Łączna liczba wyświetleń

piątek, 16 października 2015

205.CYMESY Z PATELNI,CZYLI MOJA NAJWIĘKSZA WYPRAWA

                     CENTRUM 2015,10.14.
       Zaiste,to była olbrzymia wyprawa,osiem minut jazdy tramwajem od mojego domu.Luksusowo,bez plecaka i innych maneli.Po prostu mniodzio lodzio,gdyby nie warunki "pracy".Zacznijmy od początku."Patelnia", tak potocznie Warszawiacy nazywają nieckę,otaczającą wyjście ze stacji metra "CENTRUM".Od jakiegoś czasu,dzieją się tu nader dziwne zjawiska.Pojawia się tu o tej porze,słowik szary i dwie pokrzewki-jarzębatka i kapturka. Gdyby
były normalne,siedziały by już na wakacjach,nad ciepłymi morzami.Ale nie są.Oprócz nich są jeszcze strzyżyki i rudziki.Tak było w zeszłym roku i tak jest w tym.Moi znajomi Spece,zastanawiają się skąd się bierze taki zestaw gatunków i dlaczego po roku historia się powtarza w tym samym składzie. Toteż jak zobaczyłem,że niebo zapowiada krótką poprawę pogody,złapałem torbę z aparatem i zacząłem ekspedycję.Gdy stanąłem na miejscu, ogarnęła mnie rozpacz i zniechęcenie.Wszędzie przelewał się tłum ludzi.Okropny hałas i wrzask.Zacząłem szukać pretekstu,aby dać nogę i uciec do domu.Zawziąłem się jednak i zacząłem szukać właściwego miejsca.
Szybko do niego dotarłem i zacząłem się zastanawiać co dalej.Aparatu jeszcze nie wyciągnąłem i zemściło się to natychmiast na mnie.Otoczyło mnie stadko przelatujących mysikrólików.Jeden,usiadł nawet na metalowej poręczy.Metr ode mnie i zaczął się bezczelnie na mnie gapić.Oczywiście odleciał jak sięgnąłem po aparatę.Pojawiłem się tu o 11-tej i obiecałem sobie,że dłużej niż do 12-tej nie czekam.To była bardzo ciężka godzina.Przechodzący ludzie popatrywali na mnie jak lokatora Czubków,który wyskoczył na lewiznę i teraz się zastanawia kogo by tu ucapić.Przed dwunastą,jak mi się wydaje tuż nad moją głową zaczęły wyć syreny.Najpierw kilka minut modulowanego ryku, a za chwilę powtórka,ale na ciągle i monotonnie.Ledwie skończyło się nadziemne wycie,zaczęło się od razu naziemne.Tuż obok mnie ,zorganizowane było stoisko propagandowe,jednej takiej mniejszej,ale za to bardzo wytrwałej i pazernej Partyjki.Z magnetofonu,z zapętlonej taśmy,dobiegała bez końca następująca zachęta,tu cytuję-"WARSZAWIACY JESTEM SŁOIKIEM,ALE WYBIERZCIE MNIE,A ZROBIĘ WAM DOBRZE.Wystarczy,już mnie zrobił dobrze,a nawet za.Ledwie się zmęczył,zaczęli puszczać na cały regulator  obciachową,wsiochowatą muzykę.Takie umpa,umpa,czyli diskopolo.I to takie niezbyt wyrafinowane,co by łatwiej trafiało,do ich nieskomplikowanych możdżków.Przyznam się,że mnie zaczęło mglić.Miałem już absolutnie dosyć,gdy nagle pojawiły się przede mną,nie wiadomo skąd,dwa ptaki:słowik i jarzębata.I w tym momencie wyłączyłem się z otaczającej mnie rzeczywistości.Poza tymi ptakami,nic już się dla mnie nie liczyło.Los zechciał
wynagrodzić mi moje cierpienia,bo w tej samej chwili,zza chmur wyjrzało Słońce.A moje ukochane ślicznotki,zaczęły powoli i dokładnie prezentować swoje wdzięki.Dokładnie je wykorzystałem.Potem,tak samo nagle jak się pojawiły,znikły.A ja czekając na ich powrót,zacząłem obserwować pośledniejszy drób ozdobny.A dokładnie wróble i ćpaki.Po dłuższym obserwowaniu,zaczęło do mnie dochodzić,ich niedostrzegane piękno.Szczególnie młode szpaki,w zimowych sukienkach,wyglądały cudownie.Od razu skojarzyły mi się z reklamą Coca Coli.Na której to reklamie,jadą ciężarówki obwieszone setkami ,palących się żarówek.No to na ich futerku,tyż skrzyły się setkami takich gwiazdek.Tak mnie to piękno wciągnęło,że i na wróble patrzałem już inaczej.Też na swój sposób były piękne.Trudno znaleźć dwa ptaki identycznie ubarwione.Jaki wiem,ich bandy,są zorganizowane na styl wojskowy.Doświadczony obserwator,po barwach i układzie piór,jest w stanie dociec,który to kapral,który sierżant,a który kapitan.Patrzyłem tak i dumałem,gdy z powrotem zaczęła do mnie docierać skrzecząca rzeczywistość.Tak gdzieś koło 14,30.Znów mnie potwornie zemgliło.Nie chcąc obdziergać,gastronomicznym haftem,tego słynnego i znakomitego miejsca,szybko się spuliłem.Biegusiem do domu,zdjęcia na komputer i patrzę.No i to co zobaczyłem,pokaże tera Wam Kochani Przyjaciele
SŁOWIK SZARY-LUSCINIA LUSCINIA

J.W

J.W

J.W

J.W

POKRZEWKA JARZĘBATKA-SYLVIA NISORIA

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

JWRÓBEL-PASSER DOMESTICUS

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

SZPAK-STURNUS WULGARIS

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W


J.W

TYM RAZEM NIE KOŃCZĘ.BĘDĘ TAM WRACAŁ OD CZASU DO CZASU I BYĆ MOŻE POJAWIĄ SIĘ JESZCZE NASTĘPNE ZDJĘCIA
AM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz