Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 7 listopada 2016

273.DOLINA BZURY

A KONKRETNIE STAWY HODOWLANE OKRĘT,

RYDWAN,PSARY,WALEWICE      2016.11.02
  
            Jako,że dawno już nie wypadaliśmy nigdzie w teren,zaczynało nas z Kamilem,mocno nosić.Jeszcze w zeszłym tygodniu,Kamil załatwił se dzień urlopu i nieodwołalnie mieliśmy w środę,po Święcie Zmarłych,gnać w Polskę.Dawno już nie byliśmy w łowickim,a jest to chiba nasz ulubiony rejon i zawsze mamy co wspominać,gdy wracamy stamtąd.Było wielu chętnych,aby nam towarzyszyć,a samochód nie z gumy.Jako,że jednak prognozy meteo były tragiczne,albo i jeszcze gorsze,na starcie pojawiliśmy się tylko my dwa.
Wyjeżdżając z W-wy,pocieszaliśmy się,że tam, w kierunku zachodnim ma być lepiej,czyli ładniej.I wyobraśta sobie Ludziska,że gdy dojeżdżaliśmy do Łowicza,to nie tylko nie padało,ale pojawiały się prześwity w chmurach,a w nich ciepły blask Słońca.O 8-mej rano jesteśmy u bram dyrekcji Stadniny Koni w Walewicach,z dowodami osobistymi w garści.Załatwianie formalności trwało krótko i z radością możemy się cieszyć wolnością w szwędaniu się przez jeden dzień,po okolicznych stawach rybackich.Najpierw do Walewic.Mamy tu zerknąć,tylko z grubsza i nie siedząc zbyt długo,zasuwać dalej.Te zerkanie przeciągnęło się do 12 -tej.Stawy opróżnione już z wody.Gdzie nie gdzie,przy brzegu,pozostały wąskie pasma wody.Odławiane są z nich resztki ryb.A przy tych pasmach zatrzęsienie czapli i bielików.Bielików było co najmniej koło dziesięciu.Siedziały na dnie stawu,zrywając się od czasu do czasu i przelatując na inne lepsiejsze miejsca.Te zrywy,wywoływały ogromną panikę w stadach innych ptaków.Wszystkie zrywały się od razu w górę,starając się wejść na bezpieczny,wyższy od bielikowego,pułap lotu.Taki zryw czapel,wyglądał jak małe tornado.Chyba pierwszy raz w życiu widziałem tak wielką liczbę białych  czapli.Kamil oceniał ich liczbę,gdzieś na 300 ptaków.Siwe były też,ale w drobnym ułamku liczby białych.Oczywiście były różne kacuchy i różne takie inne.Kamil jak stanął przy lunecie,to przez godzinę nawet nie drgnął.Aż musiałem sprawdzić,czy nie skamieniał z wrażenia i podziwu dla matki natury.A potem ćwirka komura.Dzwoni do nas miły Łodzianin,którego żeśmy spotkali tu z samego rana.Daje nam cynk,że za Walewicami,siedzi na polu,na rżysku po kukurydzy,kilkaset gęsi,a w tym stadzie,jak słodki rodzynek- GĘSIÓWKA EGIPSKA.No to w try migusia,zerwaliśmy się do samochodu,błyskawicznie spakowali i w drogę.Cudowna jest taka więź grupowa.Jeden coś zobaczy,a za 5 minut,wszyscy w okolicy wiedzą co i jak.
Tak jak to było niedawno,na mierzei Wiślanej,gdy chłopaki dorwali trznadelka.Niestety trafiają się też wyjątki.Zazdrośnicy,skrzętnie skrywają miejsca obserwacji rarytów,chcąc być jedynymi.Strasznie się przy tym obrażają,gdy inni poznając się na nich,odpłacają im tym samym.
Dojeżdżamy do wzmiankowanego pola.Podziwiam Kamila,który odnajduje je bez trudu.Skręca mnie jednocześnie cholera,bo gdy zatrzymujemy się na poboczu drogi,zaczyna padać rzęsisty deszczyk .Trudno.Zdesperowany,w akcie rozpaczy,wypadam z samochodu i próbuję zrobić jak najwięcej zdjęć,zanim przemoczony sprzęt,zaprotestuje.Tak mnie to pochłonęło,że zupełnie wyłączyłem się z otaczającego mnie świata.I wtedy dotarło do mnie,że coś się w wizjerze zmieniło.Szare,bez kontrastowe pole,zaczęło błyskać paletą barw i wyłaniać się z niebytu.Ten cud,sprawiło Słońce,które pokazało się w przerwie między czarnymi chmurami.Jak by na zamówienie,specjalnie dla mnie.Zbliżyłem się już sporo do gęsi.Mogłem więc teraz skorzystać z nieoczekiwanego daru.Nie okazywały specjalnie strachu.Wyglądały na bardzo zmęczone.Z żalem,zacząłem się powoli wycofywać.Udało mi się zrobić kilkaset zdjęć.Ponieważ,ostatnie doświadczenia wiele mnie nauczyły,część zdjęć robiłem na autofokusie,ale większość na manualu.No i co powiecie ?Te z AF,prawie wszystkie poszły do kosza,a te manualki,prawie wszystkie się udały.
Wracam do samochodu,łapię za ręcznik i biorę się za osuszanie aparatury.Jest przecie nadzieja,że jeszcze dzisiaj,będziemy się czymś tam znowu cieszyć. Faktycznie,nawet długo nie czekałem.Na Psarach,od razu na pierwszym stawie,pływają trzy markaczki.Jedna nawet blisko brzegu.Aparat szybko wysycha,bo przy tym "strzelaniu"rozgrzewa się prawie do czerwoności.
Tu już nie siedzimy długo.Nasz czas powoli się kończy.Jeszcze Rydwan,kompletnie pusty i powrót na Okręt,od którego zaczynaliśmy dzisiejszą eskapadę.Ptaków jest już sporo mniej,niż rano.A trudne  warunki oświetleniowe,powodują,że widać tylko,czarne sylwetki.Kiedy oglądamy się za siebie,widzimy normalnie przerażający widok.Pojawiła się ogromna, obrzydliwie czarno-sina chmura i powoli pełznie w naszą stronę.Wygląda,że ma w kałdunie mnóstwo gradu.Chiba nic tu po nas.Zjeżdżamy do domu.Kamil,ciśnie na pedał.Jakimś cudem wymijamy chmurę.Ta żegna nas przepiękną tęczą.Dyskutujemy o dzisiejszym dniu.Kamil mocno żałuje,że nie daliśmy już rady,dojechać do Borowa.Jego wywiad,doniósł mu,że jest tam pełno siewki złotej i błotniaki zbożowe.No cóż,wszystkie na raz nie można mieć.Musimy zostawić coś sobie,na następny raz.
NA OKRĘCIE,TAKIE OGROMNE BYDLE,WYPŁOSZYŁO NAM POŁOWĘ STAWU

J.W

NA RAZIE NIE WIEMY JESZCZE NA CO SIĘ ZDECYDUJE POGODA

BIELAS

TAM TRZY,BO ROBOTNICY ROBIĄ COŚ Z RYBAMI

TEŻ BIELIK

I JESZCZE JEDEN

CZAPLE BIAŁE,WSZĘDZIE CZAPLE BIAŁE

CASMERODIUS ALBUS

J.W

ANUS PENELOPE-ŚWISTUNY

W SAMYM ŚRODKU,W KRZACZORACH SIEDZI BŁOTNIAK ZBOŻOWY


KRZYKACZ

PROSIŁEM KAMILA,ABY PRZEPATRYWAŁ WSZYSTKIE STADA TRACZY.
NIESTETY,SZLACHARA NIE BYŁO

ZZA TRZCIN WYLECIAŁ NAGLE BIELIK.WIĘC WSZYSTKO CO ŻYJE,SPIERDZIELA,JAK TYLKO MOŻE

J.W

CIEMNO,SZARO I PADA DESZCZ.CWANIARY UKRYŁY SIĘ NA CIEMNYM PASIE ZIEMI.JADĄC SZYBKO SAMOCHODEM,BARDZO ŁATWO JE PRZECZYĆ

KOŁO STADA KRĄŻYŁY DWA WIELKI KUNDLE.ALE NIE ATAKOWAŁY GĘSI,ANI ONE NIE WYDAWAŁY SIĘ ZANIEPOKOJONE PSIORAMI

A OTO I MÓJ RODZYNEK

ALOPOCHEN AEGYPTIACA

WYSZŁO SŁOŃCE I GĘSI STAŁY SIĘ WIDOCZNE

GĘSIÓWKA

J.W

MELANITTA NIGRA-MARKACZKA.
CZYŻBY Z NIMI BYŁO TAK JAK Z LODÓWKAMI ?.TO ZNACZY,ŻE NA ŚRÓDLĄDZIU,WIDZI SIĘ PRAKTYCZNIE SAME SAMICE

ALE BAJEROWSKI UCZES


I PO PTOKACH

Dodaj napis

Dodaj napis


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz