Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 8 lipca 2014

92.POWSIN Z PRZYDATKAMI

             POWSIN 2014.07.04
                DZISIAJ WYBRAŁEM SIĘ DO PARKU KULTURY W POWSINIE.
BYŁEM TU PARĘ RAZY W ZIMIE,PRZY OBRĄCZKOWANIU PTAKÓW.
ZAPAMIĘTAŁEM TO MIEJSCE,JAKO DOSYĆ OBFITE W PTAKI: DZIĘCIOŁY-DUŻY,ZIELONY I CZARNY,PEŁZACZE LEŚNE I OGRODOWE I PRAWIE CAŁY KOMPLET SIKOR.NO NIESTETY,TERAZ BARDZO UBOGO.GDY PTAKI PRZESTAŁY JUŻ ŚPIEWAĆ I NIE MANIFESTUJĄ SWOJEJ OBECNOŚCI GŁOSEM,TRZEBA SIĘ DOBRZE NAMĘCZYĆ,ABY COŚ WYPATRZYĆ.OPRÓCZ WRON,KTÓRYCH W OGÓLE NIE WYPATRUJĘ,A WSZĘDZIE WIDZĘ.
LAS PRZESZEDŁEM BEZ EMOCJI.ZACZĘŁY SIĘ JAK DOSZEDŁEM DO JEGO SKRAJU,OGRANICZONEGO SZOSĄ PROWADZĄCĄ DO OGRODU BOTANICZNEGO.OTÓŻ TEN SKRAJ KOŃCZYŁ SIĘ PASEM PIĘKNYCH BRZÓZ I DĘBÓW,A WŚRÓD NICH,TĘTNIŁO ŻYCIE.GANIAŁEM SIĘ Z WILGAMI-PRAWIE JAK ZAWSZE BEZ SKUTECZNIE.POTEM NAD GŁOWĄ USŁYSZAŁEM WERBEL.DORODNY DZIĘCIOŁ DUŻY.I OCZYWIŚCIE,SKORO DĘBY TO I KOWALIKI.POTEM MOJĄ UWAGĘ PRZYKUŁY POLA ZA SZOSĄ.NIEWIELKIE POLA UPRAWNE, POPRZECINANE MIEDZAMI I SPŁACHETKAMI UGORÓW.RAJ DLA 
PTASZĄT LUBIĄCYCH BIOTOP,ZBLIŻONY DO STEPOWEGO.
ZACZĄŁEM ZWIEDZAĆ TE DZIKIE POLA.BEZ POSPIECHU,CZĘSTO ZATRZYMUJĄC SIĘ NA DŁUŻEJ I STRZYGĄC USZAMI.KOLEJNE STRZYŻENIE WYŁOWIŁO DŹWIĘK,KTÓREGO JESZCZE NIGDY W ŻYCIU NIE SŁYSZAŁEM.PONIEWAŻ SZUKAŁEM TEGO PTAKA,JUŻ OD DŁUŻSZEGO CZASU,BYŁEM TEORETYCZNIE PRZYGOTOWANY NA JEGO SPOTKANIE.GŁOS POZNAŁEM OD RAZU.PIĘKNY POLSKI TRZNADEL-ORTOLAN.NIESTETY,JEGO OSTROŻNOŚĆ DORÓWNYWAŁA URODZIE.CHODZIŁEM ZA NIM I WOKÓŁ NIEGO,KOŁO TRZECH GODZIN.NIGDY NIE ZBLIŻYŁEM SIĘ BLIŻEJ NIŻ NA OK.25 METRÓW.PRZYSZEDŁ CZAS NA POWRÓT.PO DRODZE,JESZCZE DWA SYMPATYCZNE SPOTKANIA,ŚPIEWAK I KOS,KĄPIĄCY SIĘ W KAŁUŻY. 
ROBIŁ TO W WYJĄTKOWO CIEMNYM MIEJSCU.ZDJĘCIA,JAKIE MU ZROBIŁEM,BYŁY Z TEGO POWODU,TRAGICZNE
ORTOLAN-EMBERIZA HORTULANA


JAK WYŻEJ

JAK WYŻEJ

JAK WYŻEJ

JAK WYŻEJ

JAK WYŻEJ

KĄPIĄC Y SIĘ KOS-TURDUS MERULA.
WSPOMNIENIE TEGO WIDOKU SPOWODOWAŁO,ŻE POKAZUJE TO KIEPSKIE ZDJĘCIE.WYGLĄDAŁ JAK MAŁY,PSOTNY CHŁOPAK.

BAŻANCIE MAŁŻEŃSTWO-PHASIANUS  COLCHICUS

KURA BAŻANTA
DUŻO RZADZIEJ DAJĄCA SIĘ ZOBACZYĆ,OD SWOJEGO KOLOROWEGO PANA I WŁADCY.TAMTEN,UBRANY W KRZYKLIWE KOLORY,PYSZNI SIĘ JAK JAKIŚ BAŻANT.
TA SKROMNA I NIEPOZORNA SAMICZKA,NIE PCHA SIĘ W OCZY.I WIE CO ROBI
CWANA BASETLA.NIECH JAKIŚ GŁODNY DRAPOL,ZOBACZY I UCAPI
MĘŻUSIA PYSZAŁKA,A ONA SPOKOJNIE ZACZEKA SOBIE W UKRYCIU I CO NAJWYŻEJ ZAŁATWI SE NOWSZY MODEL

DZIĘCIOŁ DUŻY-DENDROCOPOS MAJOR
TYM RAZEM SAMIEC

DROZD ŚPIEWAK-TURDUSPHILOMELOS

TO BYŁA WYJĄTKOWA CHWILA.SKRADAŁEM SIĘ POWOLI,POPRZEZ CICHY I CIEMNY LAS.MIAŁEM NADZIEJĘ,ŻE CUŚ WYPATRZĘ.NAGLE,TUŻ PRZEDE MNĄ,NA KONARZE,POJAWIŁ SIĘDROZD  ŚPIEWAK.UŚIADŁ AKURAT NA SŁONECZNEJ PLAMIE,NIEWIELE WIĘKSZEJ OD NIEGO.DLATEGO TEŻ WYGLĄDA,JAK PODŚWIETLONY FLESZEM.APARAT DO OKA,TRZY STRZAŁY MIGAWKI I ZNOWU PUSTO I CICHO.

JERZYK-APUS APUS

WRÓCIŁEM DO DOMU I WYJRZAŁEM PRZEZ OKNO.MIEŚCI SIĘ ONO NA 7 PIĘTRZE I LATAŁO ZA NIM MROWIĘ JERZY.MYŚLĘ SOBIE,ZŁAPIE KILKA.ALE ZAŚ TAM.
ŁATWO POWIEDZIEĆ,WYKONAĆ TRUDNO.TRUDNO JAK JASNA CHOLERA.NIESAMOWICIE  CIĘŻKO  UCHWYCIĆ JE  W RAMKĘ CELOWNIKA,A JESZCZE TRUDNIEJ UTRZYMAĆ TAK DŁUGO,ABY AF ZŁAPAŁ OSTROŚĆ I WYZWOLIŁ MIGAWKĘ.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz