu jeden cały dzień.Ja z dużych wysiłkiem,znalazłem zaspanego ciecia i upewniłem się,że jest furtka-F,prowadząca do Wisły i że jest otwarta.Ano była.Wyszedłem z niej prosto na wał ppowodziowy.Za nim szeroki pas lasu łęgowego,równie pełny starych,pięknie podziurawionych drzew.Ponieważ jest ciągle rano , dalej jest zupełnie pusto.Potem dochodzi się do brzegu Wisły i człowiek staje oszołomiony jej pięknem.Szereg wysp,tworzy wąskie kanały i miniaturowe Wisełki.Urocze zatoczki,potoki,plusk ryb,drące mordy ptaki,i to wszystko oświetlone ciepłym blaskiem porannego Słońca.Dalej,najwolniej jak się dało powlokłem się do Warszawy.Są tu dwie możliwości,albo idzie się wąską drużką nad samym brzegiem,albo szeroka i wygodną,koroną wału ppowodziowego.Niestety,tą drugą używają tez rowerzyści, których z upływem dnia jest coraz więcej.Wlokłem się powoli raz jedną,raz drugą..Mijam po drodze malownicze jezioro,prawdopodobnie starorzecze.Jeszcze w zeszłym roku,była tu czynna piaskarnia.Teraz brzeg jest opustoszały.Się idzie,się idzie i się podziwia.Potem,bliżej już Tarchomina,robi się coraz bardziej "ludno".Coraz więcej śmieci i coraz więcej spacerowiczów. Dochodzę do ujścia oczyszczalni ścieków-"Czajka".To już praktycznie koniec trasy.Nie składam jednak sprzętu,bo po drodze,przechodzi się przez zakrzaczone pole,na którym nieraz dorwałem różne fajne ziarnojady.Jest to już ulica Aluzyjna.Jest tu pętla autobusu 511,który błyskawicznie przerzuca nas do stacji metra-MŁOCINY.Przestaje już niestety,być tak cicho i pięknie.
Reasumując.Ptaków na brzegu było pełno.Kosy,drozdy śpiewaki,szpaki, zięby,pierwiosnki,kukawki,wilgi itd.itp.Ale gęsta warstwa listowia,wszystkie je dokładnie ukrywała przed moimi oczami.Wydaje mi się,że powinienem być tu miesiąc temu.Wtedy,nie było by tyle liści i napasł bym się do syta.Nie widziałem też żadnego drapola.Byłem pewien,że zaliczę kilka bielików,a tu gucio.Ptaków wodnych,jak na lekarstwo.Trochę krzyżówek,parę śmieszek,kilkanaście rybitw rzecznych.Podniecałem się też na myśl,o siewkowatych,które spodziewałem się tu zobaczyć.Niestety,wysokie i spadziste brzegi wysp,to nie miejsce dla nich.Równocześnie bywałem tu często w zimie.Latające nisko bieliki,lub siedzące na wysepkach,to normalny widok.Wszędzie pełno przeróżnych kaczek.I to nie byle jakich.Spotkać tu lodówki,czy tracze bielaczki,to nic wielkiego.Im zimniej i dłużej zimno,tym ich jest więcej.Jednak obecna pora roku,to atrakcja przyrodnicza.Zima i wczesna wiosna,to atrakcja ornitologiczna.
 |
DROZD ŚPIEWAK-TURDUS PHILOMELOS |
 |
J.W |
 |
ŚWISTUNKA LEŚNA-PHYLLOSCOPUS SIBILATRIX |
 |
J.W |
 |
J.W |
 |
KLRĘTOGŁÓW-JYNX TORQUIKLLA |
 |
PIERWIOSNEK-PHYLLOSCOPUS COLLYBITA |
 |
ZOBACZYŁ MNIE ZASPANY TRZNADEL.NIE CHCIAŁO MU SIĘ MACHAĆ SKRZYDŁAMI,TO SCHOWAŁ SIĘ ZA SĘK I UDAWAŁ,ŻE GO NIMA |
 |
J.W |
 |
TAKICH WIDOKÓW JEST TU PEŁNO |
 |
JAK BY GRANAT WYRWAŁ KAWAŁ DRZEWA.DAŁ BYM GŁOWĘ,ŻE TO ROBOTA CZARNEGO.DUŻYCH WIDZIAŁEM SPORO.CZARNEGO NIESTETY NIE.NAWET NIE SŁYSZAŁEM JEGO CHICHOTU |
 |
TU BYŁA PIASKARNIA |
 |
MOGĘ Z CZYSTYM I UCZCIWYM SERCEM,DO LISTY ZALICZONYCH NAD WISŁĄ GATUNKÓW,DODAĆ STRUSIA I NIKT NIE MA PRAWA,CZEPNĄĆ SIĘ MNIE,ŻE KONFABULUJĘ |
Cudnie!
OdpowiedzUsuń