CISZYCA-ZAWADY 2015.09.03.
W niedzielę dzwoni do mnie Koleżanka,Jest nad Wisłą koło ujścia Jeziorki.
Patrzy właśnie na kamuszniki i to od razu na całe 5 sztuk.Jeżeli chciała mnie zdenerwować,to się jej doskonale udało.Odruchowo zacząłem się przymierzać, aby tam jechać natychmiast,następnego dnia.Wieczorne prognozy na następny
dzień,były jednak przerażające,upały do 35 stopni.Zacząłem się wahać.Potem długie kłopoty z zaśnięciem w rozgrzanym łożu boleści.I kiedy o 5 zadzwonił budzik,a poranny chłodek,okazał się fikcją,przewróciłem się na drugi bok i se powiedziałem-chromolę,ptaszenie ma być przyjemnością,a nie samoudręczaniem się.Wtorek miał być deszczowy,więc też siedziałem w domu.Dopiero środa była podpadająca.Na miejscu w Ciszycy,byłem nie za rano,tak koło 8-ej.I chociaż Warszawę opuszczałem przy zupełnie znośnej pogodzie,tu przywitała mnie mgła.Idąc w stronę wału,usłyszałem jakiś dziwny,
ptasi głos.Jeszcze takiego nie słyszałem.Zaintrygowany nim,zacząłem tropić jego właściciela.Pętałem się tak za nim z 5 minut.Zobaczyłem go w końcu na czubku iglaka,ciemna sylwetka,na tle mglistego nieba.Paskudne warunki.Zrobiłem zdjęcie.Udało mi się nawet z ręki.Patrzę na wyświetlacz aparatu,a to zwykły dzwoniec.Dzwoniec należy do kilku gatunków ptaków, które omijam już obojętnie.Mam je obcykane z bliska,na wszystkie strony.
Niezadowolony z trywialnego rozwiązania zagadki,zbieram manelę i kątem oka,widzę ruch.Patrzę,a na betonowym słupie,przysiadła se śliczniutka samica dzięcioła dużego.Popatrzeliśmy chwilę na siebie,potem zerwała się i przeleciała na następny,drewniany.Myślę sobie,dobra nasza,to na pewno dobra wróżba.Napatrzę się dzisiaj do syta.Wychodzę nad brzeg Wisły i z niemiłym zdziwieniem stwierdzam,że tam gdzie spodziewałem się tłumów ptaków,jest zupełnie pusto.Nic to,może to apteczne złudzenie oka.Rozłożona luneta,
potwierdziła najgorsze obawy.Oba brzegi Wisły były puste.Stoję se tak i popatruję na puste lustro wody.Nad małymi wypłyceniami,za pewne z powodu kłębiących się nad mulem, chmur owadów,latają cale stada jaskółek.I gdy tak je obserwuje,błyskawicznie rozgrywa się na moich oczach dramat.Zza moich pleców,wylatuje nagle krogulec,błyskawicznie wpada w tłum jaskółek,kilka gwałtownych zwrotów i tak szybko jak się pojawił,odlatuje trzymając w szponach,pochwyconą jaskółkę.Te normalny w świecie ptaków dramat, zaszokował mnie.Można wiedzieć,że coś takiego istnieje.Ale zobaczenie tego na własne oczy,robi piorunujące wrażenie.Pod wrażeniem tego co widziałem,pozostałem już do końca dnia.
Powoluśku i bez pośpiechu,ruszyłem w stronę Warszawy.Od czasu do czasu przystawałem i dokładnie lustrowałem koryto rzeki.Oprócz dużej ilości czapli siwych,totalne pustki,nawet mewy wymiotło.I tak doszedłem do ujścia Jeziorki.I o ile miałem przedtem jakąś nadzieję,że uda mi się zobaczyć te wspaniałe kamuszniki,to wszech pustka rozwiała je dokumentnie.Wracać,czy iść dalej.Za mną,jak już wiedziałem była pustynia.Przede mną Wyspy Zawadowskie i piaskarnia,przy której było zawsze sporo siewkowatych.Jednak nadziei,że zobaczę coś ciekawego,było coraz mniej.I tak faktycznie było.Przewędrowałem ok 7 km.Przez 7 godzin,oprócz dużej ilości czapli siwej i jaskółczej tragedii,widziałem tylko:5 kwokaczy,2 bataliony,2 piskliwce i 4 łęczaki.Dzień nie był jednak stracony.Piękne widoki dzikiej Wisły i możliwość nie oglądania po drodze,żadnych homo(sapiensów),wynagrodziły mi dotkliwe bezptasie.
 |
MGLISTY DZWONIEC-CHLORIS CHLORIS |
 |
DENDROCOPOS MAJOR-SAMICA |
 |
J.W |
 |
J.W |
 |
PTASI DRAMAT:ACCIPITER NISUS & DELICHON URBICUM |
 |
J.W |
 |
J.W |
 |
J.W |
 |
J.W |
 |
J.W |
 |
MIZERIA-KWOKACZE,ŁĘCZAK,SMIESZKA |
 |
MUCHOŁAPKA SZARA-MUSCICAPA STRIATA |
 |
CZAPLE SIWE-ARDEA CINEREA |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz