MORYSIN-2015.08.05.
Jak jest taka piękna pogoda,to trudno usiedzieć w domu.Sęk w ty,że jest za piękna i na Dworze jest jeszcze gorzej.Dlatego poszedłem na łatwiznę. Pojechałem rankiem do Wilanowa,ale z zamiarem,że będę się ukrywał w cieniu,czyli w lesie Rezerwatu Morysin.Nie miałem już ochoty zatrzymywać się przy bączkach,jako że temat wydał mi się wyeksploatowany i deczko nudny. Chciałem upolować coś innego i też ciekawego.Na miejscu byłem zaraz po 6 rano i był najwyższy czas,aby skryć się w cieniu.Przechodząc koło wyspy, zobaczyłem,jak po trzcinie pełznie biało-czarny pajor.Samiec bączka. Zatrzymałem się na chwilę,zrobiłem parę zdjęć i poszedłem dalej.Chyba już na ten rok, wybączkowało się.Byłem nad jeziorem,ponad 6 godzin i nie zobaczyłem już potem ani razu,przelatujących bączków.Szedłem bardzo wolno,stopa za stopą. Można powiedzieć,że właściwie pełznąłem.Totalna cisza.Martwy las.Koniec lipca i sierpień,to chyba najgorsza pora do obserwacji ptaków.Prze cały dzień,ani jednego ptasiego głosu.Nic też nie przelatywało wśród gałęzi drzew i krzaków.Tylko nad wodą parę dyżurnych śmieszek i rybitw rzecznych.I tak se szedłem i popatrywałem,a tu nic.Nawet słynne w tym miejscu komary,takie żarłoczne bestie,trzy na kilo,przyłączyły się do strajku latających.To nie prawdopodobne,ale przez cały dzień,oprócz jednej sikorki,nie zobaczyłem,ani jednego wróblowatego.Nie usłyszałem tez ani jednego dzięcioła,których tu zawsze było pełno.Tylko po drugiej stronie,w parku,pokrzyczał rano zielony.
Skończyło się jezioro i ruszyłem wzdłuż Wilanówki.Tu jeszcze bardziej wzmogłem czujność,bo jest to rejon występowania zimorodków.Mijałem znane mi miejscówki i wypatrzyłem cztery ptaki.Jeden tylko,był na tyle wyrozumiały, że pozwolił mi postać na przeciw niego,na drugim brzegu.Ale to i tak było stanowczo za daleko.Ale nagapiłem się do syta.Wyjątkowo nawet,jak na to miejsce,nie napotykałem wcale ludzi.Było by bosko,gdyby były jeszcze do tego jakieś ptice.Jakie kolwiek.I wtedy przypomniałem sobie o istnieniu,tzw
"Zapomnianej Leśniczówki"Autentyczna leśniczówka,której początki sięgają połowy 19 wieku.Potem porzucona i zarośnięta krzaczorami.Piękna.Aż dziwne,że jacyś menele,nie podpalili jej jeszcze dla zabawy,lub nie rozebrali, np na deski.Ciągle pojawia się gdzie nie gdzie,jakaś ochota,aby ją odrestaurować i zrobić z niej zabytek pełną gębą.No i niestety na ochocie się kończy.Idąc do niej,przechodziłem przez mały kompleks ogródków działkowych.Też opuszczonych i to chyba dawno.Te działki zrobiły na mnie bardzo dziwne wrażenie.W domkach widziałem w dobrym stanie tapczaniki, krzesła,stoły,części garderoby,szklanki,kubki.Zupełnie jak by jakiś potwór ,rodem z horrorów,pojawił się w nocy i łagodnie skonsumował użytkowników.Mówię łagodnie,bo na ścianach nie było rozbryzgów krwi i innych płynów ustrojowych.I do tego panująca wokół strasznie straszna, wszechogarniająca cisza.Skorzystałem z okazji,aby zafundować sobie dłuższy odpoczynek.Komóra zachwycała się,że jest już 38 stopieńków i powietrze zaczynało przypominać takie z pod wielkiego pieca.Popatrzyłem ze zrozumieniem na czysty,suchy tapczanik i naszła mnie ochota,by chociaż z 15 minut zrobić sobie dobrze.W porę jednak,przyszło mi do głowy,że być może korzystał z niego niedawno,jakiś bezdomny i mogę zgarnąć,osierocone przez niego,stadko pasażerów na gapę.Krzesło było solidne,drewniane więc przez kwadrans dogadzałem sobie solidnie,rozglądając się wokół.Wszędzie zdziczałe kwiaty ogrodowe,drzewka i krzewy owocowe,różne iglaki.I to wszystko gęsto zarośnięte ostami i pokrzywami.Przygnębiające.I ta wszechogarniająca cisza.
Nie wytrzymałem tu długo.Wracając,zatrzymałem się jeszcze przy wyspie, gdzieś tak na pół godzinki.Usiadłem na kawałku pnia i pogapiłem się na wodę.Poza młodą kokoszką,nic żywego nie chciało mi zrobić przyjemności, swoim widokiem.Było samo południe i był najwyższy czas,aby pitrować do domu.
To miejsce i jego różne zakamarki,mało znane przygodnym przechodniom,
pokazała mi dwa,czy trzy lata temu,wielka miłośniczka tego miejsca Pani
Beata Kojtek,Kochana Ptaszniczka z OTOP-u.Jeżeli Jej oko przypadkowo tu zabłądzi,to serdecznie i ciepło Ją pozdrawiam!!!
SAMIEC BĄCZKA-IXOBRYCHUS MINUTUS |
J.W
J.W |
UKOCHANY KLEJNOT-SAMIEC ZIMORODKA- ALCEDO ATTHIS |
J.W |
J.W |
SAMICA TRACZ NUROGĘSIA-MERGUS MERGANSER |
MŁODA KOKOSZKA-GALLINULA CHLOROPUS |
J.W |
J.W |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz