Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 17 stycznia 2022

372. K I E R U N E K  P O Ś W I E R K A ..


                        Gdzieś za Mławą-2022.01.15..

           Dawno już tu nie gościłem, ale wydarzenie w którym uczestniczyłem, godne jest opisania.   Tydzień temu, w poprzedni weekend, dużo się działo. Nad Słudwią były fajne gąski: krótkodzioba, mała  i bernisia rdzawoszyja. Koło Działdowa, ktoś z koleji, ładnie ucapił poświerkę. Nadszedł kolejny weekend i od razu problem. Gdzie jechać. Ja byłem skłonny wracać na stare śmieci, czyli do Złakowa. Małej jeszcze nie widziałem. Mistrz Kamilo, był przekonany, że pewnikiem zwalą się tam ogromne tłumy ludzisków. No i marzyła mu się poświerka. Mnie tam w końcu, nie zależało tak bardzo gdzie. Ja chciałem-Byle gdzie, byle jak, byle na pewno. Dawno już nigdzie nie byłem w terenie i ciągnęło mnie jak cholera. Tak więc po sprawdzeniu wszystkich prognoz, zapadła decyzja: jadymy w sobotę na poświerkę. Mówiąc szczerze, byłem przekonany, że nie mamy szans jej zobaczyć. Niby to czemu, ta ptaszyna, miała by siedzieć cały tydzień w tym samym miejscu i czekać na nas. Ale tak po prawdzie, dla mnie była to sprawa drugorzędna.  Najważniejsze, aby ruszyć z domu zadek. Poza tym, tamtejsze tereny, są bardzo atrakcyjne. Liczyłem, na jakieś fajne wróblaki, no i jak zawsze, byłem spragniony drapolków, obojętnie jakich. Ruszyliśmy w drogę o 6,30 i jechało się nam całkiem fajnie. Droga nie była zatłoczona. Nawet, ten paskudny kawałek za Płońskiem, pokonaliśmy w miarę bezproblemowo. Mijamy Mławę i powoli wjeżdżamy na obszar, gdzie miało na nas czekać, to maleńkie Cudo. Dojężdżamy, dojeżdżamy... no i dojechalim. Popatrzyłem i ogarnęła mnie tradycyjna czarna rozpacz. Otaczały nas olbrzymie, bezkresne pola. Chiba był tu kiedyś,  jakiś PGR. Ranyż kota. Trzeba by tu, ze trzy bataliony chłopa i wielogodzinne czesanie terenu, w rozproszonej tylarierze. Straciłem jakąkolwiek nadzieję i nie brałem w ogóle pod uwagę, że nasza wyprawa, zakończy się sukcesem. To nieprawdobodobne, ale Mistrz Kamilos, znalazł poświerkę stosunkowo szybko. I to jest właśnie prawdziwy profesjonalizm i klasa sama w sobie. Zaskoczył mnie totalnie. Zamarłem  z otwartą gębusią, patrząc na niego z podziwem, ale zara mnie pogonił. Trza było wyciągać sprzęcicho  i focić ile się tylko da. A to nie było wcale takie łatwe i kosztowało mnie sporo nerwów i wysiłku. Nie wspomne o zimnym wietrze, dującym przez otwarte pola, ale do szału doprowadzić mogło, doskonałe maskowanie się ptaka. Jeszcze na zielonej oziminie, dawało się go wypatrzyć, ale jak zszedł na zaorana ziemię, to po ptokach. Stałem parę metrówe od niego i nie mogłem go dostrzec. Dopiero jak sie poruszył, przykuwał wzrok. Zapamiętywałem szczegóły jego otoczenią i dopiero próbowałem go znaleźć, przez wizjer aparatu. Trwało to wszystko, koło 15 minut A my utrzymywaliśmy stały dystans-ok. 8-10 metrów, aby ptaka za bardzo nie stresować. A on, nie był za bardzo płochliwy i pozował nam z wielka gracją. Sukces niesamowity. I to wszystko, dzięki ogromnemu kunsztowi, Kolegi Kamilosa. Mistrz nad Mistrzami. 

  To była moja druga przygoda z poświerka. Parę lat temu, widziałem pare ptaków, na Polach Oborskich. Ale otaczał je tłum ludzi i były bardzo płochliwe. Tutaj warunki do focenia były nieporównywalne. Podejrzewam, że gdyby położyć się na ziemi i spróbować się podczołgać, dystans  można by było zapewne, skrócić o połowę. 

  Mielim poświerkę, to tera nabraliśmy apetytu, na cuś następnego. Marzyły nam śię śnieguły. Więc zaczęliśmy objeżdżać, wszesz i wzdłuż rozległe pola. Niestety. Totalny brak wszelakich wróblaków. Przytrafiło się jeszcze tylko, stadko rzepołuchów. Tyż piknie. Ja byłem w siudmym niebie, bo nreszczie napatrzyłem się na polujące kosmacze. A w tym sezonie, nie spotkałem ich zbyt wiele. Był jeszcze jeden cymesik- Błotniak Zbożowy w typie samicy. Ale zołza jedna kosztowała nas tylko kupę nerwów. Ptak, latający nisko nad ziemią i to dosyć daleko, jest bardzo trudny do sfocenia. Autofokus, ma duże problemy z uchwyceniem sylwetki i utrzymaniem jej. Ostrość z reguły jest nastawiąna, na roślinne tło. Ale co się napatrzylim, to nasze.. To też mój pierwszy ptak tego gatunku  w tym sezonie. Pokręciliśmy się jeszcze trochę i niewiadomo kiedy, okazało sie nagle, że zachodzi już Słońce. Trochę zmęczeni, ale  ogromnie szczęśliwi, skierowalismy się w stronę domu. To był udany dzień - BARDZO DZIĘKI KAMILOSIU !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!.


NO I BARDZO CIEPŁE POZDROWIENIA, DLA SPOTKANEGO TAM KOLEGI PAWŁA ZANIECKIEGO. TO ON ZNALAZŁ TAM TYDZIEN TEMU, TEGO FAJNISTEGO PTAKA I TERA TROSKLIWIE GO "PASŁ" I CHRONIŁ. ZA TYDZIEŃ, BĘDZIE MU JUŻ ZAPENE JADŁ Z RĘKI. NAJLEPSZEGO !!!


POŚWIERKA- CALCARIUS LAPPONICUS













RZEPOŁUCH- CARDUELIS FLAVIROSTRIS




MYSZOŁOW WŁOCHATY- BUTEO LAGOPUS




OSTRA GRA W RULETKĘ...... O WSZYSTKO


BŁOTNIAK ZBOŻOWY- CIRCUS CYANEUS







JA WIEM, ŻE TEN CHOLERNIK, TO SZKODNIK. ALE UWIELBIAM GO




           Gdy zaś chodzi o teren, po którym się poruszaliśmy, to wyglądał on mniej więcej tak.....


















I TO BY BYŁO NA TYLE !!! DO ZOBACZYSKA !!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz