LASZCZKI-RASZYN 2016.05.12.
Ponieważ ostatnio,bardzo mi się dobrze i owocnie współpracowało z
Fumflem Januszem,wyciągnąłem go na następną eskapadę. Na Laszczki.
Znałem tam miejsca,gdzie żyły świergotki polne i przepiórki.Byłem pewien,że we dwóch,wyczaimy coś wspaniałego.Byłem tego pewien,jak lokaty w banku.
No ale bank okazał się Amber Goldem i snuliśmy się po pustych polach,jak dwa dziady po pustym kościele.Dawno już tu nie było tak pusto.Dopisały tylko potrzosy i pokląskwy.Pokazała się para białorzytek i to wsio.Humor nam lekko poprawiły dwa zabawne zdarzenia.Stoimy obok drogi,nasłuchując,czy gdzieś nie pirla świergotek.Stoimy se tak i stoimy,spokojnie i nieruchomo. Daleko przed nami pokazuje się na drodze jakiś ruchomy punkt.
Punkt się szybko zbliża i rozpoznajemy w nim zająca.Zaiwania rytmicznie środkiem drogi,wcale nie oglądając się na boki.Jest coraz bliżej.Wlazł mi już na całą klatkę.Zdziwiony pytam Janusza-Ty,a może to jest wściekły zając i zaraz nas zmasakruje.Powiedziałem to niestety za głośno.Zając okazał się nie tyle wściekły,a bardzo zniesmaczony podejrzeniem.Stanął słupka na środku drogi.Popatrzył na nas z naganą w oczach,odwrócił się i ominął nas szerokim łukiem.Za piętnaście minut historia się powtórzyła.Tym razem z drugim zajcem.I był to na pewno drugi,bo widać na zdjęciach,że mają na facjatach różne wzorki.
Stanęliśmy na skrzyżowaniu dróg i zastanawiamy się co dalej robić z tym pięknym,słonecznym dniem.Za wcześnie aby wracać do domu,a i my ciągle nie mamy dość wrażeń.Decyzja jest krótka-idziemy nad pobliskie stawy,w Raszynie.Są one faktycznie niezbyt daleko,a spacer w ich kierunku,daje możliwość oglądania różnych Bożych Stworzeń.A to cierniówki,a to błotniaki łąkowe,a tu znowu cuś,nad którym stajemy i długo dyskutujemy.Kiedy mijaliśmy kolejny staw,kolega powiedział:choć odzipniemy tu deczko.Tutaj od lat koczuje słowik rdzawy.Jak będziemy mieli szczęście,to go usłyszymy.No i mieliśmy szczęście,ale z to te z rodzaju takich,jak lizanie tortu,przez szybę wystawy.Cholernik rozpuścił jadaczkę na całego,a Kumpel,jak na głos czarodziejskiego fletu,zapomniał o całym bożym świecie i z groźnie wycelowaną lufa obiektywu,zaczął się za nim uganiać.Przerabiałem to już wielokrotnie,więc całkiem spokojnie usiadłem sobie na pobliskiej,zwalonej kłodzie i spokojnie odpoczywając,obserwowałem wyniki gonitwy,mojego Towarzysza.Tak mniej więcej po godzinie miał już dosyć.Udało mu się zrobić jedno i to chyba nie najlepsze zdjęcie.Ale ja za to,nasłuchałem się cudownego śpiewu-słowika oczywiście,a nie Kolegi.Jego śpieworecytacje,nie nadają się do publicznego powtórzenia.Parę kroków dalej,nasza uwagę zwrócił jakiś harmider w trzcinach.Zobaczyliśmy atakującą łyskę i za chwilę z trzcin, wyprysnął na otwarta wodę,nasz stary znajomy,perkoz rogaty.Tym razem był jeden.Pokręcił się chwilkę i skierował się z powrotem między trzciny.Znikł i więcej go nie zobaczyliśmy.A mnie przypomniało się moje niedawne marzenie.
Być może Raszyn,ma gniazdującego rogacza.Parę następnych kroków do przodu i następna niespodziewajka.Wypłoszyliśmy następnego perkoza,tym razem rdzawoszyjego.Straszny brutal.Straszliwie nas nawyzywał.Momentami miałem odczucie,że zara wyskoczy na brzeg i sprawi nam łomot.Nie dość na jeden dzień,że mieliśmy wściekłego zająca,to jeszcze będzie wścieknięty perkoz.Stoimy,patrzymy i głośno się śmiejemy z tego małego zawadiaki.
Za nami rozległ się nagle głośny tętent.No chiba nie wściekły niedźwiedź,na deser.Okazało się,że to nadążą z odsieczą,nasz następny Kolega-Kamil.Dopiero co,nasłuchał się przez komórę,co też my tu i nie mamy,że nie wytrzymał nerwowo i wyskoczył z roboty na lewiznę.Idziemy se teraz dalej spokojnie i popatrujemy na boczki.Tu młode gąski,tam bączek,którego jeszcze nie ma,tu trzciniak,a tam następny perkoz.I znowu karczemna awantura.Dwa samce i jedna samica.Regularna wojna,tylko woda pryska na wszystkie strony.Perkozy tak się straszliwie zaciećwierzyły iż nie bacząc,że stoimy tuż nad nimi,prowadziły regularne działania wojenne.Tym razem fotograf był przy tem.I znowu dokonałem niezłego wyczynu.Cztery gatunki polskich perkozów,w dwie godziny.Raszyn jest szczodry.Na końcu drogi,przy stawie Raszyńskim zapolowaliśmy na remizy.Zawsze tam gniazdują.Wyczailiśmy dwie pary.Zasuwały jak wielkie pszczoły.Budowały swoje gniazda,wiszące na gałęziach skarpety.Nawet jedną zobaczyliśmy.Jedno zdjęcie i szybko spadamy.
Składamy manele i spływamy na najbliższy przystanek autobusowy.Mam mieszane uczucia.To co było naszym głównym celem,okazało się nieosiągalnym.Zrobiłem za to sporo udanych zdjęć.Szczególnie byłem zadowolniony z rdzawca.Miałem go obfoconego,tylko z daleka,jak to się ładnie mówi-dokumentalnie.Teraz mam wszystkie perkozy obcykane na cacy.
 |
PRZYLECIAŁ JAKIŚ SZARY,NIEPOZORNY PTASZEK.POTRZESZCZAŁ,POTRZESZCZAŁ I SIĘ SPULIŁ-MILIARIA CALANDRA |
 |
J.W |
 |
J.W |
 |
BIAŁORZYTKA SAMICA-OENANTHE OENANTHE |
 |
PERKOZ ROGATY-PODICEPS AURITUS |
 |
J.W |
 |
J.W |
 |
PERKOZ RDZAWOSZYI-PODICEPS GRISEGENA |
 |
J.W |
 |
J.W |
 |
J.W |
 |
J.W |
 |
J.W |
 |
J.W |
 |
J.W |
 |
J.W |
 |
PERKOZY DWUCZUBE,PARA-PODICEPS CRISTATUS |
 |
NO I ZARA ZIUTA DOSTANIE NIEZŁY ŁOMOT,ZA GORLIWIE NADSTAWIAŁA USZY NA ZAWODZENIE KONKURENCJI |
 |
LECI JAK WODOGRZMOT,NORMALNIE NADZIEJE NA DZIOBA JAK NA DZIDĘ |
 |
NO I KOMY BY TU PRZ...... |
 |
POWINIEN CHŁOPINA WZIĄĆ CUS NA USPOKOJENIE |
 |
TO JUŻ NIE SĄ TE ŻÓŁCIUTKIE KULECZKI,ALE CHYBA WSZYSTKIE SIĘ SZCZĘŚLIWIE UCHOWAŁY-ANSER ANSER |
 |
J.W |
 |
A TO GĄGOLONE SZPRYNCE-BUCEPHALA CLANGULA |
 |
REMIZ-REMIZ PENDULINUS |
 |
J.W |
 |
ZBIERA MATERIAŁ NA SKARPETĘ |
 |
A OTO I RZECZONA.BRAKUJE JESZCZE WEJŚCIA W KSZTAŁCIE DZIOBKA OD CZAJNICZKA(ODWRÓCONEGO) |
 |
CYRANKA-ANAS QERQUEDULA |
 |
CYRANKA I KRZYŻÓWKA.JESTEM OGROMNIE ZASKOCZONY TAK DUŻĄ RÓŻNICĄ W ICH WIELKOŚCI |
 |
REMIZ |
 |
DOSKONAŁY MATERIAŁ DO GNIAZDA |
 |
J.W |
 |
TO JEST NIEUDANE ZDJĘCIE.POWINNO BYĆ SKASOWANE,ALE NIE MAM SERCA TEGO UCZYNIĆ.TEN PTAK KOJARZY MI SIĘ Z WIELKIM ĆMAKIEM. POBAWIĘ SIĘ Z NIM JESZCZE.MOŻE Z NIEGO COŚ WYJDZIE,CHOĆ BY TAK JAK WYŻEJ |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz