OKOLICE KORYTNICY I ZALEW DOMANIOWSKI
2023.09.17.
Nie spodziewałem się, że jeszcze dane mi będzie, zagościć na tych stronach. Ale los i niezawodni Przyjaciele, zadecydowali inaczej. Jako, że moja choroba zwyrodnieniowa stawów, mocno się już posunęła do przodu, nie ruszam się już w ogóle z domu. Chiba, że na wózku inwalidzkim. Czasy samodzielnych wycieczek, nieodwracalnie odeszły w przeszłość. Ale tutaj sprawdza się przysłowie, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. I właśnie Ci Wspanialcy, zajechali w niedzielę o 5 rano pod mój dom, zaształowali do gabloty i wywieźli hen w Polskę. Konkretny plan eskapady, skrystalizował się już po starcie. Do ostatniej chwili bowiem, czekaliśmy na wieści z terenu, które mogły by nas skierować w dowolną stronę. Skończyło się na tym, że zgodnie z przymiarkami, pojechalim na pola pod Korytnicę, a potem, o ile cuś nie wyskoczy, był w planach Zalew Domaniowski.
Otóż okolice Korytnicy, to wielkie otwarte przestrzenie. Pola, łąki i nieużytki. Idalne miejsce dla zatrzymania się i odpoczynku, różnych gatunków ptaków na przelotach. A więc po pierwszw drapole, potem na ten przykład mornele i insze takie jak np. czajki ( różne), siewki złote i przeróżne wróblowate. W zimie można tu zobaczyć, gości z północy. Co Niektórzy, pamietają zapewne, że parę lat temu, zimowł tu kurhannik.
No i cuż mam powiedzieć, to było cuś koło tego, ale nie to. Było pełno myszaków, pokazał się i stawar i jeszcze jakieś takie rózniste. ale to wszystko daleko, lub króciutko. Aparatura, leżała niestety bezczynnie. Kręciliśmy się w kółko, coraz bardziej zdegustowani brakiem drapoli. Pomyślne wiatry, zagnały nas w końcu, pod fantastyczne miejsce-Sowią Górę. Był tu zamieszkłych czasach jakiś gród. Teraz jest punkt widokowy. Rzeczzona Góra, leży nad Liwcem i z jej szczytu, można podziwiać meandrującą rzekę i piękne łąki ciągnące się po horyzont. Ale to zobaczyłem potem. Bo na razie chłopaki zostawili gablotę w chaszczorach i poszli perpedes na tę górę. Szykowałem się na posiaduchę bez żadnych perspektyw, ale Kumple zara wrócili. Okazało się, że jest droga, prowadząca na sam szczyt wzgórza. No i wjechaliśmy tam, no i oniemiałem z wizualnej rozkoszy. Widoki były przepiękne. Można tam było siedzieć giodzinami i gapić się przed siebie bezmyślnie,
Okazało się tu, że miejsce to było jak by stworzone do obsrwacji przelatujących drapoli. Siedzieliśmy tu od 11-tej, do 12-tej. W tym czasie, przeleciały nam nad głową, przepiękne: ORLIK KRZYKLIWY i RYBOŁÓW. Piorunujące wrażenie. A potem zrobiło się już mniej ciekawie.Pojawiła się kupa ludzi z małymi dzieciakami. Jeżdżące dookoła samochody, szukające miejsca do zaparkowania, wrzaski i selfiniowa ganianina. Zrobiło się mało przyjemnie, więc Driver odtrąbił wsiadanego i ruszyliśmy dalej.
Podejrzewam, że gdyby trafić tu w środku tygodnia, rozstawić se leżaczek i stolik, na popitkę i pojadkę, to można by tak, przesiedzieć tu cały Boży dzionek i przy ukazji, "ustrzelić" wiele ciekawych okazów ptasich wędrowców.
Ruszyliśmy dalej. Były do wyboru, dwie możliwości: krócej, ale gorszymi drogami, czyli np. przez Górę Kalwarię, lub dłużej, ale ekspresówkami. Czyli z powrotem do Warszawy, a potem na Radom. Driver wybrał drugą opcję. Ale tyż było długo.
No i tak przed godziną 15-tą. Stanęliśmy obok ( na razie) brzegu Zalewu Domaniowskiego. Dzięki wszystkim Bogom Matki Natury, historia się powtórzyła. Zostawili mnie w cieniu w krzaczorach, a sami z lunetami, polecieli na wał przeciwpowodziowy. Kochanieńcy wrócili za chwilę, bo okazało się, że jest tam wjazd, na takie mały punkt widokowy. No więc, zaparkowali mnie w przecudnym miejscu, gdzie miałem wspaniały, rozległy widok, na tak zwaną COFKĘ Zbiornika Domaniowskiego. Jest to koniec, przeciwpołożny , w stosunku do tamy. Jest tam mnóstwo płycin i błotka, czyli raj dla ptaków wodnych. Siadłem se więc w otwartych drzwiach i chłonąłem całym sobą ,czar i piękno tego miejsca. Od czasu do czasu, sięgałem po aparat i cykałem to i owo. Tak leniwie i bez pośpiechu. W ogóle nie czułem upływu czasu. A ten, jak zawsze na ptaszeniu, gnał jak szalony. Koło 18-tej, do samochodu wpadli Kumple i biegusiem pognalim, na przeciną stronę zalewu. Było tam mnóstwo, przeróznych biegusów, co wymagało dokładnego przeglądu i "inwentaryzacji". Niestety, tam już nie miałem takich wspaniałych widoków. Poza tym, zachodzące Słońce, świeciło prostow oczy.
I cuż ja powiem ? To miejsce jest cudone. Byłem tu juz wiele razy i zawsze ulegam jego urokowi. Jak dla mnie, jest znacznie atrakcyjniejsze i piękniejsze od " niedalekiego "Jeziorska. I ma ogromny potencjał obserwacyjny. Tylko jeden istotny szczegół. W niedzielę i to pogodną, są tu tłumy ludzi, piesków i samochodów. Przepłoszone ptaki, siedzą daleko od brzegu. Luneciarze mają raj, ci od aparatów, znacznie gorzej. Jeżeli chodzi o poważne obserwacje, trza tu przylecieć w tygodniu i to świtaniem. Na prawdę warto.
O 19-tej zaszło Słońce i zaczęło się chmurzyć. No więc w dyrdy do domu, Całkiem niespodziewanie, już przy Warszawie, dopadła nas, nieprzewidywana ulewa. A więc "oblaliśmy" dzień.
Ciekawostka, przez cały dzionek, wypaterzyliśmy 9 gatunków drapoli. Były to jednak niebliskie spotkania 3-go stopnia, zostawiające po sobie ogromny niedosyt
1. MYSZŁÓW
2. BŁOTNIAK STAWOWY
3. BIELIK
4. KOBUZ
5. PUSTUŁA
6 .KROGULEC
7. JASTRZĄB
8. ORLIK KRZYKLIWY
9. RYBOŁÓW
Muszę tu koniecznie i bezwzględnie, podziękować wspaniałym PRZYJACIOŁOM, Kamilowi i Krzysiowi. Podziwiam Ich za to, że chcieli targać ze sobą, takie stare truchło i troszczyli sie o to, aby było mi po drodze, jak najwspanialej. Wielkie dzięki i chwała Bohaterom
![]() |
WIDOKI Z SOWIEJ GÓRY |
![]() |
RYBOŁÓW |
![]() |
ORLIK KRZYKLIWY. |
![]() |
NIESTETY, FOCONY W SAMO POŁUDNIE, NA PEŁNYM SŁOŃCU. A WIĘC TOTALNE MYDŁO |
![]() |
JASKÓŁKI DYMÓWKI. WYDAJE MI SIĘ, ŻE MIMO TEGO, IŻ SĄ TO JUŻ DOJRZAŁE PTAKI, WIDOK MAMY POWODUJE, ŻYWE REAKCJE POCIECH |
![]() |
ŚWIERSZCZ POLNY |
![]() |
ZBIORNIK DOMANIOWSKI-COFKA |
![]() |
TO CO DOPROWADZA MNIE DO CZARNEJ ROZPACZY. O TEJ PORZE ROKU, KACZKI SIĘ PIERZĄ I WSZYSTKIE GATUNKI WYGLĄDAJĄ TAK SAMO-SZARO I NIECIEKAWIE |
![]() |
Z 10 LAT TEMU, WSZĘDZIE WIDZIAŁO SIĘ CZAPLE SIWE, A CZAPLA BIAŁA WYWOŁYWAŁA PORUSZENIE. TERA BIAŁYCH BYŁO MNÓSTWO I CHIBA ANI JEDNEJ SIWEJ |
![]() |
PASĄCE SIĘ KSZYKI |
![]() |
PRZYTRAFIŁ SIĘ DALEKI WODNIK |
![]() |
TŁUMY BATALIONÓW |