Łączna liczba wyświetleń

piątek, 15 lipca 2016

254.MIĘDZY SŁUDWIĄ,A BZURĄ

     HEN ZA ŁOWICZEM 2016.07.10.

         Ostatnio ciągle dręczyłem,wspaniałego Kumpla Kamila,aby dal się namówić na wypad w dorzecze Słudwi,z przydatkami.Chodziło mi głównie o możliwość zobaczenia błotniaków łąkowych i dudków.Jak wiem,oba te gatunki występują(występowały ?) tam dosyć często.W końcu Kolega dał się namówić i ruszyliśmy w drogę.Ruszyliśmy o 4 rano,bo będąc na miejscu wcześnie,mieliśmy również szanse,wypatrzeć gdzieś pójdźki,które to sowy,też nie są tu rzadkością.Przed 6-tą minęliśmy kościół w Złakowie i wjechaliśmy w Krainę miodem i ptakami płynącą.I tu pierwsze zaskoczenie.Bywałem tu wielokrotnie,ale zawsze wczesną lub trochę późniejszą wiosną.Oko swobodnie ogarniało niezmierzone przestrzenie,zatrzymując się gdzieś tam na horyzoncie. Na tych rozległych i pustych łąkach i polach,widać było na duże odległości, każdego zająca i większego ptaka.Teraz,wszędzie szumiały wielkie połacie rosnącej kukurydzy,ograniczając pole widzenia,do małych spłachetków, niezarośniętego gruntu przy drogach.Jako,że ranek był chłodny i niebo powleczone cienką warstwą chmur,nie mogliśmy dostrzec, żadnych krążących drapoli.Zaczęliśmy powoli objeżdżać lokalne drogi i dróżki,bacznie omiatając wzrokiem dachy ,kominy,okienka i słupy w mijanych  zabudowaniach gospodarczych.Mieliśmy wielką nadzieję,że na którymś ze wspomnianych punktów widokowych,dojrzymy dorodną pójdźkę.Pupa blada,nie zobaczyliśmy nawet końca jej ogona.Nawet tam gdzie wcześniej zdarzało się nam je widzieć.
Zaczęło się robić coraz później,a my patrolowaliśmy,coraz rozleglejsze terytoria.Na pójdźki już nie liczyliśmy.Mieliśmy za to nadzieję,że lada moment zobaczymy jakiegoś łąkowca.Owszem,błotniaków było widać coraz więcej,ale były to wyłącznie same stawowe.Ja rozglądałem się również bacznie,łudząc się nadzieją,że zobaczę cierpliwie mnie oczekującego,jakiegoś pięknego  dudusia.Wyobraźcie  sobie,że tak też się i stało.Na drutach,między dwoma słupami,siedział rzeczony i kikował na mnie podejrzliwie.Samochód zatrzymał się powoli,wysunąłem bez lufcik rurę i ledwie zrobiłem dwa zdjęcia,na wyświetlaczu pojawił się napis; "ERROR 02,NIE MOŻNA UTWORZYĆ KATALOGU".Po ludzku mówiąc,błąd w zapisie zdjęcia na karcie pamięci.Aby ja znowu uruchomić,trzeba ja najpierw sformatować.Po chwili,z dziewiczą kartą pamięci,rozglądam się za moim dudkiem.Widzę tylko dyndające smutnie puste druty.Dojeżdżamy do stawów w Walewicach.Tutaj jak zawsze,jest duża szansa,aby zobaczyć cuś ciekawego.Dochodzimy do grobli i zerkamy na niebo.Nieprawdopodobne,ale żeśmy się tu z moim drogim Kolegą, wzięli zaraz za łby.O bielik,a gdzie Ci tam bielik,przecie to samiec błotniaka.Stary bielik,zobacz jaki ma biały ogon.To Ty masz biały ogon,zobacz jakie ma czarne końcówki skrzydeł.Co Ty .....Nie będę dalej prowadził sprawozdania,powiem tylko,że oglądaliśmy jednocześnie dwa różne ptaki.Gdy ich tory lotu przecięły się,okazało się,że rozzłoszczony samiec błotniaka stawowego,ostro przepędza ze swego rewiru,nieproszonego gościa bielika.A potem zobaczyliśmy coś,co nas zniechęciło do dalszej penetracji tego miejsca.Na drugim końcu grobli szamotał się gwałtownie Pan Właściciel.Podgląd przez lunetę,pokazał,że jego facjata,przypomina z grubsza,mordę rozwścieczonego bulgota.Jakoś  tak,miejsce to przestało być interesujące.Odwróciliśmy się z godnością i opuściliśmy je po angielsku.Gdy odjechaliśmy kawałek dalej i popatrzyliśmy z góry na te stawy ,zobaczyliśmy w jednym miejscu,leżący na innej grobli rower.Zaintrygowani,zaczęliśmy szukać jego właściciela.Siedział z wędą w trzcinach i po prostu kłusował jak cholera.Od razu stał się jasny powód,braku humoru u naszego dobrego Szefa ,tego mokrego interesa.
Potem zajrzeliśmy na stawy w Borowcu.Oprócz setek łabędzi nic ciekawego.
Teraz ruszyliśmy dalej,na tereny zupełnie mi nie znane.dojechaliśmy do Bzury,w rejonie miejscowości Orłów.Ciągle wyciągaliśmy szyje,pełni nadziei na wypatrzenie błotniaków łąkowych.Nic z tego.Kamil wypatrzył za to, brodzące w wysokiej trawie,cztery piękne kuliki wielkie.Ponieważ łąka była pokryta gęstą plątaniną dróg gospodarczych,spróbowaliśmy się do nich zbliżyć,nie wysiadając z samochodu.To był dobry pomysł.Pozwoliły nam zbliżyć się na jakieś 25 metrów.Chciałem wysunąć się z samochodu i podpełznąć jeszcze deczko bliżej.Kapitan jednak nie pozwolił.Odjechaliśmy powoli,pozostawiając je pasące się spokojnie.
Robiło się późno.minęła już 13-sta.Kolega,gnany potrzebą załatwienia pilnych spraw rodzinnych,skierował pojazd w stronę Warszawy.Po drodze zaliczyliśmy jeszcze "Stawy Okręt",ale tu już nie było nic ciekawego.
Widzieliśmy dwa dudki,pełno błotniaków stawowych,pustułki,3 myszaki,2 bieliki,pełno makolągw,szczygłów,trznadli i innej drobnicy.No i oczywiście sporo zajęcy.Kuropatw tym razem nie było widać.ale biorąc pod uwagę,obficie zarośnięte pola,to nic dziwnego.

TRINGA GLAEROLA-ŁĘCZAK,ONE JUŻ ZACZĘŁY JESIENNE ODLOTY

J.W

MŁODY BIELIK-HALIAEETUS ALBICILLA

J.W

J.W

HIRUNDO RUSTICA-JASKÓŁKA DYMÓWKA.
DZIECIĘ

J.W-MAĆ

MIMO,ŻE TO DZIECIĘ,POTRAFIŁO DOSKONALE FRUWAĆ,ZADZIERAŁO CO CHWILE DO GÓRY GŁOWY I POPATRYWAŁO NA LATAJĄCE WOKÓŁ GĘSTO JASKÓŁY.
NIE WIEM JAK POTRAFIŁO ROZPOZNAĆ SWOJA MAMUŚKĘ,ALE ZACZYNAŁO OD RAZU DRZEĆ NA CAŁEGO MORDĘ.I MAMUŚKA CZĘSTO SIADAŁO PRZED NIM I PCHAŁA MU DO DZIOBA JAKIŚ ROBACZYWY PRZYSMAK.WIDAĆ BYŁO,ŻE BRAK MU JESZCZE DOŚWIADCZENIA ŻYCIOWEGO,BO POZWOLIŁ CZŁOWIEKOWI,PODEJŚĆ CAŁKIEM BLISKO DO SIEBIE.

J.W

ZNOWU MŁODY SZPAK

BIELIK I STAWOWIEC

CARDUELIS CARDUELIS

KULIKI WIELKIE-NUMENIUS ARQUATA

J.W

J.W

J.W

J.W

STAWY W BOROWIE I CZAPLE BIAŁE

WSZĘDZIE SETKI ŁABĘDZI NIEMYCH

TAM GDZIE KIEDYŚ HULAŁY ZAJĄCE,TERAZ WSZĘDZIE CIĄGNĄ SIĘ POLA KUKURYDZY

ZAJRZELIŚMY WSZĘDZIE TAM,GDZIE CZERWONE KLEKSY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz