RASZYN 2015.06.22.
Kochane Ździebełko,czy Hania,załapała się STOP-em na niedzielną wycieczkę do Raszyna.Wodzirejem,był jak zawsze Robert M.Nieraz wspominany przeze mnie,genialny ornitolog.Wycieczka z nim,to 100 % gwarancja,że człek pogapi się,na jakieś cymesy.Tak było i tym razem.Na samym początku wypatrzył rodzinę wójcików i kawałek dalej rodzinkę syryjczyków.Jak mawiał Mistrz Hitchcock,na początku musi być trzęsienie ziemi,a potem coraz mocniej(mniej więcej).Tak i oni w dalszej części wycieczki,mieli mnóstwo wrażeń.Choć by powietrzna bitwa bielika i błotniaka,nie wspominając o biesiadzie małoletnich bączków. Rozgorączkowana Hania,opowiedziała mi to wszystko wieczorem.Pomyślałem sobie,że warto by było,uszczknąć też coś z tych cymesów.Złapałem za telefon i od razu nawijam do Lidii.Nie dałem jej dojść do słowa i nie wiadomo kiedy,dowiedziała się,że następnego dnia o świcie,bierze udział w eskapadzie do Raszyna.Dotarliśmy na miejsce o 6 rano i od razu w dyrdy,tam gdzie powinny być bączki.Ale z bączkami,nie jest już tak wesoło.Od mojego ostatniego tu pobytu,mocno urosły trzciny.Nie mówiąc o tym,że mocno ograniczały widok na lustro wody,ale ukrywały też świetnie bączki.Widać było jak ptak nagle się pojawia,przelatuje szybko nad wodą i jak strzała wlatuje w głąb trzcin.Tym razem nie udało mi się zrobić żadnego dobrego zdjęcia w locie.Mogłem za to przyjrzeć się, jak na niedalekim krzaku,trzymając się gałęzi długimi łapskami,pełzł bączuś.Zupełnie jak wielki pajor.Ale to był jedyny krótki moment,gdzie mogłem go pooglądać w miarę blisko.Potem zawołała mnie moja szczęśliwa obserwatorka.Ma dziewczyna fantastyczne szczęście,ale pomaga mu olbrzymią wiedzą i umiejętnością odpowiedniego patrzenia.Tam gdzie akurat potrzeba.Ja tego jeszcze nie potrafię i nie wiem,czy zdążę się nauczyć.W każdym razie postarała się spełnić jedno z moich pomniejszych mażątek.Chodzi mianowicie o trzcinniczka.Nie jest to rzadki ptak,ale ja jak do tej pory,widywałem go tylko z daleka..Tutaj miałem wspaniałego samca,na wyciągnięcie ręki,czyli gdzieś na 5 metrów.Zawsze jednak jest jakieś ale,które nie pozwala,abym był zupełnie szczęśliwy. Oświetlony,bardzo ostrym Słońcem,znajdował się na tle ciemnej plamy drzew.Bardzo duża rozpiętość tonalna i automatyczny pomiar ekspozycji zwariował.I tak dobrze,że miałem ustawioną wstępną korekcję naświetlenia,ale okazała się ona i tak za mała,w stosunku do tego co tu było.Musiałem się nieźle napocić przy moim Lightroomie,aby z tych zdjęć,zrobić coś strawnego.Zrobiłem ich z resztą tak dużo,że w końcu dało się coś wybrać.Krótko po tym,trafiłem na następne dwa ptaki,które trudno odróżnić od trzcinniczka.Łozówkę i zaganiacza.Szczególnie ta pierwsza,jestoptycznie nieraz nie do odróżnienia od trzcinniczka.Można tego dokonać pewnie,tylko słuchając śpiewu.Tutaj jednak,miałem je jak na stole.Oba ptaki,darły ryja na cały regulator.Potem rozdzieliliśmy się.Koleżanka poszła w stronę stawu Spiskiego,a ja w stronę Raszyńskiego.Szedłem powoli i se tak popatrywałem.A jest to miejsce,gdzie zawsze dzieje się coś ptasiego i zawsze można zobaczyć coś interesującego.I tak na płyciznach Stawu Raszyńskiego,udało mi się wypatrzyć trochę siewkowatych;brodźce śniade,bataliony,łęczaki,samotnika.kwokacza,sieweczki rzeczne i czajki.
Siedem gatunków.To na prawdę powód do zadowolenia..Doszedłem do kościoła,gdzie czekała już na mnie koleżanka.Poszliśmy teraz sprawdzić miejsca,gdzie jak ujawnił Pan Robert,były wójciki i syryjczyki.Złaziliśmy cały teren wszerz i wzdłuż,ale tym razem szczęście nam już nie dopisało.Ale i tak byłem syty wrażeń.
ŁOZÓWKA-ACROCEPHALUS PALUSTRIS |
J.W |
J.W |
ZAGANIACZ-HIPPOLAIS ICTERINA |
TRZCINNICZEK-ACROCEPHALUS AGRICOLA |
J.W |
J.W |
J.W |
J.W |
J.W |
J.W |
J.W |
J.W |
J.W |
PERKOZEK-TACHYBAPTUS RUFICOLLIS |
J.W |
J.W |
J.W |
BĄCZEK-IXOBRYCHUS MINUTUS |
J.W |
Dodaj napis |
PERKOZ-PODICEPS CRISTATUS |
J.W |
CZAPLA SIWA-ARDEA CINEREA |
GĘSI GĘGAWY-ANSER ANSER |
SAMICA BŁOTNIAKA STAWOWEGO-CIRCUSAERUGINOSUS |
J.W |
MAŁA WHISKY BEZ LODU,MOCNO ROZWODNIONA FULICA ATRA |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz