BIELANY-2015.06.11.
Tytuł nawiązuje do postu z przed roku,kiedy to po raz pierwszy wybrałem się tam,pooglądać sokoły.Obiecałem sobie solenniE,że w tym roku,poświęcę im więcej czasu.W międzyczasie doszło do fantastycznego wydarzenia.Franek i Leśna,doczekali się potomstwa.Zostały złożone 4 jaja,ale wykluły się trzy pisklęta.Ciągle przesiadywałem na podglądzie i przeżywałem,co to się będzie działo.Byłem wściekły,że na początku,kiedy nie było wszystkich jaj, Leśna szlajała się,nie wiadomo gdzie,zamiast ogrzewać jajko.Ale to podobno normalne,że regularne wysiadywanie,rozpoczyna się,po złożeniu ostatniego.Ale też być może,właśnie to pierwsze,przemarzło i poszło na straty.
Wyklute małe ,bardzo szybko rosły i potężniały.Nie wiadomo kiedy,zaczęły je porastać,dorosłe pióra.I tu dałem ciała.Myślałem,że będzie to trwało dłużej.Nie wiadomo kiedy zrobiły się całe ciemne,bez odrobiny puchu i w gnieździe zaczęło się robić pusto.No to łaps za manele i w drogę.Pojechałem najraniej jak mogłem,bo wtedy miałem dobre oświetlenie,czyli koło 9 rano,ale było i tak za późno.Na balkonie był tylko jeden ptak.Reszta już wyfrunęła. Zdobycz techniki,czyli smartfon,pozwalał mi,abym siedząc na dole, zaglądał jednocześnie,przez internet,na górę,do wnętrza gniazda..
I tu zaobserwowałem wyjątkowe zjawisko.Co jakiś czas,przelatywał koło mnie,zaaferowany tubylec.Były to, jak by społeczne i spontaniczne patrole obywatelskie,obserwujące młode sokoły.Jak się zaraz dowiedziałem,wiedzieli co robili.Niedługo,po moim pojawieniu się, jednego zanieśli do gniazda,bo siadł na trawniku i wrony go opadły,drugiego na trawniku,pies chciał przerobić na gryzaka.Szybkim ekspresem,wrócił na 13 piętro.Chciałem już iść do domu,kiedy przebiegająca obok,fantastyczna kobitka,wydyszała-Argo jest na 7 pietrze.7 piętro to nie 13.Złapałem wszystko co miałem i podyrdałem za nią.
Faktycznie,Argo był jak na dłoni.Siedział na parapecie i robił to,co robią zawsze głodne dzieciaki-darł na całego morde.W pobliżu,pojawił się Franek,pokrzyczał na niego,ale młody leniuch,nie miał ochoty lecieć za nim i domagał się konsumpcji na miejscu,Siedziałem na trawniku i czekałem na jakiś zwrot akcji.Nastąpił on też,nie za długo.Wtedy kiedy ja odwróciłem się i odpowiadałem na pytanie,nowo przybyłego fana sokołów.Właścicielka mieszkania,zmęczona wizytą nieproszonego gościa,zaczęła walić w okno i Argo odleciał w siną dal.
WYGLĄDA JAK MASZKARON Z PARYSKIEJ KATEDRY |
ARGO |
JEŚĆ,DAJCIE JEŚĆ,NORMALNIE RĘCE OPADAJĄ Z ROZPACZY |
WIDZĘ CIĘ |
NO,NO,NO.... |
ZGODNA KOEGZYSTENCJA.NA ANTRESOLI GNIAZDO SOKOŁÓW,NA PARTERZE GNIAZDO GOŁĘBI,A OBOK NICH PLAŻUJE SIĘ LUDZKI SĄSIAD |
Abyście moi Kochani Przyjaciele wiedzieli o czym to ja mówiłem,wyjaśnię Wam parę spraw:
Początek życia Franka sięga 2008 roku.Został wyhodowany przez Pana Grzegorza Dzika,na lotnisku warszawskiego Okęcia.W 2009 roku,został wypuszczony na wolność,z komina fabryki drożdży,w Józefowie pod W-wą.
Odleciał w stronę widocznego w oddali,komina EC Żerań.Niedługo pokazał się na bielańskim osiedlu RUDA,gdzie żyje do dzisiejszego dnia.Towarzyszyła mu starsza samica.Widzą,że trzymają się tego terenu,przygotowano im na dachu jednego z domów,budkę lęgową.Nie zdobyła ona jednak ich akceptacji.
Widząc,że przesiadują często,na balkonie jednego z wieżowców,w porozumieniu z właścicielami tego balkonu,przegrodzono go,i zbudowano "sokolą loggię" .Na cześć właścicieli balkonu,sokoły otrzymały imiona:JOLA I FRANIO.W zeszłym roku,widząc u Frania ogromna potrzebę zostania tatusiem,w gnieździe podłożono dwa porcelanowe jaja.Potem do gniazda wsadzono lokatora,25 dniowe pisklę z Tucholi.Tego jednak,było za wiele dla wrażliwej Joli.Dała drapaka i Franio,ostał się jako samiec.I dosłownie i w przenośni.No cuż,Franio,wychował się wśród ludzi i nie bał się ich tak bardzo.Jola była dzikim sokołem i zbyt bliskie towarzystwo ludzi,nie odpowiadało jej.Wspaniały Franio,stanął na wysokości zadania i wychował pisklę,na dorodnego młodego sokoła.I chwała mu za to .W tym roku Franio wrócił na stare śmieci.Towarzyszyła mu nowa dama,która otrzymała ksywkę LEŚNA.Resztę już, Moi Kochani znacie.Mamy trzy nowe,młode sokoły o imionach:ADADŻNA,ARGO,BIELAN.Chciał bym jak najdłużej,móc śledzić ich losy.Będę się teraz budził co rano,z wielkim niepokojem i drżący pędził do kompa,w poszukiwaniu nowych wiadomości.Jest to najtrudniejszy okres życia,dla młodych ptaków.Szaleje wśród nich koścista panna,wymachując gorliwie,swoją straszliwą kosą
Tak mnie więcej,wyglądało moje stanowisko obserwacyjne.Fantastyczni mieszkańcy,przechodząc koło mnie,zatrzymywali się często,pasąc mnie szczegółami historii,która znacznie bardziej,nadawała by się na serial telewizyjny,niż na ten przykład,Wydumany i ciągnięty na siłę,sztuczniak-M JAK MIŁOŚĆ.Dzięki im za dobre słowo.
Witam !
OdpowiedzUsuńw tym roku poraz pierwszy obserwowalam sokoly w Lotosie i na Bielanach.Bardzo mi sie to spodobalo i nawet sie przywiazalam do tych "pataszkow":)
chcialam sie dowiedziec od kogos jak to wyglada z obraczkami bo zauwazylam nie raz jak sokolica na obiadek polyka lapke z obraczka ! czy jak polknie takich obraczek sporo czy nie doprowadzi to ptaszka do zgonu ??
Pozdrawiam i dziekuja za ladne zdjecia ;-)
mysza
Sokoły robią wypluwki, czyli wszystko czego nie strawią w wolu, oddają w formie zlepka takich resztek. Dlatego połknięte wraz z łapami obrączki nie przedostaną się do przewodu pokarmowego.
UsuńBordzo dziekuje za odpowiedz :)
Usuńdreczylo mnie to od jakiegos czasu i teraz jetem spokojna.
pozdrawiam
mysza
http://www.futura-sciences.com/magazines/nature/infos/actu/d/zoologie-extreme-video-redoutable-technique-chasse-faucon-51808/
Usuńaaa i
dodaje to.