ROZLEWISKA JEZIORKI I OSADNIKI
OCZYSZCZALNI ŚCIEKÓW 2016.04.05.
Po dłuższej przerwie nawiedziłem tereny,które mają olbrzymi potencjał.Można tu zobaczyć coś ciekawego,natknąć się na coś ekstraordynaryjnego(choć by tonący w bagnie duduś,czy drepczący mi za piętami zielony dzięć).Przy ładnej pogodzie,jest to teren przyjemny optycznie.Patrząc też z mojego punktu widzenia,ma przeogromna zaletę. Można się tu szwędać parę godzin i nie zobaczyć żadnej innej ludzkiej gęby.
Pogoda miała być ładna,ja pełen oczekiwań i przekonany o czekających mnie sensacjach.Nie spieszyłem się za bardzo.Rankiem wschodzące Słońce,świeci tu prosto w oczy i utrudnia jak tylko może używanie jakiejkolwiek optyki. Pokręciłem się przy tzw .Rozlewiskach i skonstatowałem ze smutkiem, że została z nich już praktycznie,sama nazwa.Druga bezśnieżna zima, zaowocowała tragicznie niskim poziomem wód gruntowych.Po prostu susza.I to teraz w kwietniu.To co będzie w lipcu i sierpniu.Dlatego to,nie usłyszałem normalnego i pojawiającego się już z daleka,wrzasku koloni śmieszek.Drugi raz rzędu odpuściły sobie.No cóż,są bezpieczne jak wokół nich jest głęboka woda.Teraz byle lisia łamaga,może się tu dostać wszędzie,bez żadnego trudu.
Rozstawiłem lunetę i zacząłem skwapliwie studiować szuwary w poszukiwaniu śladów życia.Mówiąc to,miałem nieśmiałą nadzieję,na jakąś zapóźnioną o tej porze dnia,zielonkę czy kropiatkę.Znam takich,co je tu widzieli.Na wodnika tez bym się nie obraził,a sam je tu fociłem.Niestety,widziałem tylko stadko głowienek, kilkanaście krzyżówek i parę łabędzi.Po dłuższym studiowaniu tematu wyczaiłem jeszcze parę cyranek i drugą,cyraneczek.Cyranki,to śliczne kaczusie.Z powszednich kaczek,te chiba udaje mi się spotykać najrzadziej.Z tych spotkań,spora część,była właśnie tu.O tej porze roku,nie ograniczałem się tylko do patrzenia.Było już dużo ptaków śpiewających i mocno dawały o sobie znać.Moją uwagę zwróciły dwa głosy-chichot latającego we wszystkie strony dzięcioła zielonego i monotonnie powtarzane przez jakiegoś ptaka, kilka taktów.Całkiem mi nieznanych.Jak mi się wydawało,te dźwięki słyszałem pierwszy raz.Ponieważ byłem pewien,że prochu tu nie wymyślę, wyciągnąłem komórę i nagrałem głos.No i bardzo dobrze.Późniejsze konsultacje wyjawiły,że był to głos droździka.Rzeczywiście pierwszy raz takiego słyszałem.Zobaczyć go niestety nie mogłem,bo siedział skubaniec,po drugiej stronie betonowego płotu.I pomyśleć,że od tygodnia uganiam się za nim wszędzie i to bezskutecznie.
Teraz doszedłem do punktu,który zadecydował o losach dalszej wycieczki.Niedaleko stąd,na wschód ode mnie znajdowały się byłe osadniki,oczyszczalni ścieków.Nieraz próbowałem dostać się do nich na skróty,ale wychodziłem na bagniste manowce i musiałem wracać.A to się sprowadzało do tego,że musiałem wracać do Konstancina,ulicą Mirkowska obchodzić kawał terenu,łącznie ze stara papiernią,by wyjść na te zbiorniki od drugiej strony.Teraz znowu zaryzykowałem i ruszyłem odkrywać nowe szlaki.Ledwie dostrzegalna ścieżynka,doprowadziła mnie przez zarośla,wprost na pola uprawne,za którymi biegła gruntowa,utwardzona droga,wprost nad upragnione zbiorniki.Ten kawałek,jak mi się wydaje,tez krył wiele możliwości,aby napotkać cuś ciekawego.W ciszy i bez pośpiechu wyszedłem na początek grobli,rozdzielającej dwa zbiorniki.Północny,obficie napełniony wodą,wykluczał siewkowate.Chociaż na jesieni,były tu urocze wypłycenia pełne kszyków i innych takich,teraz pływały kaczki i setki śmieszek.Co do kaczek , były to głowienki,2 pary płaskonosów,2 pary gągołów,kilkadziesiąt krzyżówek i ze 40 łabędzi.Wszystkie niestety bez żółtych obroży.Za to zbiornik południowy,napełnił moje serce nadzieją.Pokryty kałużami wody i grząskim mułem,pozwalał sądzić,że będą tu łaziły jakieś siewkowate.A i owszem.Z daleka dały się słyszeć różne "pirlenia",tak charakterystyczne dla siewkowatych. Wypatrzyłem kilkanaście sieweczek rzecznych,bataliona i nadzieje,że w porastającym brzegi kałuż zielsku,skrywa się cuś jeszcze.Ta grobla liczy sobie około 200 metrów.Przeszedłem ją w dwie godziny.Moją szczególną uwagę, przykuła trójka uroczych sieweczek rzecznych.Stanąłem nieruchomo w kępie trzcin i zacząłem się im przyglądać z wielką przyjemnością.I to długie stanie bez ruchu,było zapewne przyczyna tego,że te sieweczki zbliżyły się do mnie na niewielką odległość.A było na co patrzeć.Była to,jak się domyślam para,do której chciał się podłączyć jakiś absztyfikant.Biedny samczyk,mordował się jak cholera,aby przepędzić intruza.Bezskutecznie.Starał się więc zawsze znajdować między swoja lubą,a obcym.Kończyło się to nieustanną bieganiną,podskokami,podfrówkami i wzajemnym obrzucaniem obelgami.Cyrk za darmo.Dosłownie i w przenośni.
Słońce zaczynało już dotkliwie przypiekać,miałem na sobie ubranie które miało mnie chronić przed porannymi chłodami.Teraz stawało się piekielna udręką.Czas spulać się do domu.Kiedy już schodziłem z nad zbiornika,pod nogami rozległo się charakterystyczne "pirlenie".Krwawodzioby,zacząłem dokładnie studiowac dno,Gucia tam.Dźwięk rozlegał się tuż z pod moich nóg z odległości kilku metrów.Nic nie mogłem wypatrzyć.Chodziłem w te i w tamte i ciągle nic.Dopiero gdy jeden z nich poruszył się odrobinę mocnej, dostrzegłem go.Faktycznie nie były daleko.
W punkcie w którym się teraz znajdowałem,droga wiodła w dwóch przeciwnych kierunkach.Jeden kierunek to bardzo atrakcyjne Pola Oborskie,drugi kierunek,to przystanek autobusu.No cóż,staroć nie radość.Tym razem przystanek,zdał mi się, o wiele bardziej atrakcyjniejszy.
No i szlus.
 |
TO JEST BARDZO PRZYJEMNA TRASA-OK 8 KM,ŁATWEGO TERENU. A-ROZLEWISKA,B-OSADNIKI.ZIELONA KRECHA,TO NOWO ODKRYTA TRASA |
 |
RUDZIK-ERITHACUS RUBECULA |
 |
J.W |
 |
SYLVIA ATRICAPILLA |
 |
JAKIŚ WULGARNY STURNUS |
 |
PARA KRZYŻÓWEK I PARA CYRANEK.ZASKOCZONY JESTEM,JAKIMI MAŁYMI KACZUSIAMI,OKAZAŁY SIĘ CYRANKI. ANAS PLATYRHYNCHOS I ANAS QUERQUEDULA |
 |
J.W |
 |
KIEDY CZUJNIE SKRADAŁEM SIĘ PRZEZ NOWĄ TRASĘ,COŚ NAGLE RZUCIŁO SIĘ Z HUKIEM NA SIATKĘ,OBOK KTÓREJ PRZECHODZIŁEM I ZACZĘŁO PRZERAŹLIWIE UJADAĆ BASEM.POPATRZYŁEM NIEPEWNIE NA TA SIATKĘ.ZDAŁA MI JAKAŚ TAKA SŁABOWITA.POPATRZYŁEM UWAŻNIE NA TEGO GOŚCIA,A ON ODWZAJEMNIŁ MI SIĘ TYM SAMYM.PODOBNO PIES POTRAFI ROZPOZNAĆ PRZYZWOITEGO CZŁOWIEKA.PODSZEDŁEM DO NIEGO I WSADZIŁEM ŁAPĘ(MOJĄ) POMIĘDZY SIATKĘ......I ZOSTAŁA TAM PRZE PÓŁ GODZINY.NAWET SOBIE NIE ZDAJECIE SPRAWY,JAK WIELKĄ POWIERZCHNIE MA TAKI PSIOR,DO WYDRAPANIA,WYGŁASKANIA I WYPIESZCZENIA.ODCHODZIŁEM Z WIELKIM ŻALEM.CHYBA W JEGO OCZACH DOSTRZEGAM COŚ PODOBNEGO |
 |
SIEWECZKI RZECZNE-CHARADRIUS DUBIUS |
 |
J.W |
 |
J.W |
 |
J.W |
 |
J.W |
 |
J.W |
 |
NA POCZĄTKU PATRZYŁEM NA KACZUNIE Z NADZIEJĄ,ŻE TO JAKIŚ RARYT.POTEM DOTARŁO DO MNIE,IZ TO GĄGOŁOWA-BUCEPHALA CLANGULA |
 |
TA ŚLICZNOŚĆ TO PŁASKONOS-ANAS CLYPETA |
 |
J.W |
 |
POTRZOS-EMBERIZA SCHOENICLUS.BYŁ TAK ZAJĘTY NADYMANIEM SIĘ,ŻE MÓGŁ BYM CHYBA PODEJŚĆ DO NIEGO I WSADZIĆ MU W JAŁOPĘ PALUCH. NIECHYBNIE BY SIĘ ROZPĘKŁ,A MNIE POZOSTAŁ BY ABSMAK |
 |
PŁASKONOS I GĄGOLINA.TEŻ WIELGACHNA RÓŻNICA W WIELKOŚCI |
 |
PŁASKONOSINA |
 |
NO I DZISIEJSZY CYMESIK-TRINGA TOTANUS |
 |
J.W |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz