Łączna liczba wyświetleń

sobota, 13 kwietnia 2019

354.P U S Z C Z Y K I

      WARSZAWSKIE ŁAZIENKI-2019.04.09.

        Jest taka rodzina ptaków, która wywołuje w ludziach wielkie emocje i fascynacje. Są to sowy. Tajemnicze i skryte ptaki. Jedynym chiba miejscem, jakie znam, gdzie można się do woli napatrzyć na przedstawicieli tej rodziny, żyjących w stanie dzikim, są Warszawskie Łazienki. Z racji ogromnych tłumów, przewalających się nieustannie przez to miejsce, żyjące tam puszczyki, można chiba uważać za półoswojone. Jak by je nie nazywać, istotnym jest, że można się na nie gapić do woli. Robi się to ogromnie ciekawe, gdy w kwietniu, młode puszczyki, opuszczają dziuplę, gdzie się wylęgły i zaczynają samodzielną wędrówkę po świecie, na razie, na gałęziach najbliższych drzew. I to jest czas, gdy można zobaczyć niesamowite widoki. Tylko, że pragnących zobaczyć, jest zawsze spory tłum, co mocno odbiera przyjemność gapienia się na nie. Duża grupa ludzi, drepcących na małej przestrzeni , wszyscy zadartymi do góry głowami, to dosyć niebezpieczne miejsce. Ja właśnie, z racji tłoku i nieustannego hałasu, rzadko bywam w Łazienkach. Ale teraz, wyjątkowo nie wytrzymałem i pokazałem się tam rano. Miałem przeogromne szczęście. Od 8-mej, do 12-tej, byłem całkiem sam. Pogoda idealne, a ja miałem farta, że trafiłem na okres aktywności jednego z maluchów. W sowich gniazdach, bywa miedzy poszczególnym pisklętami, duża różnica wieku. Ten mój, chiba najstarszy z całej czwórki miotu, polatywał już miedzy koronami drzew. Niestety w złym towarzystwie. Wrony utrudniały im wszystkim życie, jak tylko mogły. Po czterech godzinach, wracałem do domu uszczęśliwiony, jak rzadko kiedy.

Aha-wbrew bajkom i legendom, uznających sowy, za symbol mądrości, to niestety w tym temacie, nie są orłami.



































1 komentarz: