DOLINY SŁUDWII I BZURY-2018.01.02.
Jak się w praniu okazało, Kamilos też już dawno nigdzie nie bywał i ciągnęło go w teren jak cholera. Akurat pierwszy dzień po Świętach miał wolny, więc oczywista zgadaliśmy się, że musowo musimy się przewietrzyć. A gdzież to można zrobić lepiej, jak nie w naszym ukochanym interiorze za Łowiczem. Ścigając się z gromami sonicznymi, o wschodzie Słońca stanęliśmy na brzegu stawu OKRĘT. Ku mojemu zaskoczeniu, woda była całkowicie spuszczona i ścielące się przed nami, dno tego akwenu, wyglądało jak jedna wielka, plama sadzy. Chłopaki potraktowali ją jednak profesjonalnie, czyli lunetami. I wtedy okazało się, że na środku jest noclegowisko gęsi. Było ich tam, gdzieś koło 1000-ca.. W powodu panujących na dole ciemności, trudno było powiedzieć o nich, coś bardziej szczegółowego. Tutaj tez staliśmy się świadkami, fantastycznego zjawiska. Gdy tylko Słońce wynurzyło się z ścielących się nisko mgieł, z dna zaczęły się podrywać klucze gęsi. Gdy tylko wzniosły się w górę, przekraczały granicę światła i trafiające je promienie wschodzącego Słońca, rozświetlały jasnością i ferią barw. Jak by ktoś na niebie zapalał kolorowe lampiony Zrywało się ich coraz więcej i lądowały na niedalekich polach, wśród sporej grupy żurawi. Zaraz tam podjechaliśmy i spróbowaliśmy odrobinę do nich podejść, aby dokładnie je przepatrzeć. Niestety, były bardzo płochliwe i nie pozwalały, na zbytnia zażyłość. Postanowiliśmy zawitać tu z powrotem, a na razie oszczędzając czas, pognaliśmy pod Złaków. Powitał nas iście wiosenny nastrój i krajobraz.Ogromne rozlewiska, a wokół na zielonych łąkach, niezliczone tłumy gęsi i innych ptaków. Koledzy rozstawili swoje lunety i rozpoczęli księgowanie. Liczebność samych gęsi, oceniali na około 5000 ptaków.Głownie zbożowych i białolicych. Gęgaw było niewiele.. Były również kaczusie, w wielogatunkowej reprezentacji, czajki, siewki złote, żurawie. Po prostu wiosna, słodka i radosna. Objechanie i opatrzenie całego terenu, zajęło nam sporo czasu. Sporo myszaków, w tym nareszcie kilka kosmaczy, sporo bielików, ale przy takiej ilości gęsi, to nie dziwota. Była również samica błotniaka zbożowego. Niestety daleko. Patrzyłem na nią przez lunetę Kamila. Siedziała na ziemi i coś szamała. Była od nas oddalona 300-400 metrów. Niestety, o tej porze roku, przy ziemi snuje się warstwa mgiełki, skutecznie uniemożliwiającej focenie. A podejść, na pewno by nie pozwoliła. Było fantastycznie. W miarę upływu dnia, temperatura mocno podskoczyła i paradowaliśmy w porozpinanych kurtkach. Można by było, siedzieć tu tak bez końca. Ale czas błyskawicznie uciekał. Ruszyliśmy na stawy w Walewicach, mając nadzieje, na wielkie widowisko. Ale trochę się rozczarowałem. Największy staw spuszczony, a na jego dnie, pracowicie dziurawiło dno, ok. 700 czajek, ze sporą domieszką siewki złotej. Staw po drugiej stronie grobli, napełniony, ale zupełnie pusty.Pamiętam, że przy ostrych zimach, było tu pełno łabędzi-krzykaczy i bewików. Koledzy poszli sprawdzić, co słychać na małych stawach, a ja ruszyłem powoli przez groblę, przyglądając się uważnie trzcinom. Pomieszkuje tu sporo wąsatek i możną je stosunkowo łatwo zobaczyć. Tu z resztą widziałem je po raz pierwszy. Ledwie uszedłem z 50 metrów i szczęście dopisało. Było koło 10 ptaków i wcale nie zwracały na mnie uwagi. Utknąłem tu na najbliższą godzinę.Mam już parę setek, och niezłych zdjęć. Gdy je jednak zobaczę, zapominam o całym bożym świecie, a migawka aparatu, rozgrzewa się do czerwoności.. A potem, klasyka. Ocknąłem się, jak zauważyłem, że zaczyna się robić ciemnawo i szaro. Słońce było już całkiem nisko i pojawiły się przedwieczorne chmury, które potem opadną na ziemię i przeistoczą się w mgłę. Z żalem ładujemy się do samochodu. Zgodnie z obietnicą, wracając zahaczamy o Okręt. Pusto. Trochę czajek, siewek złotych i ewenement-brodziec śniady. Pożegnał nas smętny widok, stojącej przy brzegu, zrezygnowanej czapli
|
MYSZAK JASNEJ ODMIANY. W PROMIENIACH WSCHODZĄCEGO SŁOŃCA, JARZYŁ SIĘ JAK GORĄCA ISKRA, PRZYCIĄGAJĄC WZROK |
|
ŚWIAT O ŚWICIE WYGLĄDA BOSKO,ALE ZROBIĆ JAKO-TAKIE ZDJĘCIA, W TYCH WARUNKACH, JEST TRUDNO |
|
A PUSTE BRZUNIE, TRZA SZYBKO WYPCHAĆ |
|
BUTEO LAGOPUS |
|
NIEDALEKO NAS, PACNĄŁ NA ZIEMIĘ BIELIK, KOŃCZĄC ZYCIE, JAKIEJŚ KUROPATWY, LUB ZAJĄCZKA |
|
ALEŻ SIĘ CWANIARA UKRYŁA. UDAJE, ŻE JEJ TU WCALE NIE MA |
|
JAK SIĘ POTEM OKAZAŁO, TYSIĄCE GĘSI, ZERWAŁO SIĘ SPŁOSZONYCH, PRZEZ KOLEGÓW Z ŁÓDZKIEGO. CHCIELI ONI MIEĆ ŚWIATŁO W PLECY. MY MIELIŚMY PTAKI, NA TLE ŁUNY WSCHODZĄCEGO SŁOŃCA I NIEWIELE WDZIELIŚMY |
|
BUTEO LAGOPUS.-KOSMATEK AUTENTYK. O TEJ PORZE DNIA, SĄ LENIWE I MAŁO RUCHLIWE |
|
BUTEO BUTEO-ZWYCZAJNIAK. PRZYCZAIŁ SIĘ I KALKULUJE - DRAPNĄĆ, CZY ZOSTAĆ ? |
|
POSTANOWIŁ DOKOŃCZYĆ NAJPIERW SZAMANKO |
|
A Z PEŁNYM BRZUCHEM-TO JUŻ SIĘ NIE CHCIAŁO |
|
ACCIPITER NISUS-SAMICA
|
|
STADO KUROPATW.STADO BARDZO POKAŹNE-19 PTAKÓW |
|
ZBIERAJĄ SIĘ NA ODWAGĘ. Z CHASZCZORÓW PRZEPROWADZAJĄ SIĘ NA ZAORANY ZIEMIĘ. |
|
PERDIX PERDIX |
|
GRUS GRUS |
|
CZAJE-VENELLUS VENELLUS |
|
WSZĘDZIE SPORO ŁABĘDZI, ALE TYCH LEPSIEJSZYCH, BARDZO MAŁO. CYGNUS CYGNUS |
|
CZAJNIKOWISKO |
|
MOJE KOCHANE CACUSIE |
|
PANURUS BIARMICUS-SAMICA |
|
SAMIEC |
|
PIERWSZE SKOJARZENIE-ETATOWY UCZESTNIK KONDUKTÓW POGRZEBOWYCH |
|
O K R Ę T |
|
PORANNE SŁOŃCE, OBFICIE WYNAGRADZA KATUSZE WCZESNEGO WSTAWANIA |
|
ZDUNY K.ZŁAKOWA. POSZALELI TU BARBARZYŃCY Z TOPORAMI |
|
NO I CO ??? CZYŻ TO NIE WIOSNA ???SŁODKA I RADOSNA !!! |
|
MYŚLAŁEM,ŻE TEN OBSZAR ZNAM ZNAKOMICIE. MYLIŁEM SIĘ, TO TĘDY, KOLEDZY Z ŁODZI, PRÓBOWALI ZAJŚĆ OD TYŁU GĄSKI. UROCZE MIEJSCE |
|
A TU BYLI TERENOWI "HYDRAULICY": |
|
I MOŻNA SE TAK SIEDZIEĆ CAŁY DZIEŃ I BEZMYŚLNIE SIĘ GAPIĆ PRZED SIEBIE |
Na bogato jak zwykle! Zazdroszczę miejscówek, kosmacza i kuropatw - tych ostatnich lata nie widziałem.
OdpowiedzUsuńKuropatw jest tam naprawdę dużo,każdej zimy widzę ich tam parę razy,zimujących myszaków też do syta. A po za tym jest tam wyjątkowo pięknie
OdpowiedzUsuń