ZŁAKÓW KOSCIELNY I ZAGROBY 2016.04.02.
I co tu dużo klechdać,to był przefantastyczny dzień.Przez cały fantastycznie grzejące Słońce,na błękitnym niebie.Świat,przy takim doborze barw,wygląda po prostu bosko.Chce się żyć.Chociaż początki wypadu,skłaniał do zupełnie innych odczuć.Wyjechaliśmy z W-wy o godz.4 z minutami.O tej porze świat wygląda całkiem ponuro ,a człek se myśli,co za cymbał ze mnie.Mógł bym się teraz przyjemnie przewracać na drugi bok w mięciutkim łóżeczku,ale potem ponure myśli szybko odchodzą,a człowiek całym sobą chłonie otaczające go piękno.Do Złakowa dotarliśmy tuż przed wschodem Słońca.Minęliśmy kościół,a potem niedaleki mostek.Za mostkiem skręciliśmy na łąki.Wygramoliliśmy się z machiny i zaczęliśmy montować sprzęt.Właśnie wschodziło Słońce.Wszystko skąpało się się w czerwonym świetle.Przed nami rozległe łąki,pokryte rozlewiskami wody,kępami trzcin i pojedynczymi drzewami.To co się na nich znajdowało,było zupełnie różne od tego co oglądałem,będąc tu miesiąc temu.Przelot gęsi się skończył.Owszem,tu i ówdzie kręciły się jeszcze pojedyncze gęsi,albo i pary,ale to były gęgawy,które szukały na tych terenach lęgowisk.Pojawiły się za to ptaki siewkowate.Ich widok zawsze mnie ogromnie podnieca.W naszym najbliższym otoczeniu kręciło się sporo rycyków i im poświęciliśmy całą uwagę.Utworzyliśmy regularną tyralierę i zaczęliśmy osaczać wybrane "ofiary".Powoluśku i bardzo spokojnie.Ofiary jedne,były całkiem spokojne i mało strachliwe.Pozwoliły się nam zbliżyć,na naprawdę niewielkie odległości.Jak mi się zdaje zrobiłem im dzisiaj,zdjęcia życia.Zakamarki łąki,zalane były ostrym,czerwonym światłem wschodzącego Słońca.W tym świetle trudno było rozróżnić szczegóły.Ze wszystkich stron,rozlegało się charakterystyczne pirlenie krwawodziobów. Niektóre udało się nawet wypatrzyć.Utrzymywały jednak dużo większy dystans,niż rycyki.Plątało się też sporo batalionów,a w końcu dały się dostrzec kaczusie-świstuny,płaskonosy i cyraneczki.Wśród tego drobiu,wypatrzyłem nawet gęś białoczelną.Ponieważ tym razem miałem już swoja lunetę,w miarę jak Słońce podnosiło się na coraz większą wysokość,zacząłem z mniejszym trudem,dostrzegać więcej szczegółów.Spędziliśmy w tym doborowym towarzystwie koło godziny.Przez tą godzinę drażniło nas niezmiernie dudnienie bąka.Drażniło,bo było go słychać,a nie było szans na zobaczenie. Jego basowe dudnienie,niesie się na duże odległości,a i kierunek dosyć trudno określić.Dzisiaj nie nastawialiśmy się na objazd dużych terenów.Chcieliśmy skupić się na małym rejonie,za to dobrze go poznać i liczyć na szczęście,że uda się nam dostrzec jakieś cymesy.Jeden nawet ,dostrzegliśmy dosyć szybko-naszą sowę pójdźkę.Niestety,widzieliśmy ją z daleka jak przelatuje z drzewa na drzewo, szukając schronienia,przed goniącą ją grupa ptaków.Ale spotkaliśmy ją drugi raz w tym samym miejscu,będziemy więc go pilnować i może znowu zobaczymy nasze kochane cacuszko.Tutaj też spotkała mnie niesamowita przygoda.Los naprawdę okrutnie sobie ze mnie zadrwił.Jechaliśmy jak zawsze bardzo powoli,bacznie obserwując teren,po obu stronach samochodu.No i dostrzegliśmy ptaki,za którymi nieustannie uganiam się w tym roku.Ze 25 metrów od nas,siedziało stado siewek złotych.Samochód powoli stanął,a ja byłem pewien,że zaraz zwieją.Otworzyliśmy okna,a one dalej siedzą. Wystawiliśmy rury obiektywów,a te dalej siedzą.No to ulżyliśmy sobie do woli. Aparaty rozgrzały się prawie do czerwoności.Syci wrażeń pojechaliśmy dalej.Włączyłem wyświetlacz,aby napawać się widokiem udanych zdjęć,bo przecie z takiej odległości,innych być nie mogło.No i o mało nie trafił mnie szlag.Gałka z nastawami ekspozycji,przestawiła się o jedną pozycję.Akurat na nastawy manualne,do zdjęć z fleszem.Na wyświetlaczu widziałem,bardzo blade zarysy ptaków.Cała robota do wyrzucenia.Zmarnowana niepowtarzalna okazja.Pocieszałem się tylko tym,ze robiąc zdjęcia w RAW-ach mam szanse coś uratować.Co to się okaże później
Potem pojechaliśmy do miejscowości Zagroby.Słudwia tworzy tu piękne rozlewiska,na których,jeszcze całkiem niedawno siedziało tysiące gęsi.Nawet trafiła się tu jedna mała,z nadajnikiem telemetrycznym.Poprzednio wydawało mi się,że będzie tu fantastyczny teren dla siewkowatych.Teraz namówiłem Kumpli,aby tu przyjechać.Rozdzieliliśmy się.Oni lubią chodzić dużo i szybko,a ja już z tego wyrosłem.Sunę powolutku i pocicheńku,bacznie kikując na wszystkie strony.Tu zobaczę żurawia,tam zajączka,tam błotniaka stawowego i jestem całkiem szczęśliwy.Toteż nieprzyjemnym, zgrzytem,było spotkanie miejscowego.Rolnika który,akurat te łąki obrabia.Pogadaliśmy se deczko,ja go zapytałem o dudusie.On,że i owszem są tu takie,gniazdujące.A potem chłopina bardzo się pożalił.Niedawno byli tu jakieś sk.....syny(sory,ale tu tylko takie słowo pasuje)myśliwi.Jego kucyk,siedział akurat w trzcinach i wyjadał świeżo rosnącą trawę.Zastrzelili biedaka,a potem szybko zwiali.To jest właśnie ten narodowy epos,o którego niektórzy z taka mocą walczą.Oby ich spotkało to samo.Poszedłem dalej,otoczony pięknem pojawiającej się wiosny.Ale na dnie duszy osiadła gorycz i świat,zaczął wyglądać bardziej ponuro.Zły los jeszcze raz sobie o mnie przypomniał.Nie robiłem już dużo zdjęć,bo silnie nagrzana ziemia,powodowała termiczne falowanie powietrza..Ale wlazłem na całkiem fajniste miejsce.Na łące,rozlany wielki placek wody.Z drugiej strony,wychodzi w moją stronę cypelek,na końcu którego szwęda się krwawodziób i rycyk.Popatrzyłem apetycznie na tego krwawodzioba ,a potem na brzeg.Otóż zaraz przy mnie zaczynał się półwysep,wychodzący naprzeciw tamtemu cypelkowi.No i nad zimną woda powietrze nie falowało.Słońce świeciło mi w plecy,po prostu kapitalna okazja.Bardzo powoli,zacząłem przesuwać się w stronę krwawegodzioba.Był bardzo zajęty i nie zwracał na mnie zupełnie uwagi.I stało się.Stoję dokładnie naprzeciw niego w odległości,może 8 metrów.Delektując się chwilą,powoli wycelowuję aparat i naciskam spust.
Nic się nie dzieje,naciskam mocnej,dalej nic.Nerwowo sprawdzam,czy znowu coś się "samo" nie przestawiło.Wszystko w porządku.Więc co do ciężkiego diabła.O co biega.I teraz dopiero dostrzegam,ledwie widoczny na oświetlonym przez Słońce wyświetlaczu,następujący komunikat:KARTA PAMIĘCI ZAPEŁNIONA.No i strzelił by to grom.A i owszem,mam jeszcze 3 zapasowe karty,ale w torbie.A torba leży na brzegu,20 metrów ode mnie.Zrezygnowany odwracam się powoli i ruszam na brzeg.Za chwilę słyszę łomot skrzydeł. Oglądam się i widzę już tylko pusty cypelek.Mam dosyć.wracam z powrotem do samochodu.Niedługo pojawiają się moi Kompanioni.Ruszamy na chatę.
Po drodze czeka nas jeszcze jeden widok,wesoły.Daleko przed nami sunie przez łąki,długi sznur ludzi.Są bajerowsko odziani i wyglądają jak starodawna karawana handlarzy niewolników.Przyglądamy się im i główkujemy,co to takiego ?Przychodzi mi do głowy olśnienie.Właśnie dzisiaj była planowana w ten rejon,regularna wycieczka,organizowana przez biuro "HORYZONTY"Ot proszę ja Was.Jaki ten świat jest mały.
![]() |
ŚIWAT JAKO MOZAIKA BARWNYCH PLAM W TONACJI CZERWIENI I ŻÓŁCI |
![]() |
UWAŻNY OGLĄDACZ WYPATRZY TU PŁASKONOSY,ŚWISTUNY,CYRANECZKI,RYCYKI,KRWAWODZIOBY I BATALIONY. ALBO LEPIEJ NIECH MI PO PROSTU UWIERZY NA SŁOWO |
![]() |
WSCHODZĄCE ŚWISTUNY |
![]() |
PRZYPLĄTAŁA SIĘ NAWET GEGĘŚ BIAŁOLICA |
![]() |
MIAŁEM PROBLEM Z ROZPOZNANIEM TEGO PTAKA.CZERWONE OŚWIETLENIE.ZMIENIŁO JEGO WYGLĄD.SAMIEC BŁOTNIAKA STAWOWEGO |
![]() |
RYCYK-LIMOSA LIMOSA |
![]() |
J.W |
![]() |
PŁASKONOSY,DWA KACZORY I KACZKA-ANAS CLYPEATA |
![]() |
RYCYKI-PARA.SAMIEC MA BARDZIEJ SOCZYŚCIE BRĄZOWĄ ŁEPETYNE |
![]() |
KRUK-CORVUS CORAX.o WSCHODZIE JEGO PIÓRA BŁYSZCZĄ MIEDZIĄ |
![]() |
RYCYK SAMIEC |
![]() |
J.W |
![]() |
J.W |
![]() |
POTRZOS CHŁOPA-EMBERIZA SHOENICLUS |
![]() |
J.W |
![]() |
J.W |
![]() |
BATALIONY-PHILOMACHUS PUGNAX |
![]() |
J.W-POCZĄTKOWO,WIDZĄC GO MYŚLAŁEM,ŻE TO MŁODA MEWA. ALE ON SIĘ PIERZY I BĘDZIE Z NIEGO PIĘKNIE UBARWIONY SAMIEC Z FRYZURĄ JAK WK.......WIONY CHOPIN |
![]() |
J.W |
![]() |
TROSZKE MI SIĘ UDAŁO URATOWAĆ.SIEWKA ZŁOTA-PLUVIALIS APRICARIA CO NIEKTÓRE PRZYODZIAŁY JUŻ SZATY GODOWE |
![]() |
J.W |
![]() |
J.W |
![]() |
NAJLEPSZE ZDJĘCIE JAKIE ZDOŁAŁEM URATOWAĆ.SPORO MU JESZCZE BRAKUJE DO DOSKONAŁOŚCI |
![]() |
JAK BY KTO PYTAŁ--TAK WYGLĄDA WIOSNA |
![]() |
CZY MOGŁO BY ZABRAKNĄĆ MYSZOŁAPA-BUTEO BUTEO |
![]() |
GRUS GRUS |
![]() |
J.W |
![]() |
ZAJĄC POD MIEDZĄ |
![]() |
PŁASKONOSY-ANAS CLYPEATA |
![]() |
GĘGAWY-ANSER ANSER |
![]() |
CUŚ LECI.ZARYZYKOWAŁ BYM,ŻE TO BATALION PTASI |
![]() |
KRWAWODZIÓB-TRINGA TOTANUS |
![]() |
J.W |
![]() |
J.W + RYCYK |
![]() |
SAMIEC BŁOTNIAKA STAWOWEGO-CIRCUS AERUGINOSUS KRĄŻYŁ NIEDALEKO MNIE W KOMINIE,A JA TAK STAŁEM I STAŁEM SIĘ NA NIEGO GAPIŁEM |
![]() |
J.W |
![]() |
J.W |
![]() |
CHIBA MU CUŚ MIĘDZY ZĘBY WLAZŁO |
![]() |
J.W |
![]() |
CZYJAŚ UKRYTA NA DZIKICH ŁĄKACH CZATOWNIA.TYLKO POZAZDROŚCIĆ |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz