Łączna liczba wyświetleń

sobota, 1 października 2016

268.DWA DNI SZALEŃSTWA

     WSZĘDZIE PO TROCHU 2016.09.23-24.

          Już od lat,gdy męczyłem się,aby podejść jakiegoś siewkowatego i zrobić mu znośne zdjęcie,słyszałem nieustannie:Człowieku,jedź nad morze,a będziesz miał tego towaru,do syta.Na wyciągnięcie ręki..I dożyłem w końcu chwili,kiedy miałem to sprawdzić na własne oczy.Otóż w czasie jednego z wypadów,Kamil rzucił od niechcenia-A może byśmy wyskoczyli nad morze.Pomysł jak wiele już przed nim.Ten jednak,padł na podatny grunt.Szybko zakiełkował i przerodził się w twarde i rozłożyste drzewo,konkretnej decyzji-Chłopaki,w piątek za tydzień,wziąłem urlop i jedziemy nad morze.Najpierw zalecimy  do Bydgoszczy,obejrzyć kormorany małe,a zachód Słońca,oglądamy już w Mikoszewie.Wschód tez powitamy nad morzem,a cały dzień spędzimy szwędając się po Mierzei Wiślanej.Plan zacny,ale po drodze do jego realizacji,wtrąciło się licho.Kamilowi nadarzyła się wyjątkowa okazja i kupił se okazyjnie,przyzwoita lunetę.Gdy swoją poprzednią nazywał lunetą,przez grzeczność i uprzejmość,nie wyprowadzaliśmy go z błędu.Teraz stał się właścicielem,całkiem przyzwoitego sprzętu.No i teraz na gwałt,zapragnął go wypróbować.Zamiast więc jechać prostą drogą na północ,mieliśmy się z rańca zasuwać do Jeziorska.Teoretycznie z rańca,bo Kamil nie za bardzo lubi rano wstawać.Na miejscu byliśmy o 9-tej i gdy wyszedłem na brzeg,stanąłem całkiem oniemiały.Byłem tu przecie 6 dni temu i wtedy od jednego krańca horyzontu,po drugi,wszędzie stała woda.Przez te kilka dni,spuścili masę wody i wszędzie teraz było "sucho"Pisząc to mam na myśli rozkoszne błotko,w którym taplało się setki biegusów,czajek,siewnic i siewek złotych.O ile 6 dni temu,było ich dużo,ale były skupione na małej przestrzeni,to teraz fakt,ze ptaki były rozproszone na wielkim obszarze,wydawało się,że jest ich dużo mniej.
Mieliśmy tu zajrzeć tylko "na chwilę".Ale na tyle poznałem już Kamila,iż wiedziałem,że jak już zacznie kikować przez lipo,to żadną siłą,nie oderwiemy go od tego narządu.No i faktycznie,chwila ta trwała do 12-tej,kiedy to wspólnymi siłami zmusiliśmy go do dalszej jazdy.Po drodze musieliśmy wysłuchiwać jego nieustannego biadolenia i marudzenia.Wybraliśmy bowiem drogę najkrótszą,a nie najwygodniejszą.Jechaliśmy więc po woli,często w długiej kolumnie różnych pojazdów.Godzinę 15-tą,powitaliśmy jednak już w Bydgoszczy i jeszcze przed popołudniowym szczytem,szybciutko dotarliśmy na wskazane przez znajomych miejsce,Nieprawdopodobne,ale były.Co najmniej 10 ptaków.Siedziały tu już dłuższy czas i widziano ich przeciętnie 13.Nie tracąc,ani chwili,złapaliśmy sprzęt i staraliśmy się wykorzystać ostatnie chwile znośnego oświetlenia.Słońce było już nisko,a do tego jeszcze,miało zamiar schować się za warstwę,nisko ścielących się chmur.Po godzinie,kormorany małe,mieliśmy już odfajkowane.Powinniśmy  już tylko,prostą drogą dojechać do Gdańska,a stamtąd to już tylko rzut beretem do Mikoszewa.Ale nasz Driver 
złapał drugi oddech i zaczęły mu się przypominać,różne ciekawe miejsca,jakie mieliśmy mijać po drodze.I tak się okazało,że następny popas był w Świeciu,bo jest tam fajny zamek pokrzyżacki,więc warto go obejrzeć.A potem już było ciemno i powoli wlekliśmy się krętymi drogami,marząc o prysznicu i czystym łóżku.Ale tutaj chochlik nieźle nam namieszał.Telefonicznie rezerwowałem dwa pokoje dwuosobowe.Gdy jesteśmy na miejscu i witamy naszą miłą gospodyni,następuje tak zwana konsternacja.Są dwa fajne miluśkie pokoje,a w nich szerokie małżeńskie łoża.Jeżeli powiem,że spojrzeliśmy po sobie z przerażeniem,to będzie to całkiem delikatne określenie.Kochana kobitka, widząc nasze przerażenie,roześmiała się radośnie i zadecydowała,że każdy z nas dostanie po pokoju,na łeb.Ależ ja wtedy poczułem się szczęśliwy.

A tera małolaty sio.Proszę nie czytać tych linijek !!!
Jak się wyrwie na wolność,stado zdziczałych samców,to myślą tylko o paru rzeczach.My chcieliśmy oblać dzisiejsze sukcesy i awansem,niewątpliwe jutrzejsze.Ci co mnie znają,wiedzą iż jestem wątłej i delikatnej konstrukcji. Postanowiłem za tem,że se odpuszczę i rano wstanę świeży,wypoczęty i pełen sił.Ale,zaś tam.Moją decyzję powitał chór oburzonych okrzyków-co nie wypijesz z nami !!!!!Nawet jednego ????
No to aby okazać szacunek Towarzyszom,wypiłem tego jednego.No a potem to się tylko wstrząsa grzywą,skrobnie ziemię,parę razy kopytem i zadrży głośno-no to polewaj.Ci co to znają,na pewno pokiwają głową ze zrozumieniem.Ci zaś,co tego nie znają,niech starają się tego nie poznać.
Jedak w połowie imprezy,chyba tej lepszej zdecydowałem się walnąć w kimono.Podobno dużo straciłem.Kamil chciał zamienić miejscami pierwsze piętro z parterem,aby nam się z rana,łatwiej  było wydostać na dwór.
Nastał ranek.Ponury,pochmurny i zlany deszczem.Patrzyliśmy na ten świat zabarwiony na czerwono i to bynajmniej nie wschodzącym Słońcem.Tylko z powodu zmęczonych i przekrwionych oczu.Jak żesz nam się nie chciało opuszczać wygodnych wyrek.Ale jak mus to mus.Byliśmy nad morzem,krótko po wschodzie Słońca.Ciemno jak cholera.Niebo zasłonięte chmurami i kropiący deszcz.A miała być taka ładna pogoda.No i wyobraźcie sobie,że w ciągu 20 minut,z czarnego dna rozpaczy,wychynęliśmy pod błękitne niebo i różowiejący piasek,coraz mocniej oświetlany Słońcem.A  na tym piasku,setki biegających biegusów.Mieliśmy wyjątkowe szczęście,bo ze trzy dni przed naszym przyjazdem,północny wiatr,zepchnął na plaże sterty,jakoweś zielenizny.A na tych stertach,żerowały całe stada biegusów.I zaprawdę było tak,jak gadali najmądrzejsi ludzie we wsi.Chodziło się obok nich,wśród nich,a one prawie nie zwracały na człowieka,żadnej uwagi.Totalne dzikusy.
No i kręciliśmy się w tym ptasim raju do południa.Potem do chałupy,czujnie się rozglądając,czy aby Szefowa nie spróbuje,sięgnąć nas jakąś ścierą.
Chwila odpoczynku.Skromne szamanie,a za to duże picie hierbaty i innych mokrych napoi.Pakujemy się,ciepło żegnamy i w drogę.Spędziliśmy cały dzień na Mierzei.Zajrzeliśmy do Krynicy,aby poplotkować,że spotkanymi znajomymi.Potem do Drapolicza,aby poplotkować ze spotkanymi znajomymi.Potem do Piasków,aby po wypatrywać wydrzyków i poplotkować ze spotkanymi znajomymi.A tych znajomych nieprawdopodobne tabuny.I wszyscy tu przyjechali,aby się spotkać z nami.Tak jak by nie mogli zrobić tego w Warszawie.Godzina 20-ta zastała nas w Krynicy.Właśnie zapadła decyzja,że ruszamy do domu.Ja mam niewyraźną minę,bo parę razy z silnika zaczął wydobywać się dym i czuć było jakieś przypalone tworzywo.Ale jakoś  szczęśliwie dojechaliśmy do domu.Punkt 3-cia rano,zameldowałem się na kwaterze i starałem się nie sprowokować gospodyni.Bo ta akurat nie zna się na moich wymyślnych żartach,lub raczej zna je zbyt dobrze.
Jak na razie ptaków,ptaszenia,aparatu fotograficznego mam serdecznie dosyć.Tym bardziej,że całą niedzielę szamotałem się ze zdjęciami,aby przegrać je do kompa.Przywiozłem ich 2952,po kilku etapach selekcji, zostało 613.Dobrych,albo i bardzo dobrych
JEZIORSKO

SIEWNICA I CZAJKI.WTEDY SIĘ CIESZYŁEM,ZE TAK WYRAŹNIE MI WYSZŁA


TYDZIEŃ TEMU,TU WSZĘDZIE BYŁA WODA

TU TEŻ

MICHAŁ.DOSKONAŁY ZNAWCA PTAKÓW,I TO ZE "SKWARKĄ",CZYLI SWAROWSKIM

TEŻ SIEWNICA



TO BYŁO JEDNO WIELKIE LUSTRO WODY

TU TEŻ

KORMORANY MAŁE-PHALACROCORAX PYGMEUS

J.W

PO PRAWEJ MAŁE,PO LEWEJ TE "NORMALNE".
PONIEWAŻ SA MŁODE,SĄ JASNE.POTEM SPORO PRZYCIEMNIEJĄ

TU WIDAĆ DOBRZE RÓŻNICE W WIELKOŚCI

KORMORAN MAŁY

PO DRODZE,ROZLEGA SIĘ W SAMOCHODZIE PRZERAŹLIWY WRZASK-JASTRZĄB,JASTRZĄB.SIEDZIAŁ CAŁKIEM BLISKO DROGI.KIEDY ZAWRÓCILIŚMY I GO OBEJRZELIŚMY,OKAZAŁ SIĘ ZWYKŁYM MYSZAKIEM.TYLKO TYM BIAŁYM

W ŚWIECIU

J.W

NORMALNIE LUKSUS

ZA SZAFĄ ŁAZIENKA Z PRYSZNICEM I KIBELKIEM.ZA JEDYNE 35 ZETÓW

+PRZY FOTOGRAFIE MILI I OPANOWANI,ALE WZROK JUŻ KRĄŻY,WOKÓŁ "KLUCZA"DO RAJU

JACY JUŻ ODPRĘŻENI ZADOWOLENI Z ŻYCIA.MICHAŁ,JAK WIDAĆ,TO STARY WYJADACZ.MA JUŻ NASZYKOWANY NA TRUDNY PORANEK,ZESTAW PIERWSZEJ POMOCY.CZYLI POJEMNIK KEFIRKU


SŁYNNY JEST WSTRĘT KAMILA DO RANNEGO WSTAWANIA.
DLATEGO POMAGA MU ZAWSZE EKIPA BEZWZGLĘDNYCH OPRAWCÓW.

ŚWIT,OBOK NAS PRZECHODZI SZKWAŁ

BIEGUSY ZMIENNE I PIASKOWIEC
CALIDRIS ALPINA+CALIDRIS ALBA

BIEGUSÓW JAK MRÓWKÓW (ZMIENNYCH)

SIEWNICA-PLUVIALIS SQUTAROLA.
WIDZIAŁEM TYLKO DWIE I TO Z DALEKA.
A TAKI BYŁEM ZADOWOLONY Z WCZORAJSZEJ

J.W

SREBRZANKA-LARUS ARGENTATUS

CAŁKIEM NIE RDZAWY,BIEGUS RDZAWY
CALIDRIS CANUTUS

J.W

TEN CYCEK W CENTRUM,TO BIELIK

ALE GRATKA.W BEZPOŚREDNIEJ ODLEGŁOŚCI KRZYKLIWIEC-
ŁABĘDŹ KRZYKLIWY-CYGNUS CYGNUS

J.W

J.W

PRZEDE MNĄ SŁYNNA BETONKA W UJŚCIU WISŁY

PO PRAWEJ WISŁA,PO LEWEJ MORZE

A TO W DRUGĄ STRONĘ.PODOBNO TEJ BRAMY,NIEDAWNO NIE BYŁO

PRAWDZIWY POLAK.SKORO NIE WOLNO,TO TRZEBA

KOPCIUSZEK-PHOENICURUS OCHRUROS





SZLAMNIK-LIMOSA LAPPONICA.
WIDZIAŁEM TYLKO JEDNEGO.RANO NA PUSTYM ODCINKU PLAŻY

J.W

J.W

PIASKOWIEC

KAMUSZNIK-ARENARIA INTERPRES

J.W

BIEGUSY RDZAWE,ZMIENNY I KAMUSZNIK

KAMUSZNIK

PIASKOWIEC

KAMUSZNIK

BIEGUS MALUTKI-CALIDRIS MINUTA

J.W

B.ZMIENNY

J.W

WIDOK TU POWSZEDNI.CIAŁA LUDZKIE(I KOBIECE) POROZRZUCANE W NIEŁADZIE NA PLAŻY.I NIE SA TO NIEDOPITKI BO NOCNYCH BATALIACH.TO NIESTRUDZENI TROPICIELE BIEGUSÓW

J.W

PRZYLECIAŁO CUŚ TAKIEGO,A MNIE SIĘ RĘCE ZACZĘLI TRZĄŚĆ Z EMOCJI.MYŚLAŁEM,ŻE TO JAKIŚ CYMES,A TO TYLKO RYBITWA CZARNA-JUVKA
CHLIDONIAS NIGER

JA TEGO NIE ZROBIŁEM.POD HAJREM


ZMIENNIKI

B.ZMIENNY

MEWA SIODŁATA.W WARSZAWIE MOŻNA JE SPOTKAĆ,EWENTUALNIE W ZIMIE.TU JEST ICH OD METRA

TEŻ SIODŁATA-1 ZIMA
LARUS MARINUS

SŁYNNY DTAPOLICZ

TUTAJ W OKRESIE MIGRACJI DRAPOLI,DYŻURUJĄ BEZ PRZERWY,
SOKOLOOCY OBSERWATORZY I ZLICZAJĄ JE WSZYSTKIE I OZNACZAJĄ GATUNKI

ZALEW WIŚLANY

MORZE

PO DRUGIEJ STRONIE ZATOKI-FROMBORK

PIASKI-TAM DALEKO,TE WYDMY Z BIAŁYMI PLAMAMI,TO JUŻ "RUSKIE"


KŁĘBI SIĘ TU ZAWSZE CHARAKTERYSTYCZNY TŁUM.
WEDŁUG MNIE-ZESPÓŁ ŁOTRZYKÓW,WYPATRUJĄCYCH BURZYKÓW

A POTEM TEN TŁUM ZAWIROWAŁ JAK KUPA LIŚCI  NA SILNYM WIETRZE.KAŻDY ZŁAPAŁ CO TAM MIAŁ SWOJEGO I W NOGI.KAMIL TEŻ DO NAS KRZYCZY-CHŁOPAKI,SZYBKO,SZYBKO ODJEŻDŻAMY.NIE WIEM CO SIĘ STAŁO.MOŻE JAKIŚ NAGŁY NAKAZ EWAKUACJI,ALE NIE TRACĘ CZASU NA DOPYTYWANIE.SAMOCHODY,PĘDZĄ SZNUREM PRZEZ  ZAKRĘTY,ABY PO KILKUNASTU MINUTACH,WYLĄDOWAĆ W BUKOWEJ.JEST TU OBÓZ OBRĄCZKARZY AKCJI BAŁTYCKIEJ.ZŁAPALI WŁAŚNIE TRZNADELKA.22-GIE STWIERDZENIE W POLSCE.I JUŻ WSZYSCY WIEDZA O TYM I NIECIERPLIWIE CZEKAJĄ NA MOMENT UWOLNIENIA JEŃCA

TRZNADELEK-EMBERIZA  PUSILLA

WYSOCE STRESUJACA DLA JANUSZA SYTUACJA.ON,ZE SWOJĄ WĄTŁĄ "FUJARKĄ"A WOKÓŁ DUZI CHŁOPCY,ZE SWOIMI POTĘŻNYMI PRZYRZĄDAMI.ALE CHYLĘ PRZED NIM CZOŁO.POTRAFI TĘ SWOJA FUJARA,WYCZAROWAĆ PRAWDZIWE CUDA

TO ZDJĘCIE ŚCIĄGNĄŁEM Z FACEPLOCIUCHA.BARDZO DOBRZE ODDAJE NASTRÓJ CHWILI


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz