WŁOCŁAWEK-PŁOCK 2020.10.25.
Jakoś tak się układało, że październik, pod względem wypadów w teren wyglądał nader nędznie. Toteż pupa swędziała niemiłosiernie, co by się gdzieś ruszyć i pooddychać świeżym powietrzem. Jednocześnie nie mieliśmy specjalnej ochoty, aby znowu nawiedzić, ciągle wydeptywane szlaki. Zapragnęło się nam jakieś świerzyzny. A ponieważ mieliśmy wspaniałe wspomnienia, z lutowego wypad, nad Zalew Włocławski, postanowiliśmy znowu odwiedzić, to przepiękne miejsce. Wtedy zaczęliśmy od Płocka i zabrakło czasu, aby dojechać do Włocławka. Teraz więc, postanowiliśmy zacząć od niego. Pogoda w prognozjach, miała być wspaniała. Więc nawet, gdyby ptaki nam nie dopisały, to i tak zapowiadał się piękny dzień. Rzeczywistość, przerosła najśmielsze oczekiwania. Poranna jazda, była deczko utrudnian, przez mgły, które miejscami były dosyć gęste. Jechaliśmy więc bez pospiechu. Przed samym Wocławkiem, wstąpiliśmy na stację benzynową, aby zaliczyć ranną kawkę. Zwyczajowo jak zawsze, zaserwowałem tradycyjny tekst- Chłopaki, rozejrzyjcie się, czy gdzieś nie kręcą się dzierlatki. Kolega spokojnie się odwrócił i rzecze: Są dwie, przed nami. Nie widzisz ? Myślałem, że to żart, więc wychyliłem się bez lufcik i kikuję. I wyobraźcie sobie Ludziska, że faktycznie. Około 10 metrów od nas, na krawężniku jezdni, szwędały się rzeczone ptice. To zupełnie nieprawdopodobne zdarzenie. Tak jak by los, chciał se ze mnie zażartować. To było jedno, z moich nie spełnionych marzeń. Uganiałem się za tym gatunkiem, dobrych parę lat. Zacząłem już tracić nadzieję. A tu nagle, trzask prast. Trafione zatopione. To mój, już 275 gatunek. Dowód na to, że człowiek nigdy nie wie, co go może spotkać i zawsze trza być czujnym. A potem był Włocławek, a kunkretnie tama. Miejsce wyjątkowej urody. Z powodu, że faktycznie cudowne widoczki, że wszystko oświetlone fantastycznym Słońcem i do tego, zupełnie pusto. Spędziliśmy tu sporo czasu, biegając z jednego miejsca na drugie i wzdychając och i ach. Ptasio deczko gorzej. Tłumy kormoranów, jak wszędzie. Za to na zachodnim brzegu, zara przy tamie, całe bandy młodocianych bielików. Miejsce wydawało się ornitologicznie nieciekawe. Ale z doświadczenia wiemy, że niech no tylko, przez parę dni potrzyma mróz, od razu zaroi się tu od ptaków. Potem ruszyliśmy wzdłuż zachodniego brzegu, w stronę Płocka. Jechaliśmy powolutku, pasąc oczy słodzieńkimi widokami. Gdzieniegdzie, ciche urocze zatoczki, czy małe przystanie, aż się prosiły, aby się zatrzymać przy nich i nacieszyć oczy bezmiarem wody i przytulnością brzegu. Zalew Włocławski, jest znacznie większy, od dobrze mi znanego Zalewu Zegrzyńskiego. Ale podstawowa różnica, czyni go rajskim miejscem. Na Zegrzyńskim, nie ostał się już prawie, ani kawałek dzikiego brzegu. Tutaj praktycznie, jest tylko takowy. Gdy w niedziele na Zegrzyńskim, tłoczą się całe flotylle jachtów i motorówek, tutaj przez cały dzień, widzieliśmy tylko dwie łodzie. Z powodu rozległych rozmiarów, jest to przede wszystkim raj dla luneciarzy. Ptaków było sporo, ale wszystkie, gdzieś tam hen pod horyzontem. Koledzy, zgodnie stwierdzili, że jest to obszar, bardzo dobrze rokujący. I niech się tylko zrobi prawdziwa zima, to ho, ho . Ano będę im to przypominał, aby zbyt szybko nie zapomnieli.
Byłem tu, tylko odrobinę bliżej Płocka, w lutym. I faktycznie, mam co do tej pory wspominać. A wiec, jeżeli będzie mi dane, przeżyć w tych trudnych czasach, jeszcze parę miesięcy, zrobię wszystko, aby tu wrócić.
DZIERLATKA-GALERIDA CRISTATA
Wszędzie stada kormoranów
PHALACROCORAX CARBO
No i co chwila, wybuchały, wrzaskliwe awantury. Gdy jakiś szczęśliwiec, wypłynął z głębin, z rybą w dziobie, reszta gromady, rzucała się na niego, próbując wyrwać mu zdobycz.
BIELIKI-HALIAEETUS ALBICILLA
Tylu i to tak blisko, dawno już nie widziałem
Jeden skubaniec, siedział kilkanaście metrów przed nami. Chiba rozumiał, że dzieli nas podwójne ogrodzenie. Gdy spróbowałem wystawić aparat, ponad siatkę, od razu się spulił
Ustrzelony Canonem
A ten Nikonem P900
Czy mogło by zabraknąć tu czapli ? Pewnie, że nie
Kochana Ślicznotka-MEWA SIODŁATA-LARUS MARINUS
Koło Duninowa, jest miejsce, gdzie lubią pławic się łyski. W lutym były ich nieprzebrane tłumy, teraz tyż. Kilkanaście tysięcy-przynajmniej
J.W.
J.W.
Trafiło się też, kilka traczy BIELACZKÓW-MERGULLUS ALBELLUS. Niestety, same samice. Tutaj jedna, na lewo od centrum
Piękna pogoda, pozwoliła zobaczyć, nie tylko atrakcje ornitologiczne. Piękny pająk-
Ciekawy pająk z rodziny UKOŚNIKÓW-XYSTICUS
PROSIONEK SZORSTKI-PURCELIO SCABER. I tu szok, pospolity robal, po wniknięciu w temat, okazał się nie robalem, a lądowym skorupiakiem
Prosionki, następne pokolenie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz