PULWY 2016.02.13.
Jeden z moich znajomych,zapodał w środowisku,że był na Pulwach i widział tam żerujące razem z czajkami,siewki złote.Nasza grupa bojowa,przedyskutowała temat.Decyzja zapadłe natychmiast.Jedziemy.Tym bardziej,że o tym miejscu,myśleliśmy już od jakiegoś czasu.Ten czas,jak na razie,absorbowało nam zachodnie Mazowsze.Prognozy przewidywały,że pogoda będzie piękna.Słonecznie i ciepło.Było jak zawsze.Byliśmy przed wschodem Słońca,bo chcieliśmy sprawdzić,czy nie usłyszymy puszczyka. Koledzy widywali go tu przy poprzednich wizytach.Dzisiaj go nie było.Wypuścił się pewnie na kawalerkę.Ziemia zamarznięta i biały szron na niej,a ja ubrany nie za ciepło,dzwonię zębami(następnego dnia,mam 38 stopni i jestem usmarkany po pas).Wschodzi Słońce i świat zaczyna wyglądać tak ,jak chciało by się,aby wyglądał zawsze,czyli pięknie i spokojnie.Z różnych stron rozlega się daleki klangor żurawi.One też się cieszą tym widokiem.Ponieważ mamy różne podejście w sprawie podchodzenia do ptaków,rozdzielamy się i każdy idzie w swoją stronę.Spotykamy się tu znowu o 13-tej.Wychodzę na główną drogę i wracam po niej w stronę Porządzia.Po jej obu stronach,ciągną się bezkresne(prawie)łąki.Na nich,można zwykle wypatrzyć dużo ciekawych ptaków i innych Bożych stworzeń.Jeszcze trochę,a powinny się tu pojawić gromady siewkowatych.Na razie rozglądam się za stadami czajek,wśród których jest po kilka siewek złotych.Nawet nie musiałem się długo rozglądać.Widoczność tragiczna.Szarówa i mgła.W niej,w odległości ok 200 metrów,zobaczyłem jakieś biegające ptaki.Musiałem dość długo,oglądać je przez lunetę,aby być pewnym,że to siewki.Nie było mowy o zrobieniu zdjęcia.Spróbowałem podejść deczko bliżej.A gdzie tam.Zrobiłem z 5 kroków i znowu popatrzyłem przez lunetę.Puste pole,bez śladów życia. Cwaniary, musiały się zerwać do lotu bardzo cicho i tuż nad ziemią, ewakuować się na bezpieczny dystans.Zacząłem iść dalej i rozglądać się na wszystkie strony. Gdybym szedł tylko z lornetką,powiedział bym,że to pustynia.Prze lunetę widać było jednak,że po obu stronach drogi,żerują stadka czajek i siewek.Zawsze jednak daleko.Co najmniej 400 metrów.Najmniejsza próba zbliżenia się do nich powodowała,że od razu uciekały.Chodziłem se tu i tam,popatrywałem wokoło i było mi dobrze.Jest to miejsce,które może uszczęśliwić takiego samotnika jak ja.Absolutna cisza i pustkowie.Z człowieka opadają wszystkie nerwice i stresy.Jest po prostu dobrze.Dopiero ok.8 przejeżdża kilka samochodów.To pewnie miejscowi,zasuwają do Kościoła.
Bliżej lasu dostrzegam duże stado czajek.Schodzę na pola i próbuję podejść do nich delikatnie,jak najbliżej.Żeby można było zrobić chociaż jedno znośne zdjęcie.Gdzie tam,uciekają.Wychodzę za to na leżące w "szuwarach",stado saren.Jest ich tu zawsze dużo i spragniony ich widoku,może się nim nasycić do woli.Pamiętam,że pomyślałem sobie,że jak by tu były wilki,to miały by
co jeść !!!.Pomyślałem o nich we właściwym momencie.Wracam na drogę i znowu ruszam powoli w stronę lasu.Kątek oka widzę, jak w mgiełce pokrywającej łąki,przesuwa się jakiś cień.Pewnie następna sarna.Na wszelki wypadek zerknąłem przez lornetkę ...zatkało mnie.Ten cień przypominał dorodnego psa.Ale atawizm,od razu spowodował przyspieszone bicie serca i szybki chwyt aparatu,który stał obok na statywie.Zacząłem robić serię zdjęć,modląc się,żeby tylko coś wyszło.Z powodu mgły i koszmarnej ciemności,ustawiona była duża czułość-1600 ISO.A przy takiej,szumy są jak piegi,na mordeczce dorodnej wiejskiej dziewuchy.Jak się okazało,wyszło cuś,co później z dużym wysiłkiem i pomocą Lightrooma,pozwoliło mi uzyskać zdjęcia,nie pozostawiające wątpliwości,cuż takiego zobaczyłem.To było dobre.Jak spotkałem Kumpli i pokazałem im te zdjęcia,to jeden zbladł,a drugi zzieleniał-z zazdrości.Ten zielony ciągle się jeszcze,nie odzywa do mnie.Może mu do następnej wyprawy przejdzie.Ale i ja też miałem powody do zazdrości.Im się udało sfocić to,po co ja tu przyjechałem .Mieli w tym temacie, więcej szczęścia.Lub byli mniej leniwi.Wyszli bowiem na pola.Wychodząc z jednej z kęp trzcin,zobaczyli,że za nimi są jakieś ptaki.Zatrzymali się w porę i udało im się zrobić kilka zdjęć.To były właśnie,wypatrywane przeze mnie siewki.Gdyby nie ten wilk,wracał bym dzisiaj z pustymi rękami.Zazdrościłem trochę kolegom,ale uczciwie rzecz biorą,mam znacznie większe szanse na zobaczenie tu znowu siewek,niż oni na zobaczenie wilka.A raczej wilczycy jako,że jeden z kolegów dopatrzył się tego w tych zdjęciach.
|
PONIEWAŻ WIELE OSÓB PYTAŁO O MNIE O MIEJSCE,POWTÓRNIE POKAZUJE TE ZDJĘCIA |
|
J.W |
|
TAK TO WYGLĄDA W PRAKTYCE.DOŚWIADCZENIE DOPROWADZIŁO MNIE DO POMYSŁU,ŻE ZAMIAST TARGAĆ TE WSZYSTKIE MANELE NA PLECACH,MOGĘ JE CIĄGNĄC W WÓZKU.PO KILKU GODZINACH SZWĘDANIA SIĘ,BYŁEM O WIELE MNIEJ ZMĘCZONY I DUŻO BARDZIEJ ŻWAWY |
|
TAM NA WIDNOKRĘGU,TO MACKI LASU,PROWADZĄCE DO PUSZCZY BIAŁEJ |
|
DZIKIE POLA |
|
POKAZAŁO SIĘ NAWET SŁOŃCE,NA CHILE........ |
|
...ALE ZA MOMENT SPOWODOWAŁO,ŻE NAD ŁĄKAMI ZACZĘŁO FALOWAĆ NAGRZANE POWIETRZE.I SPRÓBUJ TU DOGODZIĆ FOTOGRAFOWI |
|
KIEDYŚ POWIEDZIAŁ BYM,ŻE PRZEZ CAŁY DZIEŃ NIE WIDZIAŁEM,ANI JEDNEGO DRAPOLA.TERAZ JUŻ, POTRAFIĘ TROCHĘ LEPIEJ WYPATRYWAĆ JE.
W TAKĄ POGODĘ SĄ NIE LOTNE.ZAJMUJĄ STRATEGICZNE PUNKTY I WYPATRUJĄ BIEGAJĄCEGO SZAMANIA. |
|
JAK DOBRZE SIĘ ROZEJRZEĆ NA WSZYSTKIE STRONY,TO MOŻNA Z JEDNEGO MIEJSCA,ZOBACZYĆ ICH KILKA |
|
JEJ KRÓLEWSKA MOŚĆ-W A D E R A |
|
ŻEGNAJ KOCHANA.MAM NADZIEJĘ,ŻE JESZCZE KIEDYŚ SIĘ ZOBACZYMY |
|
NIESTETY,SAME CZAJKI |
|
KWIAT MŁODZIEŻY.TEN Z PRAWEJ,W FORMACIE 6 X 6,JEST LEKKO NIE WYRAŹNY.ALE PRZED CHWILUNIĄ WYCIĄGALIŚMY GO Z JAMY.ZAPADŁ SIĘ PO BIŻUTERIĘ,W DZIURĘ WYKOPANĄ PRZEZ BOBRA.WŁAŚNIE TERAZ ROZKOSZNIE CHŁODNA WODA DOCIERA DO JEGO WSZYSTKICH INTYMNYCH SZCZEGÓŁÓW.
T O M U Ś-NIE PISKAJ |
|
SIEWKI ZŁOTE-PLUVIALIS APRICARIA
TE ZDJĘCIA ZROBIŁ MICHAŁ SZCZĘŚLIWY.TO TA CHUDZINA W ŚRODKU |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz