ZACHODNIE MAZOWSZE- 2019.MAJ-SIERPIEŃ
A więc, z przeogromnym hukiem, spada mi z serca,ciężki zakaz publikacji tekstu i zdjęć, na temat widzianych ptaków. A że jestem niemożebnym gadułą, minione miesiące, były się dla mnie, dotkliwą torturą. Zacznę od początku-Ab Ovo, dosłownie i w przenośni. Wędrując z Przyjaciółmi, po uroczych i spokojnych zakątkach Mazowsza, a wierzcie mi, że takowe można jeszcze znaleźć, natknęliśmy się na majestatycznie bujającego się na skrzydłach ptaka. Chwila milczenia, pełna wymownego niedowierzania, a potem wrzask-USZATKA BŁOTNA. Od razu, wysunęła się do przodu, ta część grupy, której nie wystarcza gapienie się przez różne lupy, a chcieli utrwalić ulotny obraz, na "fotograficznej kliszy". O dziwo, sowa była bardzo miłym i chętnym do współpracy ptakiem. Pozwalała podejść do siebie, na stosunkowo niewielką odległość. Od czasu do czasu zrywała się do lotu. Ucapiła jakiegoś gryzonia i znowu siadała gdzieś w pobliżu.Zapomnieliśmy o bożym świecie. Poza przepięknym ptakiem, przestało się dla nas liczyć cokolwiek. A potem nastąpiła wielka konsternacja i ogromny szok. Któryś z obserwujących pole bitwy Kolegów, krzyknął; PRZECIEŻ TU SĄ DWIE SOWY !!!. No i "zabawa" się skończyła. Fociarze natychmiast zostali przegonieni na tyły. Mądre głowy zaczęły radzić i przyglądać się sytuacji. Dwie sowy uszatki w jednym miejscu, o tej porze roku, to znaczyło tylko jedno, wparowaliśmy na stanowisko lęgowe. Żarty się skończyły. Po cichu opuściliśmy to miejsce i na "zapleczu" odbyła się krótka narada. Tam się dowiedziałem, że jeżeli chcę, aby następnego dnia zwaliła się tu hurma ludzi, którzy rozdepcą stanowisko, to wsadzę do internetu dzisiejsze zdjęcia. A jak wsadzę, to już się z nimi nigdzie więcej nie załapie, na żadną wyprawę. Z bólem serca, przyznałem im absolutna rację. Bywałem w tym miejscu, jeszcze kilka razy. Ale przyglądałem się z daleka przez lornetkę i nie próbowałem robić zdjęć. Należało uszanować spokój ptaków. Co gorsza można by było, zainteresować tym miejscem, jakiegoś drapieżnika, lub dwunożnego intruza. Dochodziły do mnie od czasu, do czasu, wieści z tego miejsca. Z lęgu dotrwały do lotności, co najmniej dwie młode sowy. Ucieszyłem się, bo pewnikiem niezadługo, zejdzie ze mnie zakaz. Aż tu jak grom z jasnego nieba, jest fantastyczna wiadomość. Uszate przystąpiły do drugiego lęgu. To było coś niesamowitego. Wykluło się 6 piskląt. Tyle też zaobrączkował Kolega Łukasz. Ile z nich dożyło momentu wylotu z gniazda, nie wiem. W każdym razie Koledzy, widzieli latające ptaki w młodzieńczym upierzeniu. Szczególne uznanie, należy się trzem Osobom, czyli Kol.ŁUKASZOWI MATYJASIAKOWI,Kol SLAWKOWI WASIAKOWI i Kol TOMKOWI PRZYBYLIŃSKIEMU. Oni to właśnie nagłowili się i napracowali, aby uchronić i zabezpieczyć legi. Trzeba choć by było, przeprowadzić inteligentnie, rozmowy z rolnikami, do których należały łąki. Uszatki błotne gniazdują bezpośrednio na ziemi. Pierwsze lepsze sianokosy, doprowadziły by do zniszczenia lęgu. Potrzeby był subtelny dozór, mający przekonać, różnych nieproszonych gości, aby nie kręcili się po tym miejscu, jak również, aby nie rozpowiadali o nim innym, nie mówiąc o publikacji zdjęć. Napracowali się ogromnie i wielka im za to Chwała.
USZATKI BŁOTNE-ASIO FLAMMEUS
XXXXXXXXXXXXX
Sowie gody-zdjęcie Mateusza Wasiaka |
Uszatka przegania ze stanowiska, samca błotniaka łąkowego |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz