Łączna liczba wyświetleń

środa, 13 marca 2019

350. STAWY RASZYŃSKIE

                        R A S Z Y N   2019.03.12.

              Czuje się ostatnio jak dziki ptak. Ogarnia mnie tęsknota, aby podwinąć ogon i gdzieś ulecieć. Byle gdzie, byle jak, byle na pewno. Uwiera mnie to szczególnie, w piękne i słoneczne dni. A że takowy był zapowiadany, przez meteo wieszczów, postanowiłem ulecieć. A że dawno nie byłem w Raszynie, postanowiłem raźnie się tam udać. I nie, abym się spodziewał, że zobaczę tam jakieś nadzwyczajności, ale miałem ogromną chcicę, pobyć w jakimś spokojnym miejscu, w zupełnej samotności i  spokoju. Moje ostatnie wyprawy, obfitowały w gwarne chwile, pełne pośpiechu i emocji. Teraz marzyło mi się, że w zupełnej spokojności i samotności, połażę se leniwie i ospale, krok po kroczku. Gdzie nie gdzie się zatrzymam, cyknę se jedno i drugie zdjęcie i będzie mi dobrze.                      Wyobraźcie se moi przyjaciele, że moje marzenia się spełniły. Jako, że był środek tygodnia, był tam absolutny spokój. Spotkałem tylko parę młodych ludzi, gnających gdzieś przed siebie i podobnego mnie marzyciela, dźwigającego, potężny wagomiar sprzętu. Grzecznie się przywitaliśmy, wymieniliśmy spostrzeżenia i w doskonałej nirwanie, każdy z nas poszedł w swoim kierunku.                                        Na stawach dominowały cztery gatunki, czyli gęgawy, czaple, kormorany i śmieszki. Było trochę gągołów i kilka czernic i niestety, jeszcze ani jednego stawara. Porobiłem trochę zdjęć, więc nieomieszkając pochwalę się nimi. 

Tradycyjnie, te robione Nikonem  P 900, maja znaczony na czerwono, prawy górny róg

GODY GĘGAW


ONA


ON, W RZECZYWISTOŚCI WYRAŹNIE WIĘKSZY I "BARDZIEJ NABITY"


CAŁY CZAS KRĘCIŁ SIĘ PRZY NICH , TAKI SIWY ZAJZAJER I KOMBINOWAŁ JAK JE PRZEGNAĆ






TO SAMO ZDJĘCIE CO WYŻEJ, TYLE TYLKO, ŻE W MIĘDZYCZASIE, ZZA CHMUR WYNURZYŁO SIĘ SŁOŃCE




"RADA STARSZYCH"






DOBRA WIDOCZNOŚĆ I KONTRAST, WIĘC SE POTESTOWAŁEM SPRZĘT. TAK SE PORADZIŁCANON Z 500-SETKĄ...

 

A TAK NIKOŚ



JAK SIĘ W WIZJERZE POJAWIŁO "TO  TO", TO OD RAZU SE POMYŚLAŁEM -PTERODAKTYL


DOPIERO JAK STWÓR MNIE ZOBACZYŁ I OSTRO SKRĘCIŁ, SPRAWA SIĘ RYPŁA





GĄGOŁ ON

I ONA


ZALOTY



BANAŁ, ALE WZROK PRZYCIĄGA


NO I PIERWSZY DWUCZUBEK NA RASZYNIE




CZYŻ ON


I ONA. PIERWSZY RAZ WIDZIAŁEM JE NA WOLNOŚCI TAK BLISKO. ZAWSZE SĄ
 GDZIEŚ W KORONACH OLCH, A TU SIEDZIAŁY NA WYSOKOŚCI MOICH OCZU, ZE TRZY METRY ODE MNIE. BYĆ MOŻE BYŁY ZMĘCZONE DŁUGIM LOTEM

 

ETATOWY DOGLĄDACZ Z ESKORTĄ


NA STAWIE PARKOWYM GÓRNYM, AKTYWNE BOBRY.



TO MI SIĘ PODOBA. MŁODA MEWA SIWA, SPOKOJNIE SE PODŻERA RYBKĘ, A  TE SIWE ZAKAPIORY, CZEKAJĄ Z RESPEKTEM, AŻ KSIĘŻNICZKA UKOŃCZY KONSUMPCJĘ.



CZY MI SIĘ WYDAJE, ŻE JAK BY BYŁO WIĘCEJ SIWYCH MEW, CZY TYLKO JA SIĘ NAUCZYŁEM LEPIEJ JE ROZPOZNAWAĆ.

       No i spędziłem fantastyczny dzionek. Gdyby nie ten cholerny wiatr, było by idealnie. Momentami przelatywały śniegowe szkwały, a wtedy świat wyglądał bardzo ponuro. Nie będę ukrywał, że jestem z siebie dumny. w 6 godzin ukręciłem 8,5 kilosa. Gdy w grudniu byłem u ortopedała, ten chciał mi dać natychmiastowe skierowanie, na wymianę stawu biodrowego. Na nowszy model. Taki eligancki, tytanowy.  Uciekłem w przerażeniu gdzie pieprz rośnie, a z tego przerażenia ubyło mi już 11 kilo i to się czuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz