.STREFA 33: 41.ARCIECHÓW

ZALEW MZEGRZYŃSKI 2013.12.03

DZISIAJ WYPAD DO ARCIECHOWA.DOCHODZIŁY Z TAMTĄD OSTATNIO CIEKAWE WIEŚCI,WIĘC TRZEBA BYŁO SPRAWDZIĆ.NA DZISIEJSZĄ ESKAPADĘ DAŁ SIE NAMÓWIĆ SZWAGROWSKI.ZUPEŁNIE BEZ KONFLIKTOWY CZŁOWIEK,W KTÓREGO TOWARZYSTWIE,BARDZO PRZYJEMNIE UPŁYWA CZAS.PRZYPILIŁO GO OGROMNIE,WIĘC JUŻ O 6 RANO WYRUSZYLIŚMY,JEGO OSOBISTYM POWOZEM.NA MIEJSCU BYLIŚMY O 7-MEJ.JESZCZE SZARÓWA.OSTRY MROZEK.WSZĘDZIE BIAŁO.WSZYSTKO POKRYTE SADZIĄ.DOSYĆ CHŁODNAWO.PIERWSZY SPACER W STRONĘ KULIGOWA.NA WODZIE,LĄDZIE I W POWIETRZU SPOKÓJ I PUSTKA.TYLKO NA SAMYM POCZĄTKU KREW SZYBCIEJ POPŁYNĘŁA NA WIDOK BIELIKA LENIWIE SZYBUJĄCEGO,NAD POBLISKIMI DRZEWAMI.PO PÓŁTOREJ GODZINIE,MOCNO PRZEMARZNIĘCI UCIEKAMY DO SAMOCHODU.TO NAPRAWDĘ OGROMNY LUKSUS.NIE DOSYĆ,ŻE DOWIÓZŁ NAS NA MIEJSCE I NIE MUSIAŁEM DYMAĆ 3 KM OD AUTOBUSU,TO JESZCZE ROZKOSZ SCHRONIENIA SIĘ W CIEPLUTKIM WNĘTRZU.

REANIMOWALIŚMY SIĘ TAK PRAWIE GODZINĘ,A POTEM POWTÓRKA TRASY.TYM RAZEM BYŁO JUŻ WIDAĆ SPORO PTAKÓW WODNYCH,ALE NIE TAM GDZIE ZAWSZE,TO ZNACZY PRZY WYSPACH W UJŚCIU BUGU,A NA OTWARTEJ WODZIE MIĘDZY NAMI A SEROCKIEM.PRZEZ LORNETKĘ I TELE NIEWIELE WIDAĆ.TU BEZ DOBREJ LUNETY NIE MA CO SIĘ WYCHYLAĆ.IDZIEMY SOBIE SPOKOJNIE I POPATRUJEMY,A TU NAGLE WIELKI RUCH WŚRÓD PTAKÓW.CHMARY KORMORANÓW I KACZEK ZERWAŁY SIĘ Z WODY I SZYBKO GDZIEŚ UCIEKAJĄ.PATRZĘ NA NIEBO I SZUKAM JAKIEGOŚ DRAPOLA,ALE NIC Z TEGO.ZA CHWILE WIDZĘ NA WODZIE JAKIEŚ DUŻE I CIEMNE "COŚ",PATRZĘ PRZEZ LORNETKĘ,A NA MAŁEJ PŁYCIŹNIE SIEDZI PRZEPIĘKNY BIELIK.TO NIESAMOWITE.JAK BY MI KTOŚ,KIEDYŚ POWIEDZIAŁ,ŻE TO SIĘ ZROBI TAKI POPULARNY PTAK,TO BYM SIĘ W CZOŁO POSTUKAŁ.W TYM REJONIE,SZCZEGÓLNIE W ZIMIE,MOŻNA SIĘ NA NIE NAPATRZYĆ DO WOLI.DAŁ SIĘ OBEJRZEĆ I LENIWIE POLECIAŁ DALEJ.POWOLI WRACAMY.ZACZYNAM UWAŻNIEJ PRZYGLĄDAĆ SIĘ DOSYĆ MOCNO,ODDALONYM STADOM WODNYCH PTAKÓW I NAGLE NIESPODZIANKA,DOSTRZEGAM UHLĘ.TO TAKA DUŻA MORSKA KACZKA.TO MÓJ 170 ZALICZONY GATUNEK.

WRACAMY.PO DRODZE ZAHACZAMY O WOLICĘ.TAM DALEKO NA WODZIE NUR CZARNOSZYI,A NA BRZEGU DUŻE STADO CZYŻY.O 14-TEJ JESTEM W DOMU