MOŁOŻEW 2016.04.23.
Przyznam się bez bicia,że w tym roku odpuściłem se wycieczki z "Horyzontami".Był to etap w mojej krótkiej karierze amatora onitologii stosowanej,z którego jak z młodzieńczej choroby,wyrosłem.Z jednej strony,miejsca do której były organizowane wycieczki.sam odwiedziłem w tym roku wielokrotnie,jak również,towarzystwo dużych grup ludzi,szybko mnie męczy.No cóż,wiek ma swoje prawa.Ale na tę jedną wycieczkę,czekałem z wielką niecierpliwością.Zeszłoroczne odwiedziny tego miejsca,zostawiły po sobie wspomnienie pięknych okolic i wspaniałych ptaków.Szczególna atrakcją, była para błotniaków łąkowych,które tam właśnie zobaczyłem pierwszy raz w życiu.Nie mogąc się już doczekać tych atrakcji,byłem co najmniej pół godziny, przed zaplanowaną godzina odjazdu, wyznaczoną na 7,30.A potem się okazało,że jedna z pań nie mogła dojechać na czas i już na początku straciliśmy 15 minut. Ruszyliśmy.O godzinie 9-tej,tkwiliśmy na jakiejś stacji benzynowej , dwadzieścia kilosów przed Wyszkowem.Odpoczywaliśmy,po "długiej i męczącej podróży".Zaczynało do mnie docierać,jak już jestem stary.Wycieczka jeszcze się nie zaczęła,a ja już byłem baaardzo zmęczony. Jednak autobusik ruszył w końcu przed siebie i nieubłaganie zaczął zbliżać się do celu podróż.Mijaliśmy właśnie stawy hodowlane,koło miejscowości Seroczyn,gdy nagle,tuz nad naszym pojazdem pokazał się,nisko lecący bocian czarny.Natychmiast panosząca się w autobusie senność,zwiała gdzie pieprz rośnie,a wszystkie głowy obróciły się w kierunku ptaka i zaczęły bacznie go obserwować.Autobus potoczył się jeszcze rozpędem kilkadziesiąt metrów i stanął,akurat na wprost siadającego na dnie pustego zbiornika jojosa.
Ludziska energicznie pokonali zator,jaki powstał w otwierających się drzwiach i wylegli na brzeg.Był całkiem niedaleko nas i wcale się nami nie przejmował.Całe szczęście,że naszego Przewodnika,nie opuściła zimna krew.My naszą uwagę skupiliśmy na hajstrze,a On przepatrzył lunetą ,całą powierzchnię zbiornika i zobaczył coś nadzwyczajnego.Siedzące na środku stado KULIKÓW MNIEJSZYCH.Było je źle widać,bo zaraz za nimi świeciło Słońce.Ale już wiedzieliśmy,że są.Zaczęliśmy się do nich podkradać .Okrążyliśmy połowę stawu i znaleźliśmy się między nimi,a Słońcem.Do tego jeszcze,sporo bliżej.Niedaleko nas,koczowało dodatkowo stado batalionów. Chociaż bataliony wyglądały bardzo atrakcyjnie,w różnych etapach powstawania upierzenia godowego,ja całą swą uwagę,poświęciłem kulikom.Zrobiłem im sporo zdjęć,mając nadzieję,że chociaż kilka z nich się uda.Było już południe.Z zenitu ostro świeciło Słońce.Nad nagrzanym dnem stawu,mocno falowało powietrze.I tak minęła niewiadomo kiedy,następna godzina.W końcu ruszyliśmy,do coraz bliższego Mołożewa
Doczekałem się w końcu chwili,gdy stojąc na stopniu autobusu,czujnie wachluję uszami i oczekując,że usłyszę głos krętogłowa.Tak nas tu powitano w zeszłym roku.Panowała jednak zupełna cisza,co potraktowałem jako złą wróżbę.Jak pokazała najbliższa przyszłość,faktycznie była nie najlepszą wróżbą.Znaczy się,była,ino nie do końca.Piękne widoki były,ale z ptakami było już dużo gorzej.Widzieliśmy mało gatunków i w niezbyt imponującej liczbie.Były dwa momenty,gdy serce zaczęło bić mi mocnej.Nasz Przewodnik,wypatrzył przez lunetę,parę kani rudych unoszących się nad dalekim lasem.Próbowałem zrobić im jakiekolwiek zdjęcie.Wyglądało to jednak tragicznie.Malutkie punkciki,na tle bardzo jasnej chmury,tuż obok Słońca.Mogłem zawczasu dać głowę,że mam mizerne szanse,aby wyszło z tego coś ludzkiego.I niestety nie zawiodłem się.Potem zobaczyliśmy parę dudków.Też były bardzo daleko.Próby podejścia skończyły się sromotną klęską.Gdybym tylko ja próbował je podejść,być może doszedł bym bliżej.Tu jednak,próbowała je otoczyć cała tylariera,głośno dyskutujących ludzi.Miałem jeszcze wrażenie,że każdy z nich stawia sobie za punkt honoru,wyprzedzić innych skradaczy i być pierwszy.I to są właśnie te uroki grupowych wycieczek.
Tym razem Mołożew,nie był zbyt gościnny.Upragnionych łąkowców nie było,a to co było,było żałosną namiastką,imitacji ersatzu.Ano pożyjemy zobaczymy.
W połowie maja jadę na jeszcze jedną wycieczkę horyzontalną-nad środkową Wisłę.Może będziemy mieć więcej szczęścia.
 |
BOCIAN CZARNY-CICONIA NIGRA |
 |
WIDZIANE PRZEZ TRZCINY BATONY-PHILOMACHUS PUGNAX |
 |
J.W |
 |
STADO BATALIONÓW,PRZELATUJE NAD KULIKAMI MNIEJSZYMI |
 |
BATALIONY I KULIKI MNIEJSZE |
 |
KULIKI MNIEJSZE-NUMENIUS PHAEOPUS |
 |
NIE BYŁO SENSACJĄ TO ,ŻE JE ZOBACZYLIŚMY.BYŁO JEDNAK TO,JAK SIĘ PÓŹNIEJ DOWIEDZIAŁEM OD FACHOWCÓW,ŻE ZOBACZYLIŚMY JE W TAK DUŻYM STADZIE. |
 |
J.W |
 |
KANIA RUDA-MILVUS MILVUS. tAK SIĘ JAKOŚ UTARŁO,ŻE TAKIE NĘDZNE ZDJĘCIA,NAZYWA SIĘ DOKUMENTACYJNYMI |
 |
J.W |
 |
J.W |
 |
DUDUŚ-UPUPA EPOPS |
 |
SIEWECZKA RZECZNA-CHARADRIUS DUBIUS |
 |
J.W |
 |
J.W |
 |
J.W |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz