Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 15 lutego 2016

225.OKO W OKO Z WILKIEM.

            PULWY 2016.02.13.

                     Jeden z moich znajomych,zapodał w środowisku,że był na Pulwach i widział tam żerujące razem z czajkami,siewki złote.Nasza grupa bojowa,przedyskutowała temat.Decyzja zapadłe natychmiast.Jedziemy.Tym bardziej,że o tym miejscu,myśleliśmy już od jakiegoś czasu.Ten czas,jak na razie,absorbowało nam zachodnie Mazowsze.Prognozy przewidywały,że pogoda będzie piękna.Słonecznie i ciepło.Było jak zawsze.Byliśmy przed wschodem Słońca,bo chcieliśmy sprawdzić,czy nie usłyszymy puszczyka. Koledzy widywali go tu przy poprzednich wizytach.Dzisiaj go nie było.Wypuścił się pewnie na kawalerkę.Ziemia zamarznięta i biały szron na niej,a ja ubrany nie za ciepło,dzwonię zębami(następnego dnia,mam 38 stopni i jestem usmarkany po pas).Wschodzi Słońce i świat zaczyna wyglądać tak ,jak chciało by się,aby wyglądał zawsze,czyli pięknie i  spokojnie.Z różnych stron rozlega się daleki klangor żurawi.One też się cieszą  tym widokiem.Ponieważ mamy różne podejście w sprawie podchodzenia do ptaków,rozdzielamy się i każdy idzie w swoją stronę.Spotykamy się tu znowu o 13-tej.Wychodzę na główną drogę i wracam po niej w stronę Porządzia.Po jej obu stronach,ciągną się bezkresne(prawie)łąki.Na nich,można zwykle wypatrzyć dużo ciekawych ptaków i innych Bożych stworzeń.Jeszcze trochę,a powinny się tu pojawić gromady siewkowatych.Na razie rozglądam się za stadami czajek,wśród których jest po kilka siewek złotych.Nawet nie musiałem się długo rozglądać.Widoczność tragiczna.Szarówa i mgła.W niej,w odległości ok 200 metrów,zobaczyłem jakieś biegające ptaki.Musiałem dość długo,oglądać je przez lunetę,aby być pewnym,że to siewki.Nie było mowy o zrobieniu zdjęcia.Spróbowałem podejść deczko bliżej.A gdzie tam.Zrobiłem z 5 kroków i znowu popatrzyłem przez lunetę.Puste pole,bez śladów życia. Cwaniary, musiały się zerwać do lotu bardzo cicho i tuż nad ziemią, ewakuować się na bezpieczny dystans.Zacząłem iść dalej i rozglądać  się na wszystkie strony. Gdybym szedł tylko z lornetką,powiedział bym,że to pustynia.Prze lunetę widać było jednak,że po obu stronach drogi,żerują stadka czajek i siewek.Zawsze jednak daleko.Co najmniej 400 metrów.Najmniejsza próba zbliżenia się do nich powodowała,że od razu uciekały.Chodziłem se tu i tam,popatrywałem wokoło i było mi dobrze.Jest to miejsce,które może uszczęśliwić takiego samotnika jak ja.Absolutna cisza i pustkowie.Z człowieka opadają wszystkie nerwice i stresy.Jest po prostu dobrze.Dopiero ok.8 przejeżdża kilka samochodów.To pewnie miejscowi,zasuwają do Kościoła.
Bliżej lasu dostrzegam duże stado czajek.Schodzę na pola i próbuję podejść do nich delikatnie,jak najbliżej.Żeby można było zrobić chociaż jedno znośne zdjęcie.Gdzie tam,uciekają.Wychodzę za to na leżące w "szuwarach",stado saren.Jest ich tu zawsze dużo i spragniony ich widoku,może się nim nasycić do woli.Pamiętam,że pomyślałem sobie,że jak by tu były wilki,to miały by 
co jeść !!!.Pomyślałem o nich we właściwym momencie.Wracam na drogę i znowu ruszam powoli w stronę lasu.Kątek oka widzę, jak w mgiełce pokrywającej łąki,przesuwa się jakiś cień.Pewnie następna sarna.Na wszelki wypadek zerknąłem przez lornetkę ...zatkało mnie.Ten cień przypominał dorodnego psa.Ale atawizm,od razu spowodował przyspieszone bicie serca i szybki chwyt aparatu,który stał obok na statywie.Zacząłem robić  serię zdjęć,modląc się,żeby tylko coś wyszło.Z powodu mgły i koszmarnej ciemności,ustawiona była duża czułość-1600 ISO.A przy takiej,szumy są jak piegi,na mordeczce dorodnej wiejskiej dziewuchy.Jak się okazało,wyszło cuś,co później z dużym wysiłkiem i pomocą Lightrooma,pozwoliło mi uzyskać zdjęcia,nie pozostawiające wątpliwości,cuż takiego zobaczyłem.To było dobre.Jak spotkałem Kumpli i pokazałem im te zdjęcia,to jeden zbladł,a drugi zzieleniał-z zazdrości.Ten zielony ciągle się jeszcze,nie odzywa do mnie.Może mu do następnej wyprawy przejdzie.Ale i ja też miałem powody do zazdrości.Im się udało sfocić to,po co ja tu przyjechałem .Mieli w tym temacie, więcej szczęścia.Lub byli mniej leniwi.Wyszli bowiem na pola.Wychodząc z jednej z kęp trzcin,zobaczyli,że za nimi są jakieś ptaki.Zatrzymali się w porę i udało im się zrobić kilka zdjęć.To były właśnie,wypatrywane przeze mnie siewki.Gdyby nie ten wilk,wracał bym dzisiaj z pustymi rękami.Zazdrościłem trochę kolegom,ale uczciwie rzecz biorą,mam znacznie większe szanse na zobaczenie tu znowu siewek,niż oni na zobaczenie wilka.A raczej wilczycy jako,że jeden z kolegów dopatrzył się tego w tych zdjęciach.
PONIEWAŻ WIELE OSÓB PYTAŁO O MNIE O MIEJSCE,POWTÓRNIE POKAZUJE TE ZDJĘCIA

J.W


TAK TO WYGLĄDA W PRAKTYCE.DOŚWIADCZENIE DOPROWADZIŁO MNIE DO POMYSŁU,ŻE ZAMIAST TARGAĆ TE WSZYSTKIE MANELE NA PLECACH,MOGĘ JE CIĄGNĄC W WÓZKU.PO KILKU GODZINACH SZWĘDANIA SIĘ,BYŁEM O WIELE MNIEJ ZMĘCZONY I DUŻO BARDZIEJ ŻWAWY

TAM NA WIDNOKRĘGU,TO MACKI LASU,PROWADZĄCE DO PUSZCZY BIAŁEJ

DZIKIE POLA

POKAZAŁO SIĘ NAWET SŁOŃCE,NA CHILE........

...ALE ZA MOMENT SPOWODOWAŁO,ŻE NAD ŁĄKAMI ZACZĘŁO FALOWAĆ NAGRZANE POWIETRZE.I SPRÓBUJ TU DOGODZIĆ FOTOGRAFOWI


KIEDYŚ POWIEDZIAŁ BYM,ŻE PRZEZ CAŁY DZIEŃ NIE WIDZIAŁEM,ANI JEDNEGO DRAPOLA.TERAZ JUŻ, POTRAFIĘ TROCHĘ LEPIEJ WYPATRYWAĆ JE.
W TAKĄ POGODĘ SĄ NIE LOTNE.ZAJMUJĄ STRATEGICZNE PUNKTY I WYPATRUJĄ BIEGAJĄCEGO SZAMANIA.

JAK DOBRZE SIĘ ROZEJRZEĆ NA WSZYSTKIE STRONY,TO MOŻNA Z JEDNEGO MIEJSCA,ZOBACZYĆ ICH KILKA







JEJ KRÓLEWSKA MOŚĆ-W A D E R A





ŻEGNAJ KOCHANA.MAM NADZIEJĘ,ŻE JESZCZE KIEDYŚ SIĘ ZOBACZYMY

NIESTETY,SAME CZAJKI





KWIAT MŁODZIEŻY.TEN Z PRAWEJ,W FORMACIE 6 X 6,JEST LEKKO NIE WYRAŹNY.ALE PRZED CHWILUNIĄ WYCIĄGALIŚMY GO Z JAMY.ZAPADŁ SIĘ PO BIŻUTERIĘ,W DZIURĘ WYKOPANĄ PRZEZ BOBRA.WŁAŚNIE TERAZ ROZKOSZNIE CHŁODNA WODA DOCIERA DO JEGO WSZYSTKICH INTYMNYCH SZCZEGÓŁÓW.
T O M U Ś-NIE PISKAJ

SIEWKI ZŁOTE-PLUVIALIS APRICARIA
TE ZDJĘCIA ZROBIŁ MICHAŁ SZCZĘŚLIWY.TO TA CHUDZINA W ŚRODKU



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz