KULIGÓW 2013.08.06
Zawędrowałem dzisiaj do Kuligowa.40 km od Warszawy,a człowiek czuje się jak raju.Bałem się,że będzie tłum ludzi,bo są wakacje.Było pare osób,ale tam gdzie ja buszowałem,było pusto i cicho.Oprócz szwędających się wszędzie krów i koni i ciągnących za nimi chmar wściekle gryzących much i gzów.Straszny upał.Po paru godzinach,każdy nieokryty kawałek mojego ciała,przypominał różową skórkę prosiaczka.W powietrzu i na ziemi tłok-kilkadziesiąt czapli białych,kilkanaście siwych,pełno kormoranów,rybitwy rzeczne i białowąse,pełno łęczaków.Zanim nie nauczyłem się ostrożności,co parę kroków zrywały mi się z kwileniem z pod nóg.Trzy,żurawie,pełno bocianów w kominie powietrznym nad łąkami.Piękna para błotniaków i małe klucze gęsi gęgaw.Przeżyłem "orgazm" emocjonalny,jak nisko nad ziemią nadleciał krogulec.Potrzepotał trochę nad moją głową,a potem zaczął oprawiać się z rybitwami.Widoki przepiękne.Momentami czułem się jak nad Amazonką.Niestety,
nie wszędzie byłem w stanie dotrzeć.Błonia przecinają szlamiste kanały.Przeszedłem przez jeden na bosaka.Nie mogłem się potem oskrobać z mułu.
Summa summarum wytrzymałem na 34 st.upale od 8 rano do 15.byłem
jednak szczęśliwy,bo cały dzień spędziłem w ciszy i spokoju.Wokół przepiękne widoki i cudne zapachy,szczególnie te pozostawione w plackach,przez pasące się krowy.
Zaliczyłem dwa nowe gatunki.Pierwszy raz zobaczyłem na swoje oczy,rybitwy białowąse i kszyki-153 i 154.
Krogulec |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz