Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 27 października 2016

270-.STOP-em wzdłuż Wisły

     GOLĘDZINÓW 2016.10.23.   
     
         Obiło mi się o uszy,że w niedzielę,warszawski STOP,organizuje ptasiowycieczkę,na tereny za Mostem Gdańskim.Wychowałem się tam.Już jako małoletni pętak,kiedy tylko mogłem samotnie wypuszczać się na miasto,spędzałem w tym miejscu wiele godzin każdego tygodnia.Potem przyprowadzałem tu swojego syna,a potem jeszcze wnuka.Pamiętam to miejsce,jako całkowicie dzikie,pełne tajemniczych i podniecających zakątków.Toteż z wielkim żalem obserwowałem,co się z tym miejscem działo w ostatnich czasach.Krzaki i większość drzew została wykarczowana,a to co rośnie na ziemi,jest bez przerwy,tuż przy niej wykaszane..Przez stary sentyment, zachciało mi się tam wybrać znowu.Po za tym,miałem ochotę przypomnieć sobie wrażenia z przed kilku lat,kiedy to z wielkim podnieceniem,
zaliczałem te wycieczki,wszystkie po kolei.No i chciałem też odświeżyć stare znajomości.Pogoda była zapowiadana optymistycznie,więc godzinę 9-tą rano w niedzielś,przywitałem na praskim brzegu,obok Mostu Gdańskiego.Owszem ludzi zebrała się spora gromada,jak zawsze podobno.Ale twarzy znajomych już nie było.Wszyscy ludzie obcy,nie licząc dwóch,czy trzech osób,które jednak poznałem przy innych okolicznościach,niż wycieczki stopowskie.Ruszyliśmy powoli,w kierunku Żerania.Wszędzie pełno ludzi.Ludzi z rowerami,ludzi z psami,ludzi z dziećmi,ludzi biegających.I odwrotnie proporcjonalnie do tego,mało ptaków.Z drapolków,tylko przemykający krogulec,lub uciekająca pustuła,gonione zaciekle przez dziesiątki wron,które w tym zniszczonym środowisku czują się świetnie,albo i jeszcze lepiej.Tu i ówdzie jakaś sikorka,pełzacz,pojedynczy głos gila i to wszystko.Na wodzie jak zawsze o tej porze roku pełno kormoranów i traczy nurogęsi.Dodajmy do tego mewy śmieszki i krzyżówki,a zobaczymy 95 % całego wiślanego repertuaru ptaków wodnych.Trafi się jeszcze jakaś zabłąkana czapla i to wsio.Trzeba poczekać,aż nastaną mrozy.Im większe i trwające dłużej,tym lepiej.Pokażą się wtedy goście z dalekiej północy:lodówki,bielaczki i może jakieś ciekawsze kaczki,niż wszędobylskie krzyżówki.Sens całego dnia uratował genialny Przewodnik.Wycieczka z nim to 100 % pewność,że zobaczy się cuś ciekawego.
Tym razem,dla mnie osobiście była to wyjątkowa frajda..Wypatrzył, stosunkowo blisko brzegu,piękną,dorosłą mewę romańską.Chodziłem już za nią od paru lat i nie dopisywało mi szczęście.Teraz ją już nareszcie miałem.
Przy okazji nasłuchałem się o niej całego wykładu.Robercik omówił cechy diagnostyczne.Słuchając tego o czym mówił Profesjonalista i mając rzeczona mewę przed oczami,wszystko nagle stało się proste i łatwe.Gdybym ja zobaczył jeszcze raz,to bez kłopotu,zdemaskuję ją natychmiast.Chiba,że to będzie, jakiś upierdliwy małolat,a do nich potrzebny jest już,specjalista z najwyższej półki.Ruszyliśmy powoli dalej,przez ta ptasią pustynię.Smutną bardzo.Ani jednego dzięcioła, których było zawsze pełno,łącznie z zielonym.Ani jednego myszołapa.Gdy dochodziliśmy już do Żerania,nie wytrzymałem nerwowo.Szybko pożegnałem się z Towarzystwem i w dyrdy poleciałem z powrotem do romanki.
Nauka w las nie poszła.Od razu ją znalazłem i rozpoznałem.Posiedziałem przy niej godzinkę,a potem hyc,na drugą stronę Wisły,do dawnego Kumpla Tomka.Kiedyś łaziliśmy razem i jeździliśmy na kupę wypadów.Potem mu ptaszki wyparowały jakoś z głowy i teraz wolny czas,spędza nad wodą z wędką w garści.W sumie to też kontakt z matką naturą.
SWORA RUSZYŁA W POLE

TO BŁĘKITNOOKIE DZIEWCZĘ W ŚRODKU ZDJĘCIA,TO KOL.DOROTA ZIELIŃSKA.
SZEFOWA STOP-U.NIE WIEM CZY MA JAKIEŚ PRYWATNE ŻYCIE.CIĄGLE W BIEGU.CIĄGLE ORGANIZUJE POMOC JAKIMŚ POSZKODOWANYM PTASZKOM.
O CZYM MAŁO LUDZI WIE,KOCHA BEZPAŃSKIE PSIORY,BURKI I INNE KUNDLE.WŁÓCZY SIĘ WOKÓŁ NIEJ ZAWSZE,CAŁA ICH SFORA,A ONA NIESTRUDZENIE ZAŁATWIA IM NOWE DOMY.CHYLE PRZED NIĄ CZOŁO,W GŁĘBOKIM SZACUNKU Z RESZTĄ

SŁYNNY NIEWĄTPLIWIE CZŁOWIEK-ROBERT MICIAŁKIEWICZ.GENIALNY ORNITOLOG.NIE WIEM CO MA LEPSZE,SŁUCH CZY WZROK.A OBA DO POZAZDROSZCZENIA.PRZEZ PIERWSZE LATA PTASZENIA,WBIŁ DO MOJEGO PUSTEGO ŁBA,MNÓSTWO ORNITOLOGICZNEJ WIEDZY.I CHWAŁA MU ZA TO.JAK JESZCZE PRZESTANIE MNIE OPIERDZIELAĆ OD CZASU DO CZASU,TO JUŻ W OGÓLE BĘDZIE SUPER

KORMORAN-PHALACROCORAX CARBO.CZĘSTO GO WIDAĆ W TEJ MALOWNICZEJ POZYCJI.NIE KAŻDY WIE,Z JAKIEJ SIĘ ONA BIERZE PRZYCZYNY.
OTÓŻ WIĘKSZOŚĆ PTAKÓW WODNYCH,MA TAK ZWANY GRUCZOŁ KUPROWY.WYDZIELA ON TŁUSZCZ,KTÓRY PTAK ROZPROWADZA DZIOBEM,PO CAŁYM CIELE.NATŁUSZCZONE PIÓRA NIE PRZEMAKAJĄ I JEST FAJNIE.ALE UTRZYMUJĄ RÓWNIEŻ MASĘ PĘCHERZYKÓW POWIETRZA,KTÓRE ZWIĘKSZA POKAŹNIE WYPORNOŚĆ I UTRUDNIA SZYBKIE NURKOWANIE.KORMORAN ZREZYGNOWAŁ W EWOLUCJI Z TEGO WYNALAZKU.PIÓRA SĄ NIE NATŁUSZCZONE.DLATEGO BŁYSKAWICZNIE NURKUJE I ZWINNIE DOPADA KAŻDĄ RYBĘ.CENĄ ZA TO JEST DŁUGIE WYSIADYWANIE NA KAMIENIU,Z ROZŁOŻONYMI SKRZYDŁAMI I ICH SUSZENIE

NA PIERWSZY PLANIE MEWA   SREBRZYSTA-LARUS AGENTATUS

KORMORANY

ALE JEDEN WYRAŹNIE SIĘ Z TEGO STADAWYRÓŻNIA

TO PTAK Z TEGOROCZNEGO LĘGU.JUV

TRACZE NUROGĘSI-MERGUS MERGANSER.O TEJ PORZE NA WIŚLE,JEST ICH PEŁNO

JAK SIĘ PATRZY NA TEGO JEGOMOŚCIA,TO NIC TYLKO ZŁAPAĆ SZNUREK I SIĘ OBWIESIĆ.TEN OBRAZ MOŻNA BY ZATYTUŁOWAĆ-CZARNA ROZPACZ.
A TO CZAPLA SIWA

NO I MOJA SŁODKA ROMANKA-LARUS MICHAHELLIS

J.W


J.W

J.W

KORMORANY,CHCIAŁY JEJ UDOWODNIĆ,ŻE TO ONE MAJĄ PRAWO DO TYCH KAMULCÓW

I PRZEKONAŁY

ŚWIEŻE,ŚWIEŻUNIEŃKIE.JUTRO TO DRZEWO ,BĘDZIE JUŻ LEŻĄCE.

TOMEK,WYPRÓBOWANY KAMRAT Z POPRZEDNIEJ ZIMY.TERAZ NA ORNITOLOGICZNEJ EMRYTURZE


6 komentarzy:

  1. Świeże, świeżuteńkie i napisane zgodnie z zasadami POLSKIEJ pisowni.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, szkoda że dopiero teraz się dowiaduję o tej wycieczce. Ale cóż, tydzień temu i tak nie mogłabym się wybrać. Fajna obserwacja romańskiej.

    OdpowiedzUsuń
  3. A to była moja 1-wsza wycieczka z p. Robertem i była tak jak wyżej zostało opisane. Wycieczki z panem Robertem sama przyjemność, są ptaki i dobry humor. Chyba pamiętam Pana, jako energicznego człowieka z telezoomem na statywie.

    Serdecznie pozdrawiam
    Bartek

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadza się,łatwo mnie zapamiętać,bo jestem ruchliwy i niestety głośny,ale to wina kiepskiego słuchu.Pozdrawiam i do ponownego spotkania

    OdpowiedzUsuń
  5. Własnie żonie pokazałem Pana bloga. Znalazłem się na jednej z fotografii - stoję ze stara lornetką zeiss jena ;-)
    Mam nadzieję, że się spotkamy i się rozpoznamy.

    OdpowiedzUsuń