Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 3 listopada 2016

272.NAD WARSZAWSKIM MORZEM

ARCIECHÓW,RYNIA,BIAŁOBRZEGI 2016.10.30.

            Od jakiegoś czasu,zbierałem się na wypad do Arciechowa.Ale jakoś tak się składało,że ciągle mi coś stawało w poprzek.A to pogoda,a to jakaś pilna sprawa.Myślę jednak,że to psychiczna blokada.Tak się nieszczęśliwie stało,że w ostatnich czasach,złapałem sporo kilogramów.Szkatuła zrobiła się ciężka jak cholera i czułem to doskonale,dźwigając ją na moich biednych pedałach.A wyprawa do Arciechowa,to droga 5 kilometrów w jedna stronę.Od przystanku autobusowego,do płycizn w ujściu Bugu.Ale klamka zapadła. Niedziela była nieodwołalnym terminem na ten wypad.I co by tu nie powiedzieć,cuda się zdarzają.W sobotę wieczorem dzwoni do mnie kolega Michał.Jedziemy jutro rano do Arciechowa,a potem szybko objeżdżamy cały zalew.Jedziesz z nami ?.O rany,ale ja się ucieszyłem.Normalnie dar od niebios.
Przed ósmą,stoimy w Arciechowie,na znanym wszystkim ptasiarzom,
punkcie obserwacyjnym.Jest źle i jest dobrze.Dobrze,bo niebo jest praktycznie bezchmurne(chwilowo,jak się później okazało),ale za to na otwartym terenie, zimny wiatr wieje z siłą tornada.Patrzę na moich kumpli.Ubrani jak na ekspedycję polarną,a wyraźnie dygocą.Ja w lekkiej kurteczce(bo przecie termometr rano pokazywał +6 stopni)dzwoniłem rytmicznie resztkami zębów,że o innej biżuterii nie wspomnę.Ach ta dzisiejsza młodzież.Następnego dnia każdy z nich będzie chodził zasmarkany,a ja jakoś dalej rześko kuśtykam.
Niestety,silny wiatr od zalewu,wpycha wodę z powrotem w korytu Bugu. Poziom jej jest wysoki,Ławice i płycizny są zalane,a ptaków prawie nie ma.Będący tutaj wcześniej,Kol.Tomek,funduje nam wspaniałą wiadomość. Niedaleko od nas,siedzą na wodzie trzy markaczki.To wyjątkowo dobra dla mnie wiadomość.Właśnie nadzieja zobaczenia tych ptaków ,przygnała mnie tutaj.Ale powoli mina mi się wydłuża.Są daleko od brzegu i każda z przepływających łodzi,płoszy je i przepędza na inne dalekie miejsce.
W ciągu nadchodzącego dnia,widzieliśmy ich jeszcze sporo.Ale zawsze daleko od brzegu i kręcących się wszędzie łodzi.Pętamy się jeszcze trochę na pustym brzegu,gdy nagle następuje wstrząsająco-dramatyczne wydarzenie.Z pod nóg jednego z kolegów,z głośnym łopotem,wzbija się bekasik.Za chwilę drugi.Patrzymy z nadzieją,że zapadną gdzieś w pobliżu nas.Próżna nadzieja. Odleciały w kierunku drugiego brzegu.To niesamowite.Leżały na środku piaszczystej drogi i nikt z nas ich nie przyfilował.A tak,mogli byśmy leżące "zwłoki"spokojnie obfocić ze wszystkich stron i mieć niesamowite foty.
Do tej pory pluję se w brodę.Potem już szybciutko objechaliśmy resztę Zalewu.Wszędzie wiatr,z godziny na godzinę,coraz silniejszy.Do tego jeszcze,dawno nie widziane czarne chmury,pokryły całe niebo.Zobaczyliśmy jeszcze parę małych stadek markaczek,pojedyncze uhle i nury czarnoszyje.Ale to wszystko na kosmicznych,czyli luneciarskich odległościach.Jak to na ptaszeniu bywa,zrobiło się nagle późno.Nigdzie nie byliśmy,nic nie widzieliśmy,a 5 godzin,przeleciało między palcami,nie wiadomo jak i kiedy.
Z żalem rezygnujemy z dalszej jazdy na zaporę w Dębe.Pojedziemy tam,jak się zrobi solidna zima.A dzisiaj ekscytujemy się nieprawdopodobnym przelotem drapoli.Minęło nas dzisiaj 65 myszaków,7 bielików i 7 krogulców.Raz widziałem w kominie,kręcących spirale 9 myszołapów.Piękny widok.Były niestety bardzo wysoko.
Zalew na razie odfajkowany.Biorąc jednak pod uwagę,jak wiele się teraz dzieje w ptasim świecie i jak się to szybko zmienia i rozwija,pewnikiem niezadługo znowu się tu pojawię.Na ten przykład,na plaży w Rynii,były widywane śnieguły.
BIAŁE O ŚWICIE.JAK SE NA NIE TAK PATRZĘ,TO ODRUCHOWO MYŚLĘ-LECĄ ANIOŁY

NO ZARAZ AUTOMATYCZNIE RÓWNOWAŻNIE-O CZORTY

TĘ SCENĘ MUSNĄŁEM WZROKIEM I NIE ZATRZYMUJĄC GO,ZACZĄŁEM OMIATAĆ POWIERZCHNIE WODY.MYŚLAŁEM,ŻE TO NURT RZEKI,PRZYNIÓSŁ JAKĄŚ POSKRĘCANA KARPĘ.DOPIERO JAK KARPA SIĘ PORUSZYŁA,DOTARŁO DO MNIE,ŻE RZEŹBĘ TWORZĄ,ŻYWE PTAKI

MARKACZKI-MELANITTA  NIGRA.NIESTETY,TE I NASTĘPNE NAPOTKANE,TO SAME SAMICE

J.W

J.W

MÓJ DRAMAT.WEDŁUG MOICH ZASAD,ZALICZAM SOBIE NOWY GATUNEK,GDY JEGO PRZEDSTAWICIELOWI,ZROBIĘ WYRAŹNE I CZYTELNE ZDJĘCIE,POZWALAJĄCE BEZ TRUDU ODGADNĄĆ GATUNEK MODELA.NO WIĘC Z BEKASIKIEM,BĘDĘ JESZCZE MUSIAŁ POCZEKAĆ

JAK WIADOMO,KRUKOWATE I PRZERÓŻNE DRAPOLE,NIE ZNOSZĄ SIĘ WZAJEMNIE.ICH  SPOTKANIA,PRZERADZAJĄ SIĘ W POWIETRZNE BITWY.KRUKOWATE SĄ ZAWSZE GÓRĄ,BO ATAKUJĄ GRUPOWO

MŁODY MYSZAK I WRONY

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

PRZESUNĄŁEM WZROKIEM PO PRZELATUJĄCEJ SYLWETCE.KORMORAN SE POMYŚLAŁEM I OD RAZU O NIM ZAPOMNIAŁEM.DOPIERO,GDY KOLEGA ZWRÓCIŁ MI NA NIEGO UWAGĘ,ZACZĄŁEM MU SIĘ PRZYGLĄDAĆ I FAKTYCZNIE.SYLWETKI BARDZO SIĘ RÓŻNIĄ.NUR CZARNOSZYI

SIWUCHA,BARDZO JE LUBIE-LARUS CANUS

J.W

SILNA EKIPA-OD LEWEJ:KOL.JANUSZ,DAWID,SEBASTIAN,MICHAŁ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz