Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 6 czerwca 2019

355.NAD DZIKĄ NARWIĄ

                      G D Z I E Ś KOŁO SETNEGO                  KILOMETRA OD W-WY-- 2019.05.27-30.

     Gdyby ktoś mnie zapytał, czy za życia można  dostać się do raju, to mogę, z ręką na sercu, powiedzieć-T A K !!!
 A to JEST tak: moja młodsza Siostra, cioteczna z resztą, żyła i pracowała w centrum W-wy. W pewnym momencie powiedziała, ze już tu dłużej nie wytrzyma. Gdzieś nad Narwią, na kompletnym zad......., znalazła zapuszczoną działkę i mizerną, zrujnowana chałupkę. Kupili ten cały kram, a potem całymi latami, remontowali i urządzali ten cudowny zakatek, a kiedy się okazało, że mogą już tam mieszkać, non stop przez cały rok, spakowali się i zaczęli tam drugie życie. A życie tam jest, jak na Alasce. W czasie letnich miesięcy, pokazuje się tam trochę ludzi, a przez całą resztę roku, widać co najwyżej, łodzie płynące na Mazury, lub z powrotem.Jest tam niesamowicie pięknie i spokojnie. Od cholery przeróżnych ptaków i inszych czworonogów. Nic wiec dziwnego, że do tego przybytku szczęścia, pcha się ciągle mnóstwo znajomych. Ja też się dopisałem do długiej kolejki i cierpliwie czekałem. I się w końcu doczekałem. Trochę płakałem, że trafiłem na niekunieczną pogodę. ale nie marudziłem, bo potem, musiał bym w kolejce, czekać następne 3 lata.
 Ogólnie o miejscu: spory kawał zadrzewionej działki, przylega bezpośrednio do rzeki. Wokół stary iglasty bór., a dalej wzdłuż Narwi, niekończące się  łąki, poprzecinane różnymi starorzeczami i kępami zakrzaczeń, lub plackami lasu. Gdzieś tu przebiega granica Puszczy Białej. Się wszędzie tu człowiek szwęda i stęka z zachwytu. A najfajniejsze, że jak się zjedzie z takiej niepozornej szosy, gdzieś dziesiątej kategorii. człek zapomina, że gdzieś tam żyją inni człekokształtni.
Przed hacjendą, jest ładnie wykoszony trawniczek, otoczony wianuszkiem karmników, gdzie przez cały rok, ptaszki mają do woli słonecznika i prosa. Zlatuje się tu ich mnóstwo i zupełnie, a nieprawdopodobnie, w ogóle nie boją się ludzi, siedzących, przed domem.. Na drzewach wisi mnóstwo budek lęgowych. Jedną z nich, tradycyjnie zasiedla muchołówka żałobna. W innych, na wiosnę zameldowały się szpaki. Ale wygląda na to, że wiewióry, których jest tu pełno, rozsmakowały się w pisklętach i ćpaków już ni ma 





                                                        N A  P T A S I O

DZIĘCIOŁ DUŻY, NIEPODZIELNY WŁADCA TEGO MIEJSCA. PARA, JEST WIDOCZNA PRAKTYCZNIE CAŁY CZAS, A ŻE NIE MA OCHOTY SIĘ DZIELIĆ Z NIKIM, GANIA WSZYSTKO, CO SIĘ POKAŻE W POBLIŻU. Z WYJĄTKIEM WIEWIÓRÓW. ALE TE JEDZĄ SPOKOJNIE I NIE WADZĄ NIKOMU.
AHA, RAZ SIĘ POKAZAŁ, JEDEN TAKI JAK ONE, ALE Z CAŁĄ CZERWONĄ CZUPRYNĄ. CZYLI CHIBA MAŁOLAT. DOROSŁE PRZEPĘDZIŁY GO Z WRZASKIEM I ŁOMOTEM

DENDROCOPOS MAJOR-CZERWONY BERECIK-SAMIEC


NA KAŻDYM SŁUPKU, MIAŁY TAKIE SPECJALNE MIEJSCA-KOWADEŁKA. OSADZAŁY TAM PECHĘ, A POTEM JĄ ROZKUWAŁY


I OD CZEGO BY TU ZACZĄĆ




MOJE SZCZĘŚCIE. NIEDALEKO OD DZIAŁKI, BYŁY GNIAZDUJĄCE CZARNUCHY. UTRAFIŁEM MOMENT, KIEDY TO NA RESZCIE, WIDZIAŁEM JE W PEŁNEJ KRASIE I W PEŁNYM SŁOŃCU

DRYOCOPUS MARTIUS






RODZINKA KOWALIKÓW.RODZICE I CZTERY POCIECHY. TEN GATUNEK TEŻ NIE POTRAFI WSPÓŁŻYĆ Z INNYMI. WPADAJĄ DO KARMNIKA I TŁUKĄ PO ŁBACH, KOGO SIĘ TYLKO DA(OPRÓCZ DZIĘCIÓW), A POTEM W SAMOTNOŚCI, OBŻERAJĄ SIĘ DO WOLI

MÓJ OBIEKTYW, ŁAPIE GDZIEŚ OD PÓŁTORA METRA. MUSIAŁEM SIĘ OD PTASIA ODSUWAĆ, ABY ZŁAPAĆ OSTROŚĆ



SITTA EUROPAEA

TEN MAŁOLAT, RACZEJ DŁUGO NIE POŻYJE. NORMALNIE ZASNĄŁ NA KORYCIE. PO 20 MINUTACH, PRZEGONIŁEM GO. CZĘSTO BOWIEM, WPADA TU Z NIE ZAPOWIEDZIANĄ WIZYTA KROGUL.

ZIĘBA-ONA

I ON-FRINGILLA  COELEBS

DZWONIEC-ON

J.W

ONA-CHLORIS CHLORIS

TRZNADEL-ON

ONA-EMBERIZA CITRINELLA

KĄPIELÓWKA.


MAMA BOGATKA, MA TEN SAM PROBLEM CO I  KOWALIKI. MAŁOLATY LATAJĄ JUŻ SAME, A CIĄGLE MOLESTUJĄ MATECZKĘ,  SZEROKO OTWARTYMI DZIOBAMI 

D A J !!!

PARUS MAJOR

MAŁOLATY MAJĄ INNĄ KOLORYSTYKĘ UPIERZENIA


CZARNOGŁÓWKA-POECILE MONTANUS

CZUBATKA-TA INACZEJ NIŻ DZIĘCIE, ZIARNO TRZYMA MIĘDZY ŁAPKAMI

DESZCZ BIEDACTWU, ZMOCZYŁ CZUBECZEK


LOPHOPHANES CRISTATUS

GOŁĄB GRZYWACZ-COLUMBA PALUMBUS

SIERPÓWKA

STREPTOPELIA DECAOCTO


MAZUREK-PASSER MONTANUS

FICEDULA HYPOLEUCA-MUCHOŁÓWKA ŻAŁOBNA

JECHAŁEM Z WIELKĄ NADZIEJĄ, ŻE ZNÓW JE ZOBACZĘ

SAMICA CAŁY CZAS ZASUWAŁA, DONOSZĄC DO BUDKI PAPU, WIDZIAŁEM JĄ TYLKO ŚMIGAJĄCĄ JAK BŁYSKAWICĘ. PAN I WŁADZA, CIĄGLE OŚPIEWYWAŁ SKRAJ LASU

BUDKA LĘGOWA, BYŁA Z 10 METRÓW ODE MNIE I PTAKI,
 W OGÓLE NIE LICZYŁY SIĘ Z MOJĄ OBECNOŚCIĄ



NA SĄSIEDNIEJ DZIAŁCE, RZUCIŁ MI SIĘ W OCZY, NIEPOZORNY PTASIOREK, NIEUSTANNIE ŚMIGAJĄCY, MIĘDZY KRZACZORAMI. PRZYPATRZYŁEM MU SIĘ BACZNIEJ I OKAZAŁO SIĘ, ŻE TO........

....MUCHOŁÓWKA SZARA-MUSCICAPA STRIATA




MIAŁA GNIAZDO, ZA DESKĄ NAD OKNEM. NIE PCHAŁEM SIĘ NA DRUGĄ DZIAŁKĘ. WŁAŚCICIELI DAWNO NIE BYŁO, WIĘC PTASZKI BYŁY TAM BARDZIEJ DZIKIE

PIECUSZEK-PHYLLOSCOPUS TROCHILUS

J.W

KOPCIUSZEK-PHOENICURUS OCHRUROS

J.W

J.W

J.W

PIEGŻA-SYLVIACURRUCA

KUKUŁA. BYŁA BARDZO DALEKO.ZROBIŁEM PRZEZ CIEKAWOŚĆ KILKA ZDJĘĆ. MIKOŚ NA STATYWIE, ODPALANY PILOTEM NA PODCZERWIEŃ-100 ISO. NO I POKAZAŁ LWI PAZUR.

LERKA-LULLULA ARBOREA

GDZIEŚ NIEDALEKO, GNIAZDOWAŁA PARA MYSZAKÓW, ZOBACZYŁEM JE W AKCJI, JAK NAD MOJĄ GŁOWĄ, PRZELATYWAŁ BIELAS


                                  I  N I E  N A  P T A S I O

TAKIMI ŚLICZNOŚCIAMI, PASŁEM SWOJE OCZĘTA



GDZIENIEGDZIE, PRZEPIĘKNE, STARE DĘBY




SZWAGROWSKI POWIEDZIAŁ MI POTEM, ŻE W GNIEŹDZIE BYŁY DWA MAŁE ŁABĄDKI






MOJE "STANOWISKO PRACY" O ŚWICIE. MÓGŁ BYM TU PRZESIADYWAĆ GODZINAMI
I WCALE BY MI SIĘ TO NIE ZNUDZIŁO

ZA OGRODZENIEM, TRZY METROWA SKARPA BRZEGU, PODZIURAWIONA OD CZASU DO CZASU NORKAMI ZIMKÓW

PO DRUGIEJ STRONIE,GANIAJĄCE SIĘ WILGI, DOPROWADZAŁY MNIE DO SZEWSKIEJ PASJI.


U WRÓT RAJU

JESZCZE NIGDY NIE POŚWIĘCIŁEM TYLE CZASU I UWAGI WIEWIÓROM. WSZĘDZIE ICH BYŁO PEŁNO I PO PROSTU GAPIŁEM SIĘ NA NIE Z WIELKĄ FRAJDĄ. RODZICE I PIĄTKA MŁODYCH














ZAGRODOWY ZAJC.

NORMALNIE GODZILLA

JASZCZURKA ŻYWORÓDKA.

ZOOTOCA VIVIPARA

RUSAŁKA OSETNIK-Vanessa cardui

J.W.

CZERWOŃCZYK UROCZEK-LYCAENA TITYRUS

MODRASZEK ALKON-PHENGARIS ALCON

UJ, AŻ STRACH SIĘ BAĆ!!!!

OGRODNICA NISZCZYLISTKA-PHYLLOPERTH HORTICOLA.
CAŁE CHMARY TYCH CHRZĄSZCZY LATAŁY NISKO NAD TRAWĄ, A W TRAWIE BRODZIŁY DZIĘCIOŁY. CO CHWILA JAKIŚ PODSKAKIWAŁ DO GÓRY I ŁAPAŁ ROBALA. ŁYKAŁY JE JAK KLUCHY.
MIEJSCOWI NAZYWAJĄ JE GRYCAKAMI

KRUSZCZYCA ZŁOTAWKA-CETONIA AURATA

ŁATKA DZIEWECZKA-COENAGRION PUELLA

ŚWITEZIANKA BŁYSZCZĄCA-CALOPTERYX SPLENDENS







  Byłem normalnie w raju, spędziłem niesamowite chwile, na łonie natury i wspaniałych ludzi.
Jestem im ogromnie wdzięczny, że wytrzymali ze mną 4 dni.... I CHWAŁA JEM ZA TO  !!!


    ZDJĘCIA ROBIONE NIKONEM P 900, SĄ TRADYCYJNE ZNACZONE NA CZERWONO, W PRAWYM GÓRNYM ROGU.
POZOSTAŁE ZESTAWEM CANON EOS 50D+ SIGMA 150-500

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz