Łączna liczba wyświetleń

sobota, 12 marca 2016

229.W POGONI ZA SIEWKĄ ZŁOTĄ

               PULWY 2016.03.09.

                To był koszmarny dzień,a jednocześnie cudowny.W sobotę byłem z kolegami na Pulwach.Była jak  zawsze teraz przeważnie,koszmarna pogoda.Nisko sunące ciemne,ponure chmury i mgiełka ścieląca się nad ziemią.A w tej mgiełce,setki siewki złotej,pasącej się razem ze stadami czajek.
Pół dnia się kręciłem wokół tych ptaków i nie dałem rady nic wykręcić. Żadnego wilka,też tym razem nie zobaczyłem,wróciłem więc do domu, psychicznie pognębiony.Rzut oka na meteorologiczne witryny internetowe, pozwalał mieć nadzieję,że w środku tygodnia powinien być,choć jeden pogodny dzień.Padło na środę.Tym razem pojechałem własnym środkiem komunikacji,czyli autobusem z pod dw.Wileńskiego.Na miejscu byłem przed dziewiątą.I bardzo dobrze,bo jak wyjeżdżałem z W-wy,na polach snuła się jeszcze,dosyć gęsta mgła.Na miejscu świeciło rozkoszne Słoneczko.Zmusiło mnie do rozpięcia kurtki i złości,że tym razem ubrałem się sporo za ciepło.
I o ironio losu:o ile w sobotę płakałem,że ciemność i mgła powodowały,że nic nie mogłem dostrzec,to tym razem w poprzek,stanęło mi ukochane Słońce. Godzina intensywnego świecenia na łąki,spowodowało,że te mocno się rozgrzały.A od nich ciepełka nałapało powietrze.Jego mocne falowanie,
uniemożliwiało praktycznie,zobaczenie czegokolwiek na dalszych dystansach.Nie spieszyłem się zupełnie.Byłem gotowy spędzić tu,nawet cały dzień,by móc przy pięknej pogodzie,spróbować zrobić znośne zdjęcia siewek złotych.Teoretycznie wszystko mi w tym sprzyjało.Doskonałe światło i tłumy ptaków.O ile w sobotę, siewki można było liczyć na setki,to dzisiaj już na tysiące.Miejscami mrowiły się jak mrówki,albo osy,na zostawionym w ogrodzie smakołyku.Ale wstrząsające wrażenie było wtedy,gdy wystraszone zrywały się do lotu.Normalnie szok.I ten nieszczęsny,cholerny szok prześladował mnie nieustannie.Jakkolwiek bym nie próbował,nie udawało mi się zbliżyć do nich bliżej,niż na 250 metrów. Niesamowicie płochliwe ptaki.Mijały godziny,a ja ciągle drobiłem po łąkach ,drobnym kroczkiem.Bez żadnych efektów.Przez cały dzień nie widziałem,ani jednego człowieka,oprócz znajomego z Facebooka,który wielce zaskoczony moim widokiem,dogonił mnie z tętentem,gdy podchodziłem kolejne stado.
Przez cały dzień,przejechało może z 8 samochodów osobowych,których właściciele,spoglądali na mnie podejrzliwym wzrokiem.Zbliżało się południe.Słońce schowało się za chmury i zerwał się lodowaty wiaterek.
Teraz z kolei,pozapinałem wszystkie guziki u kurtki i zacząłem myśleć,że przydał by się jeszcze jeden podkoszulek.Szwędałem się po tych łąkach i nie miałem żadnych powodów do radości.Wykręciłem już chyba dziesiątki kilometrów i praktycznie,ani jednego,jako takiego zdjęcia.Powoli ogarniało mnie zniechęcenie i czarna rozpacz.Wytrzymałem do godziny piętnastej i nie osiągnąłem żadnych efektów.Przy dużym zachmurzeniu,siewki przestały być praktycznie rozróżnialne,na szarej murawie.Stawały się dostrzegalne,gdy się poruszały.Jeżeli ja,przez lunetę miałem takie problemy z ich wypatrzeniem,to co dopiero czujnik autofokusu w aparacie fotograficznym.Nastaw ostrości, ganiał od jednego końca zakresu,do drugiego,nie mogąc się zdecydować,gdzie przystanąć.Totalne porażka.Jeszcze żaden ptak nie dał mi tak w kość.Mimo najszczerszych chęci nie potrafiłem zrobić tu znośnego zdjęcia.Może gdybym o świcie,ustawił gdzieś na łąkach składaną czatownię i zapuszkował się w niej na cały dzień,być może miał bym parę okazji do bliskiego "strzału".Cuś mi się jednak wydaje,że jestem już ciut przystary na takie ekscesy i fanaberię.Na razie zaczynam sprawdzać prognozje pogody na przyszły tydzień.
TO JEDYNY PEWNIAK W TYM MIEJSCU.SĄ TU ZAWSZE,
PRZYZWYCZAJONE DO LUDZI,POZWALAJĄ PODEJŚĆ DO SIEBIE STOSUNKOWO BLISKO


GRUS GRUS.CAŁY DZIEŃ MIAŁEM GO NAD GŁOWĄ JAK LATAJĄCA TRĄBĘ.
CHIBA ZEBRAŁO MU SIĘ NA MNIŁOŚC,A BYŁ TOTALNY "SAMIEC"

ALAUDA ARVENSIS.JEST ICH TU JUŻ PEŁNO.CIEKAWYM,DLACZEGO NIE MA ŚWIERGOTKÓW.STARTUJĄ PRZECIE,MNIEJ WIĘCEJ W TYM SAMYM CZASIE

J.W

VANELLUS VANELLUS

J.W

J.W.TAKICH STAD,UNOSIŁO SIĘ NIERAZ W POWIETRZU KILA

CZAJKI,NA GÓRZE PO PRAWEJ,DWIE SIEWKI ZŁOTE,NA DOLE SZPAKI

Dodaj napJ.W.GÓRNE PIETRO SIEWKI,ŚRODKOWE CZAJKI,DOLNE SZPAKI

PLUVIALIS APRICARIA-SIEWKA ZŁOTA

J.W

JAK MRÓWKÓW

J.W

SŁOŃCE PRZEZ SZPARĘ W CHMURACH,OŚWIETLIŁO WĄSKI PASEK ŁĄKI.OD RAZU SIEWKI STAŁY SIĘ WIDOCZNE

NA SŁONECZKU...

...I W CHMURACH

JEST ICH NA TYM ZDJĘCIU BARDZO DUŻO.JEDNAK DOKŁADNE STUDIOWANIE Z LUPĄ,POZWALA MIEĆ POJĘCIE O ICH LICZEBNOŚCI.IDEALNIE ZLEWAJĄ SIĘ ZGRUNTEM.

CHYBA NAJLEPSZE,DENNE ZDJĘCIE POJEDYNCZEJ SIEWKI


I JUZ UCIEKAJĄ

DOŁĄCZAJĄ SIĘ ĆPAKI

WILKA ZNOWU NIE BYŁO,ALE ZNALAZŁ SIĘ JAKIŚ JEGO WYLENIAŁY KUZYN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz