Łączna liczba wyświetleń

sobota, 7 marca 2015

GĘSI,GĘSI-WSZĘDZIE GĘSI !!!

  OKOLICE ŁOWICZA 2015.03.03.

        Akcja karmnik już się skończyła.ale miły Pan,który ją prowadził,nie zapomniał o mnie,i chwała Mu za to.Wczoraj wieczorem dzwoni komóra-Panie Marek,jadę do Złakowa i mam wolne miejsce w samochodzie,łapie się pan ?
Czyż mogłem odmówić ?,nawet nie marzyłem,że spotka mnie taka propozycja. Wieczorem musiałem wziąć procha na uspokojenie,bo z przejęcia nie mogłem usnąć.O 8 rano jestem w Gołąbkach,gdzie się umówiliśmy.Jest piękna słoneczna pogoda i zaczynam mieć nadzieję,że zapowiadana,kiepska prognoza,nie sprawdzi się i będzie cały dzień ładnie.Gucio tam.Zaraz jak dojechaliśmy do Złakowa,niebo zasnuły czarne,ponure chmury i zaczęły nas dręczyć,przelotne szkwały śniegowe.Ciemno,ponuro,a i wiaterek,który na otwartych polach,nabrał rozpędu,dobierał nam się do gęsiej skóry.
Szybko jednak zapomnieliśmy o aurze.Dookoła nas wszędzie były gęsi . Okrążając rejon,mój przewodnik,wykrył cztery duże stada odpoczywających gęsi.Określił je na minim 1500 szt każde.Białołoczelne,zbożowe i niewielkie domieszki gęgaw.Pan Łukasz przystawał,koło każdego stada,wyciągał lunetę i dokładnie je studiował,ptak po ptaku.Ja obok stałem z aparatem na statywie i obfotografowywałem wszystko systematycznie.Cierpliwe studiowanie stad, przez Pana Łukasza,wkrótce przyniosło rezultaty.Znalazł w nich rzadkich gości.Gęsi krótkodziobe i bernikle białolice.O ile bernikle,z racji ich charakterystycznego upierzenia,nie było trudno wyodrębnić z tłumu pierzaków,to wykrycie krótkodziobej,jest wyższą szkołą jazdy.Najpierw pokazywał mi je przez lunetę,potem ja to miejsce dokładnie wielokrotnie fotografowałem,a i tak w końcu,na zdjęciach musiał mi pokazywać palcem,które to są te cymesy.I tym się właśnie różni amator od profesjonalisty.Cały czas obserwowałem jak się zachowuje i co robi.Miałem okazje dużo się nauczyć i nie chciałem tego zmarnować.Oprócz dużych stad,na ziemi i w powietrzu,było też dużo małych stadek.Mistrz ocenił,że widzieliśmy tego dnia,sporo ponad 6000 gęsi.
Ale nie tylko gęsi były w dzisiejszym menu.Dokoła było pełno myszołowów.Zwykłych i włochatych.Niektóre siedziały bardzo blisko drogi.Ale widok zatrzymującego się samochodu,od razu je płoszył.W pewnym miejscu,gdy zatrzymaliśmy się na rutynową kontrolę obszaru, wysiadając z samochodu,spłoszyliśmy spore stado kuropatw.Daleko  nie odfrunęły.
Fantastyczny i nie zapomniany widok.Z odległości kilkunastu metrów,miałem ogromną przyjemność,oglądać ich zaloty.Przepiękne ptaki.
Mistrz zauważył parę razy,przelatujące stada siewek złotych.Były jednak daleko i nie było co marzyć o tym,aby się do nich zbliżyć.Widzieliśmy również
trochę żurawi.Były to pojedyncze pary,lub niewielkie stadka.One dopiero zaczną przylatywać do Polski.Gdy tak chodziliśmy dookoła i popatrywaliśmy tu i tam,mojego Mistrza zaczynał ogarniać ponury nastrój.Jak mi wytłumaczył,przerażała go ogromna susza,panująca na tym terenie.Normalnie,po roztopach,powinny tu stać całe jeziora wody.My zaś, wszędzie widzieliśmy suche pola.Może być tak,że w tym roku,w ogóle nie zatrzymają się tu,przelatujące stada kaczek i siewkowatych.
Zostawiamy za sobą rejon Złakowa i udajemy się na objazd stawów hodowlanych,których to za Łowiczem jest kilka dużych kompleksów,znanych z licznie goszczących na nich ptaków wodnych..Stawy w większości były  jeszcze nie napełnione,a tam gdzie była już woda,specjalnie nic ciekawego widać nie było.Pojedyncze rożeńce,świstuny,trochę bewików,a i tak wszystko daleko.Ja w Walewicach,znowu srogo się zawiodłem.Miałem nadzieję,że może ponownie zobaczę tu wąsatki.Na jesieni widziałem je przez chwile.Tym razem poza świszczącym wiatrem,niczego nie było.
Nie wiadomo kiedy,zrobiła się 16-sta.Zaczęliśmy kierować się w stronę Warszawy.Przejechaliśmy łącznie około 300 km i na prawdę,napatrzyłem się na fantastyczne widoki.To było nieporównywalne z tym,co do tej poty widziałem.Bywałem tu już na wycieczkach z biurem podróży.Ale wtedy z autobusu wypadał tłum ludzi.Z wrzawą i z tętentem,ludzie ci gnali przed siebie,a ja wśród nich.Teraz cichutko,spokojnie,można powiedzieć z nabożeństwem,delektowałem się tymi darami natury.Naprawdę niezapomniane przeżycie,za które jestem winien Panu Łukaszowi,ogromną wdzięczność.W czasie podróży,zachowywałem się,wyjątkowo ,jak na mnie, grzecznie.Nie darłem ryja,nie przeklinałem,nie mądrzyłem się i unikałem tematów politycznych.Może zostawiłem po sobie miłe wspomnienia i być może 
kiedyś,Pan Łukasz znowu zadzwoni z info,że ma wolne miejsce.







GĘSI BIAŁOCZELNE-ANSER ALBIFRONS

STRZAŁKĄ ZAZNACZONA KRÓTKODZIOBA-
ANSER BRACHYRCHYNCHUS




GĘGAWY I ZBOŻOWE,I TO RACZEJ W WERSJI NADWOZIA,TUNDROWE-
ANSER ANSER+ANSER ROSSICUS





STRZAŁKĄ OZNACZONA KRÓTKODZIOBA

NA LEWO OD CENTRUM,BERNIKLA BIAŁOLICA-
BRANTA LEUCOPSIS

SPŁOSZONY KOGUTEK KUROPATWY-PERDIX PERDIX

KUROPATWY,KURY-PERDIX PERDIX

KOGUTEK GONI KURĘ.ZDJĘCIE NIEODPARCIE KOJARZY MI SIĘ Z POSTACIĄ Z FILMÓW RYSUNKOWYCH-STRUSIEM PĘDZIWIATREM




TO ZDJĘCIE Z RACJI SWOJEJ JAKOŚCI,POWINNO IŚĆ DO KOSZA.ALE NIE MIAŁEM SERCA.TOKUJĄCE KOGUTKI.NAKRYŁA NAS AKURAT CZARNA CHMURA I ZROBIŁO SIĘ CIEMNO.ZABRAKŁO CZUŁOŚCI,CZYLI ZA BARDZO WYDŁUŻYŁ SIĘ CZAS EKSPOZYCJI.

MYSZOŁÓW WŁOCHATY-BUTEO LAGOPUS
ZDJĘCIE NIESTETY ROBIONE POD SŁOŃCE

J.

KOSMACZ WE MGLE

ŻURAWIE-GRUS GRUS


 MISTRZ ŁUKASZ,PRZY PRACY.ABSOLUTNE SKUPIENIE I PROFESJONALIZM.GDYBY W TEJ CHWILI,TUŻ ZA NIM WALNĄŁ BY O ZIEMIĘ,SAMOLOT,TO MISTRZ SPOKOJNIE OBEJRZAŁ BY SIĘ ZA SIEBIE,ZERKNĄŁ ODRUCHOWO POD OGON,CO BY SPRAWDZIĆ JAK PŁEĆ,I BEZ DRGNIENIA OKA WRÓCIŁ BY DO PATRZENIA W LUPEE

ZAMORDOWANA RZEKA-SŁUDWIA.WYPROSTOWANA I ZMELIOROWANA,PRZYPOMINA RYNSZTOK,A NIE DZIKĄ RZEKĘ.

DZIERZBA SROKOSZ-LANIUS EXCUBITOR

WSTAJE OPAR

STAWY W BOROWIE

J.W

WALEWICE,TAMA BOBROWA

NA STAWIE W WALEWICACH.CZAJKI-VANELLUS VANELLUS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz