Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 2 listopada 2015

208.POD CZAREM SZPONÓW I ZABÓJCZYCH DZIOBÓW

              WARSZAWA 2015.10.31.

        Wybrałem się dzisiaj na spotkanie,z zaprzyjaźnionymi Miłośnikami ptaków drapieżnych,czyli Kołem Naukowym AVES.Chciałem zobaczyć na własne oczy,jak Ci Miłośnicy,wypuszczają swoje pociechy na przedwieczorne loty.Ptaki znaczną część dnia spędzają w wolierach,albo na rękach swoich opiekunów.Dla ich zdrowia i kondycji,potrzebne jest też trochę ruchu.I tutaj doznałem totalnego zaskoczenie.Myślałem,że gdy tylko ptaki poczują wiatr pod skrzydłami,to zaraz fruną pod niebiosa i trzeba je będzie długo i namiętnie zapraszać,aby wróciły z powrotem.Otóż nic podobnego.Trzeba je było namawiać,prawie na siłę. Zrzucane z ręki,przelatywały na najbliższą latarnię,czy gałąź drzewa i czekały,aż zaraz będą zawołane,co się kojarzyło ze smacznymi kąskami,które dostawały w nagrodę za wykonanie polecenia.
Otóż ptaki drapieżne w naturze,nie latają dla przyjemności.Są duże i ciężkie,więc do fruwania,zużywają dużo energii.Więc latają,wtedy gdy są głodne i muszą coś upolować.Albo gdy jest słoneczna pogoda i powietrze,nad rozgrzanymi polami,tworzy "kominy".Ale tam też nie latają,tylko z nieruchomymi skrzydłami szybują,bez żadnego wysiłku.Wszystkie duże i ciężkie ptaki,opanowały doskonale sztukę szybowania.Potwierdziły też to co często widziałem w terenie.Myszołowy,nie latają raczej nad otwartym terenem na średnich wysokościach.Szybują wysoko,mając na wszystko oko,albo  błyskawicznie przemieszczają się nisko nad ziemią,błyskawicznie klucząc między drzewami krzakami
Ja jednak,miałem przyjemność oglądać prawdziwe fruwanie.Następstwem tego ich fruwania,była totalna klęska,jaka poniosłem dzisiaj,przy próbach ich sfotografowania w locie.Klęska bolesna,bo jeżeli człowiek fotografuje całe, niekrótkie już życie,to w pewnym momencie zaczyna uważać,że już wszystko potrafi i ze wszystkim sobie poradzi.Te ptaszyny boleśnie mi pokazały jak się mylę.Co innego jest fotografowanie,szybującego wysoko ptaka,a co innego uchwycenia potężnego,zwinnego ptaka,śmigającego koło głowy.Jeżeli ktoś próbował fotografować jerzyki,to wie o czym mówię.Byłem o wiele za wolny ze spóźnionymi reakcjami.Ptaki zrywały się błyskawicznie do lotu i wykonywały błyskawicznie różne ewolucje,w bezpośredniej bliskości mojej osoby.Parę razy dostałem nawet skrzydłem po uchu.Troszkę mnie usprawiedliwiają warunki oświetleniowe,jakie tam panowały.Było już po 15-tej.Słońce gdzieś tam nad horyzontem,a tu między drzewami i budynkami,było już po prostu ciemno.
Aparat pracował przy czułości  1600 ISO.,a czasy ekspozycji były gdzieś koło 1/200.Duuużo za dużo.Ale ja się uczę i dzisiejsze doświadczenia,na pewno w przyszłości pomogą mi zmierzyć się pomyślnie z problemem.
Miałem przyjemność obcować z dwoma myszołowami zwyczajnymi,rarogiem i krukiem.Wszystkie w wersji nadwozia-samica.Jeśli mówię o przyjemności,to nie są to próżne słowa.Te ptaki są przepiękne.I jestem ogromnie wdzięczny,że pozwolono mi asystować przy ich lotach i sycić się tym pięknem.Jeden myszołów,jest niesamowitym gadułą.Bez przerwy miał coś do opowiedzenia i jego nieustanne kwilenie,podnosiło poziom adrenaliny we krwi.Nieraz na polach miałem możliwość,słuchać tego głosu.Ale tam to był głos cichy, dobiegający gdzieś z pod niebios.Tutaj słyszałem go tuż przy moim uchu.O ile myszołowy,nie chciały być orłami w lataniu,to dopiero zobaczenie raroga w locie,to była prawdziwa frajda.Cholernie szybki i zwinny.Mógł bym tak stać godzinami i gapić się na niego z otwarta jałopą.
Za to kruczyna zaprezentowała styl mokrej ściery.Latała tak samo jak tamta, 
gdy się ją puści z ręki.Siadała na trawie,a potem zapsztylała na piechotę,przy pietach swojej paniulki.Najchętniej,siedziała by cały czas na ręku,aby ją głaskać i pieścić.
Będzie trzeba cierpliwie poczekać jak spadnie śnieg.a mam nadzieję,że tej zimy spadnie.Leżący wszędzie świeży i czysty śnieg,działa jak odbłyśnik w reflektorze,znacznie poprawiając warunki oświetleniowe.Wtedy znowu powojujemy.
METHYS,ciemny myszołów.Ale widać rysującą się na piersi literę V.
Cecha charakterystyczna dla tego gatunku

SHANI,Tak wygląda większość myszołowów.V też jest widoczne.

Gaga i gada,aż się jej migdałki powiekszyły





















Kumpela do ploteczek







ROBINIA,cudowna jastrzębica

RARÓG



RARÓG  w promieniach zachodzącego Słońca




Płomykówka nie zadaje się z latającą ptasią "hołotą"



To jest to co tygryski lubią najbardziej






Każdy,kto  przed sobą zobaczy prawdziwego kruka.mówi od razy-
ORANY,ALE TO WIELKA KOBYŁA

1 komentarz:

  1. Witam serdecznie,
    Prawidłowa nazwa naszego koła to Koło Naukowe Aves. Będziemy wdzięczni za poprawienie tej informacji.
    Dziękujemy!
    Renata Tobolova

    OdpowiedzUsuń