PŁOCHOCIN 2014.09.16.
OSTATNI WYPAD DO PŁOCHOCINA,ZOSTAWIŁ WE MNIE WIELKI NIEDOSYT.ZASKUTKOWAŁ JEDNAK,ZDOBYCIEM NOWEJ WIEDZY I NOWEGO DOŚWIADCZENIA.TOTEŻ POSTANOWIŁEM NA BIEŻĄCO,SKORZYSTAĆ Z NICH.PO PIERWSZE,MUSIAŁEM BYĆ WCZEŚNIEJ NA MIEJSCU.TOTEŻ NASTAWIŁEM BUDZIK NA TRZECIĄ RANO I POSZEDŁEM SPOKOJNIE(!) SPAĆ.GDYBY NORMALNIE KTOŚ KAZAŁ MI,ZAŁATWIĆ JAKĄŚ SPRAWĘ,O TAK WCZESNEJ PORZE,TO BYŁABY CZARNA ROZPACZ,PŁACZ I ZGRZYTANIE ZĘBAMI,NIE LICZĄC BRZYDKICH SŁÓW NA TEMAT ZLECENIODAWCY.TUTAJ Z WIELKICH EMOCJI WSTAŁEM JUŻ O 2,30.MOCNA KAWA,PORANNE PLOTECZKI PRZED EKRANEM KOMPUTERA I W DROGĘ.CZĘŚCIOWO NOCNIKIEM,A CZĘŚCIOWO PIESZKOM,DOTARŁEM PO 4,30 NA DWORZEC I 04,50,ODJAZD.GDY DOCHODZIŁEM NA MIEJSCE DRAMY,
MINĘŁO JUŻ 6,30 I WSCHODNIA CZĘŚĆ NIEBA,BYŁA JUŻ ZDECYDOWANIE JASNA.TYM RAZEM WZIĄŁEM ZE SOBĄ GUMIAKI I WYGODNE SKŁADANE KRZESEŁKO.NA ŚRODKU SPOSTRZEGŁEM MOJĄ ZAPRZYJAŹNIONĄ "KUPĘ BŁOTA"(KOLEGA OPOWIADAŁ MI
POTEM PODEKSCYTOWANY,ŻE JAK PORUSZAŁ LEKKO NOGĄ,TO CIEKAWSKI PTAK,ZACZĄŁ PO NIM CHODZIĆ I SPRAWDZAĆ,CO SIĘ DZIEJE)NO I ZACZĘŁO SIĘ PRZEDSTAWIENIE.KROPIATKA WYSTAWIAŁA ŁEPEK Z TRZCIN,A POTEM JAK KULA BILARDOWA,LUB STRUŚ PĘDZIWIATR,PRZESKAKIWAŁA DO NASTĘPNEJ KĘPY TRZCIN.TRZEBA BYŁO CZEKAĆ NA NIELICZNE CHWILE,KIEDY ZATRZYMYWAŁA SIĘ W BIEGU.PATRZĘ NA TO WSZYSTKO I ZACZYNAM TRACIĆ HUMOR.CHOCIAŻ JEST JUŻ WSCHÓD SŁOŃCA,TO PRZY ZIEMI JEST CAŁKIEM CIEMNO.MUSZĘ UŻYWAĆ BARDZO WYSOKIEJ CZUŁOŚCI-2500 ASA.A TO ZNACZY,ŻE ZDJĘCIA BĘDĄ STRASZLIWIE ZASZUMIONE I O BARDZO MAŁEJ DYNAMICE.ALE ALBO TAKIE,ALBO ŻADNE.I RZECZYWIŚCIE,SUPER TO ONE NIE WYSZŁY,ALE OPRÓCZ TEGO CO JEST NA NICH CZYTELNE,DLA KOGOŚ POSTRONNEGO,TO DLA MNIE KAŻDE ZDJĘCIE MA SWOJĄ NIEPOWTARZALNĄ WARTOŚĆ EMOCJONALNĄ.KAŻDE PAMIĘTAM,CO WTEDY CZUŁEM,O CZYM MYŚLAŁEM,JAKI BYŁ DOOKOŁA ZAPACH.DLA MNIE TO WSZYSTKO RAZEM,ZŁOŻONE DO KUPY,MA PRZEOGROMNĄ,BEZCENNĄ WARTOŚĆ WSPOMNIEŃ.
NA RAZIE JEDNAK,PŁOCHOCINA MAM NA TEN ROK DOSYĆ.PO DRODZE,Z POWROTEM,ZAJRZAŁEM JESZCZE TU I ÓWDZIE.ZROBIŁEM ZDJĘCIE KMIOTOWI-CHAMOWI,JAK WYSYPYWAŁ CIĘŻARÓWKĘ ŚMIECI,NA POBOCZU DROGI.
POTEM UWZIĄŁEM SIĘ ABY WLEŹĆ TAM,GDZIE JESZCZE NIE BYŁEM.
ZSUNĄŁEM SIĘ Z MOSTKU NAD UTRATĄ I PRZEDARŁEM SIĘ PRZEZ OKROPNE KRZACZORY,NA ROZLEWISKO,KTÓRE CZĘSTO OGLĄDAŁEM Z TEGOŻ MOSTKU,A DO KTÓREGO NIE MA ŻADNEGO DOJŚCIA.MIAŁEM GUMOWCE,WIĘC PARŁEM JAK CZOŁG NA PRZÓD.PARĘ RAZY MIAŁEM MORDĘ NA GLEBIE,BO KRZACZORY,W SPORYM PROCENCIE,SKŁADAŁY SIĘ Z POWOJU.A TEN JAK SIĘ PRZYCZEPI DO BUTA,TO NIE CHCE SIĘ PÓŹNIEJ ODCZEPIĆ.ALE ZWYCIĘŻYŁEM.ALE PO CO ?NA ROZLEWISKU PĘTAŁY SIĘ BATALION I ŁĘCZAK.I TO NA TYLE.
|
"KROPECZKA" I ROKITNICZKA,SPOGLĄDAJĄ SOBIE GŁĘBOKO W OCZY |
|
KROPIATKA-PORZANA PORZANA |
|
J.W |
|
J.W |
|
J.W |
|
J.W |
|
J.W |
|
A TUTAJ PRZYDYBAŁEM,CAŁKIEM MŁODĄ KROPIATKĘ. |
|
TA ROKITNICZKA SPÓŹNIA SIĘ Z ODLOTEM-ACROCEPHALUS SCHOENOBAENUS |
|
J.W |
|
TO FUTERKO NA DUPINIE,KAŻE PODEJRZEWAĆ,ŻE W SZKODĘ,WLAZŁ MI WODNIK |
|
SCENA DRAMY |
|
JAK POPATRZYŁEM NA TE PTASIE,TO POCZĄTKOWO,UCIESZYŁEM SIĘ,ŻE ZALICZYŁEM NOWY GATUNEK,POTEM Z ODLEGŁYCH REJONÓW PAMIĘCI,NADESZŁA WIADOMOŚĆ,ŻE TO MŁODY SZPAK-STURNUS VULGARIS. |
|
KOKOSZKA-GALLINULA CHLOROPUS |
|
KURKA WODNA-GALLINULA CHLOROPUS |
|
ŁĘCZAK I BATALION- TRINGA GLAREOLA+PHILOMACHUS PUGNAX |
PRZY SETNYM WPISIE-9 SIERPNIA, ODGRAŻAŁEM SIĘ PUBLICZNIE,
ŻE SIĘ PRZESTAJĘ OBŻERAĆ,A ODCHUDZAM.NO TO SIĘ POCHWALĘ,ŻE DZISIEJSZE,NOCNO-PORANNE WAŻENIE POKAZAŁO LICZBĘ-100,00.ZGUBIŁEM ZATEM RÓWNO 10 KG. SADEŁKA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz