Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 8 września 2014

105.DRAPIEŻNIE I ŚWIERGOTLIWIE

                            PULWY-2014.09.05.
                POWRÓCIŁEM DZISIAJ,NA WYJĄTKOWE MIEJSCE.NIE JEST TO NIC DZIWNEGO,BO BYWAM TYLKO I WYŁĄCZNIE W WYJĄTKOWYCH MIEJSCACH. TO,DOSTARCZYŁO MI WIELE PRZEŻYĆ I MOŻLIWOŚĆ ZOBACZENIA CIEKAWYCH GATUNKÓW,JAK CHOĆ BY KULIKA WIELKIEGO.
DZISIEJSZY DZIEŃ BYŁ TROCHĘ WYJĄTKOWY.PIERWSZY RAZ BYŁEM TU O TEJ PORZE ROKU.GORĄCY,SŁONECZNY,PÓŹNO LETNI DZIEŃ,POWODOWAŁ,ŻE MOŻNA BY BYŁO, BEZ KOŃCA SNUĆ SIĘ PO TYCH OTWARTYCH PRZESTRZENIACH I ROZKOSZOWAĆ NASTROJAMI I BARWAMI.
NA MIEJSCE DOTARŁEM PRZED 9 RANO,I O MAŁO MNIE NIE TRAFIŁ JASNY SZLAG.POLEGŁEM OD WŁASNEJ BRONI.NA ŁAZĘGI, WYBIERAM SIĘ,W CIĄGU TYGODNIA,UNIKAJĄC DNI ŚWIĄTECZNYCH I WEEKENDOWYCH,CHCĄC MIEĆ ŚWIĘTY SPOKÓJ,OD RODZINNEJ STONKI,WYRAJAJĄCEJ SIĘ OBFICIE W TAKIE DNI.A ŻE BYŁ TO DZIEŃ ROBOCZY,I TO W OKRESIE SIANOKOSÓW,WSZĘDZIE PĘTAŁY SIĘ TRAKTORY Z WSZELAKIM CIĘŻKIM SPRZĘTEM,CIĄGNĄCE ZA SOBĄ OLBRZYMIE WARKOCZE PYŁU.
NIE MOGĘ NARZEKAĆ,ŻE NIC PRZEZ NICH NIE ZOBACZYŁEM. MUSIAŁEM SIĘ PO PROSTU,NAUCZYĆ PATRZEĆ.NALEŻAŁO BOWIEM STANĄĆ OBOK JAKIEGOŚ POLA I SYSTEMATYCZNIE,PRZEGLĄDAĆ JE PRZEZ LORNETKĘ,METR PO METRZE.PO JAKIMŚ CZASIE,ZACZĄŁEM DOSTRZEGAĆ,NA POZORNIE PUSTYCH POLACH,MNÓSTWO ŻYCIA.
PO PIERWSZE PEŁNO ANTHUSÓW I TO RÓŻNYCH.PLISZKI SIWE I ŻÓŁTE,ORAZ ŚWIERGOTKI.JA MIAŁEM SZCZĘŚCIE(A MOŻE BRAK DOŚWIADCZENIA)ZOBACZYĆ TYLKO ŚWIERGOTKI ŁĄKOWE.ALE WIEM Z MELDUNKÓW INNYCH,ŻE SĄ TU RÓWNIEŻ LEŚNE I POLNE.
GDY TAK POPATRYWAŁEM,NA ODLEGŁE AREAŁY,PRZYKUŁ MOJĄ UWAGĘ,JAKIŚ KOŁEK,STERCZĄCY ODE MNIE W ODLEGŁOŚCI OK.4-5 METRÓW.PO DOKŁADNIEJSZYM PRZYJRZENIU SIĘ MU,OKAZAŁ SIĘ NIERUCHOMYM ŚWIERGOTKIEM ŁĄKOWYM. PIERWSZY RAZ WIDZIAŁEM TAKIEGO,Z TAK BLISKA.IDEALNY MODEL.POZOWAŁ TAK,PONAD PÓŁ GODZINY.OBFOCIŁEM GO ZE WSZYSTKICH STRON.POKAZYWAŁ MI LEWY I PRAWY PROFIL,POTEM OBRÓCIŁ SIĘ I MOGŁEM ZOBACZYĆ PIĘKNY WZOREK NA GRZBIECIE.W MIĘDZYCZASIE,MOJĄ UWAGĘ,ODWRACAŁY FIGLUJĄCE NA DE MNĄ MYSZOŁOWY.FOTOGRAFOWAŁEM JE,POTEM WRACAŁEM DO MOJEGO MODELA,A ON CIERPLIWIE CZEKAŁ.AŻ ZA KTÓRYMŚ RAZEM,ZOBACZYŁEM JUŻ TYLKO,PUSTE MIEJSCE.WARTO BYŁO TU PRZYJECHAĆ,CHOĆ BY ZE WZGLĘDU NA NIEGO.GDY ZAŚ CHODZI O MYSZOŁOWY,TO WIDZIAŁEM ICH DZISIAJ WYJĄTKOWO DUŻO.I NIE TYLKO JE.NIEWIELE MNIEJ BYŁO BŁOTNIAKÓW STAWOWYCH. SZKODA,ŻE MOJE CICHE NADZIEJE,NA JAKIŚ RZADSZY GATUNEK DRAPOLI,NIE ZIŚCIŁY SIĘ.DOSTRZEGŁEM PEWNA PRAWIDŁOWOŚĆ.PRZED POŁUDNIEM,POLATYWAŁY NA WYSOKICH PUŁAPACH.POTEM PO POŁUDNIU,PRZESTAŁEM JE DOSTRZEGAĆ.POTEM OKAZAŁO SIĘ,ŻE LATAJĄ NISKO,POMIĘDZY KĘPAMI KRZAKÓW,CHYBA WYŁAPYWAŁY,KRYJĄCE SIĘ  W TRAWIE GRYZONIE.
WIEŻA STAREŃKIEGO KOŚCIOŁA W PRZĄDZIU

KOPCIUSZEK-PHOENICURUS OCHRUROS

DWA ŚIERGOŁKI

TO JEST MAŁY WYCINEK POLA,A NA NIM JEDEN ŚWIERGOTEK.
POZOSTAWIAM POLE DO WYOBRAŹNI,JAK WYGLĄDA WYŁUSKIWANIE ICH Z OGROMNEGO POLA,CIĄGNĄCEGO SIĘ WOKÓŁ,NA WSZYSTKIE STRONY

ŚWIERGOTEK ŁĄKOWY-ANTHUS PRATENSIS.
TO NIE JEST PTAK,KTÓRY BEZ TRUDU,MOŻNA OGLĄDAĆ WSZĘDZIE I KIEDY SIĘ CHCE.




POLUJĄCY NA GRYZONIE MYSZOŁAP

BUTEO BUTEO


JAK WYŻEJ

SIEDZI NA KOŁKU JAK NA ROŻNIE I WCINA JAKIEGOŚ MYSZOWATEGO.


POKLĄSKWA-SAXICOLA DESERTICOLA.
NIBY NIC,ALE JA PIERWSZY RAZ WIDZIAŁEM JĄ NA GOŁEJ ZIEMI.NORMALNIE WIDYWAŁEM JE NA GAŁĄZKACH NISKIEJ ROŚLINNOŚCI I KRZAKÓW

SZPAKI

PIERWSZY RAZ TEŻ,WIDZIAŁEM TYLE KRUKÓW NA JEDNYM TERENIE.JEDEN Z NICH,TEN SIEDZĄCY NA DOLE JEST LEUCYSTYCZNY,CZYLI CZĘŚCIOWYM ALBINOSEM.W EFEKCIE WYGLĄDA JAK ŁACIATA KROWA.

NAGLE WSZYSTKIE SZPAKI W MOJEJ OKOLICY,ZRYWAJĄ SIĘ JAK
NA KOMENDĘ.W TAKICH WYPADKACH OD RAZY ZADZIERAM ŁEB DO GÓRY I SPRAWDZAM,CZY NAD NAMI NIE KRĄŻY DRAPIEŻNIK

TYM RAZEM,DWA BŁOTNIAKI,MUSIAŁY NADLECIEĆ TUŻ NAD ZIEMIĄ I ZAATAKOWAŁY STADO SZPAKÓW(TO TE DWA WIĘKSZE KLEKSY,NA DOLE,PO LEWEJ)

TE ZDJĘCIA PROWOKUJĄ MNIE DO PYTANIA,CZY DRAPIEŻNE PTAKI MOGĄ WSPÓŁPRACOWAĆ PODCZAS ATAKU,COŚ NA KSZTAŁT WILCZEJ WATAHY

TO CHYBA PRZEROSŁO ICH SIŁY,BO OPUSZCZAJĄ POLE BITWY Z PUSTYMI SZPONAMI.

BŁOTNIAK STAWOWY-CIRCUS AERUGINOSUS



COŚ DORWAŁ.KOJARZY MI SIE TO ZE ŚWINTUCHEM MORSKIM-CO DO WIELKOŚCI.

I SZAMANIE


ZAWSZE SIE ZASTANAWIAŁEM JAK ROBIĄ PĘCZKI ZE SKOSZONEGO SIANA..TERAZ ZOBACZYŁEM.PO POLU JEŹDZI CHAŁAŚNICA I Z POD JEJ OGONA,WYSKAKUJĄ CO CHWILA KOSTKI.INNE ROBIŁY ROLKI.

USATYSFAKCJONOWANY I ZMĘCZONY,BO PRZESZEDŁEM,PONAD 10 KM,NA MOICH SZWANKUJĄCYCH KULASACH,PRZED SIEDEMNASTĄ DOWLOKŁEM SIĘ NA PRZYSTANEK AUTOBUSOWY.TUTAJ POZWOLIŁEM SOBIE NA GRZESZEK.KUPIŁEM SOBIE PUCHĘ,DOBRZE SCHŁODZONEGO ŻYWCA.LUBIĘ PIWEŃKO,ALE ZE WZGLĘDU NA TO,ŻE DOLEGA MI PODAGRA,UNIKAM GO SKWAPLIWIE.ALE DZISIAJ,PO CAŁYM UPALNYM DNIU,PEŁNYM WRAŻEŃ,SIEDZIAŁEM NA ŁAWCE I DROBNYMI ŁYCZKAMI OTWIERAŁEM PRZED SOBĄ RAJ.
TO BYŁ FANTASTYCZNY DZIEŃ.MNÓSTWO WRAŻEŃ I WCZEPIAJĄCYCH SIĘ W PAMIĘĆ,DROBNYCH CHWILOWYCH UNIESIEŃ I WZRUSZEŃ.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz