Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 29 listopada 2020

368.A MOŻE BY TAK NA USZATKI

 WOJEWÓDZTWO ŁOWICKIE 2020.11.26


                 Tak jakoś w środę wieczorem, dzwoni do mnie kumpel i zaczyna mi się mocno, żalić przez słuchawkę. Był ostatnio bardzo zapracowany, i strasznie mu się już ckni, aby się solidnie przewietrzyć i złapać trochę beztroskiego relaksu. A ponieważ  jutro, pogoda ma być jak drut, więc jeżeli mam ochotę, to On kończy robotę o 6-tej rano i potem możemy wiówać. No i oto chodzi. Ja mam zawsze ochotę i spakowany sprzęt. Czeka cały czas w kącie, na alarmowe sytuacje. No to git. Jesteśmy umówieni. Tylko bardzo proszę, bez żadnych mew i oharów. Tęsknię za otwartymi przestrzeniami, pełnymi wszelakiego zwierza i gdzie nie zobaczę, ani jednego ludzia. Jak się już spotkamy, to pogłówkujemy gdzie. Spotkaliśmy się o 7-mej rano, pod bezchmurnym niebem. Co tym razem, dobrze świadczyło o meteorologach. Krótka dyskusja i zapada decyzja. Jedziemy tam, gdzie zawsze jest fajnie, zawsze można cuś zobaczyć i gdzie czujemy się już, jak w drugim domu.                

       No i pojechalim. Dzień był po prostu boski. Oddychaliśmy swobodą i pięknem, całą klatą. A gdy już obcykaliśmy tradycyjną trasę, zapytałem Kolegę o samopoczucie. Znałem bowiem niedalekie, a bardzo ciekawe miejsce, o którym znowu zrobiło się głośno. Czyli słynne zimowisko SÓW USZATEK. Koledze nie było trzeba, powtarzać drugi raz. Koło południa stanęliśmy pod słynna wierzbą, a która to wierzba obrodziła, nie gruszkami, a dorodnymi sowami. Nam sypnęła ich 21. Kolega był tydzień temu i widział ponad 30. Szkoda było gadać. Wzięliśmy się do roboty. Światło mieliśmy najlepsze, z dostępnych tutaj możliwości. Los przeznaczył nam godzinę szczęścia. O 13-tej, pojawiły się nie wiadomo skąd, ołowiane chmurzyska. Zrobiło się ciemno i ponuro. A i mojemu Fumflowi,  powieki zaczęły same opadać ze zmęczenia. Czas wracać. ciut po 14-tej byłem w domu. Ogromne szczęśliwy. To był naprawdę wspaniały dzień, który obrodził sporą ilością fajnych zdjęć. Może nie było wodotrysków, ale ja byłem zadowolony. Mój Boże, gdybym parę lat temu, zobaczył dwa gatunki sów, w ciągu jednego dnia, czy zbożaka , na wyciagnięcie ręki, oszalał bym ze szczęścia. I tak to rutyna, spłaszcza emocje.

Marian, wielkie dzięki bardzo i do następnego szaleństwa

Bez niespodziewajek-PERDIX PERDIX






Wielkie stado, blisko 100 żurków. Młodych i starych-GRUS GRUS

Mimo pory roku, było ich jeszcze wszędzie sporo




Trafiło nam się piękne stado gęsi. Tak ze 3000. Przeważne tundra, ale były i białoczółki
 i oczywista gęgawy



Ja przeleciałem okiem po zdjęciu i nie zobaczyłem nic nadzwyczajnego.
 Kolega, wytrawny luneciarz, tylko zerknął i od razu wypatrzył BERNIKLĘ BIAŁOLICĄ
.

BUTEO BUTEO- normalnie kino. Siedział koło drogi. Dojeżdżamy do niego, a on nic. Zatrzymujemy się...i dalej nic. Obcykaliśmy go dokładnie, więc się ulitował nad nami i skiknął na gałąź, obok drogi i ciut bliżej



Pamiętam nieustanne wrzaski w samochodach Kumpli, gdy dojeżdżaliśmy do jakiegoś drapola. Zatrzymaj, zatrzymaj. Po cholerę, wiesz przecie, że od razu odleci. Jak widać, 100 razy odleci, a 101 zostanie. I może to nie być zwykły myszak. Kiedyś w identyczny sposób, na Pulwach załatwiłem Stepa. Wielu kumpli-profesjonałów, nie może mi tego wybaczyć.

A tutaj przytrafił się CIRCUS CYANEUS-w typie samicy

Lista obecności-ATHENE NOCTUA  ??-obecna

Tak wygląda zając, który udaje, że go nie ma

Jest to tzw. zając po miedzą.


Koziołek Gentleman. Biegnie na końcu, osłaniając żony.

To była prawdziwa frajda. Osiem krzykaczy-CYGNUS CYGNUS






Ci, co te miejsce znają, pokiwają ze zrozumieniem głową. Ci co nie znają, tyż se mogą pokiwać, ale z żalu. Ja się nie przypucuję i będę milczał. Na zabudowanym terenie, samotna wierzba

A na niej, zakazany owoc

ASIO ATUS