MODLIN 2014.06.17.
NO CÓŻ,WYBRAŁEM SIĘ DO WSPANIAŁEGO MIEJSCA, GDZIE DAWNO NIE BYŁEM,A JUŻ BARDZO CHCIAŁEM BYĆ.NIE UKRYWAM, ŻE OBLIZYWAŁEM SIĘ NA MYŚL O PIĘKNYCH I RZADKICH SIEWKOWATYCH,KTÓRE MOGŁEM TAM SPOTKAĆ.
NIE SPOTKAŁEM ŻADNYCH,Z WYJĄTKIEM STADA CZAJEK.
NACIĄŁEM SIĘ ZA TO,NA BANDĘ NIEBEZPIECZNYCH KRETYNÓW I DEBILI.ŻE NARAŻALI WŁASNE ŻYCIE,TO MOŻNA ŚCIERPIEĆ,ALE NARAŻALI RÓWNIEŻ ŻYCIE POSTRONNYCH LUDZI I ZWIERZĄT.NAD CICHYMI I SPOKOJNYMI BŁONIAMI,POJAWIŁY SIĘ MAŁY HELIKOPTER I WIATRAKOWIEC.ICH PILOCI WYRAŹNE CHCIELI ODTWORZYĆ APOKALIPSĘ WG.ŚW.COPPOLI I JEDNOCZEŚNIE,KOŃCOWE SCENY "BŁĘKITNEGO GROMU".HUK SILNIKÓW NA NAJWYŻSZYCH OBROTACH.RYZYKOWNE MANEWRY WŚRÓD ZABUDOWAŃ I NAD NIMI.PŁOSZENIE I GONIENIE CHRONIONYCH PRAWNIE PTAKÓW,CHOĆBY CZAPLI I BŁOTNIAKA STAWOWEGO.PODEJRZEWAM IŻ,GDYBYM MIAŁ POD RĘKĄ,JAKIEGOŚ MAŁO UŻYWANEGO STINGERA,TO BYM GO UŻYŁ.I TO Z OLBRZYMIĄ ROZKOSZĄ.
CO DO PTAKÓW-JAK ZAWSZE WZDŁUŻ WKRY,CAŁE STADA ŻÓŁTYCH PLISZEK I SKOWRONKÓW.CHYBA TROCHĘ MNIEJ,NIŻ ROK TEMU.W TYM JEDNAK,KTOŚ ZACZĄŁ INTENSYWNIE WYKASZAĆ ŁĄKI.ANI JEDNO BOCIANIE GNIAZDO NIE ZASIEDLONE,ANI JEDNEGO ŁABĘDZIA,KTÓRYCH TU ZAWSZE BYŁO PEŁNO.DWA ŻURAWIE I STADO OK.150 CZAJEK.JEDNA BIAŁA I KILKANAŚCIE SIWYCH CZAPLI.KILKANAŚCIE CZARNYCH RYBITW I JEDNA RZECZNA.POJEDYNCZE ŚMIESZKI.ROZKOSZNE BAJORA I ROZLEWISKA OBIECUJĄCE NIE WIADOMO JAKIE SIEWKOWE ROZKOSZE,PO PROSTU WYSCHŁY.
MIAŁEM ZA TO OSTRY ALARM.PRZY SAMEJ ŚCIESZCE,KTÓRĄ SIĘ WLOKŁEM,ZACZĄŁ TRZESZCZEĆ DERKACZ.GDZIEŚ 4-5 M ODE MNIE.RZUCIŁEM SIĘ TAM JAK OPĘTANY,CO BY CHOCIAŻ GO LEKKO WYPŁOSZYĆ I NARESZCIE ZOBACZYĆ NA WŁASNE OCZY.
GDZIEŻ TAM.ZA CHWILĘ ZNOWU SIĘ DRZE,ALE JUŻ Z 50 METRÓW DALEJ.ONIEMIAŁEM Z ZACHWYTU,WYTRZESZCZAŁEM NA WSZYSTKIE STRONY ŚWIATA,SWOJE CZTERY PATRZAŁY I NIE ZOBACZYŁEM,ŻEBY DRGNĘŁO CHOĆ JEDNO ŹDŹBŁO TRAWY,A ON W NIEJ PRZEBIEGŁ SZYBKO,TAKI SZMAT DROGI..
A NA DESER ŚWIERGOTEK ŁĄKOWY.BYM GO PRZEGAPIŁ,BO MYŚLAŁEM,ŻE TO JEDNA Z MNÓSTWA KRĘCĄCYCH SIĘ TU CIERNIÓWEK.ONE SA BARDZO RUCHLIWE,TEN SPOKOJNIE JAK FILOZOF,SIEDZIAŁ NA KŁOSIE TRAWY I ZAGRYZAŁ ZIARENKAMI.POPATRZYŁEM PRZEZ LORNETĘ I ..O ŻESZ TY,ONŻE SAM.NAWET WYJĄTKOWO NIE MIAŁEM WĄTPLIWOŚCI,CO WIDZĘ.
WRACAJĄC ZATRZYMAŁEM SIĘ JESZCZE NA CHWILĘ,PRZY MOIM ULUBIONYM STADZIE KONI.ZUPEŁNIE WOLNE I NIE SPĘTANE BIEGAJĄ SOBIE GDZIE CHCĄ,I SĄ PIĘKNE.
|
SZUBRAWCY WISIELCE |
|
BŁOTNIAK STAWOWY-CIRCUS AERUGINOSUS |
|
JAK WYŻEJ |
|
NA HORYZONCIE MODLIN |
|
JA JE ZOBACZYŁEM,ALE ONE MNIE TEŻ CZAJKI-VANELLUS VANELLUS |
|
JAK WYŻEJ |
|
GĘGAWY-ANSER ANSER |
|
BRZEG NARWI,PODZIURAWIONY, JAK SER SZWAJCARSKI.. TO GNIAZDA BRZEGÓWEK. |
|
UJŚCIE WKRY DO NARWI. |
|
WKRA |
|
PLISZEK ŻÓŁTY-MOTACILLA FLAVA |
|
ŚWIERGOTEK ŁĄKOWY-ANTHUS PRATENSIS |
|
JAK WYŻEJ |
|
JAK WYŻEJ |
|
JAK WYŻEJ |
|
I CHCIAŁO BY SIĘ TAK IŚĆ PRZED SIEBIE,NIE WIADOMO GDZIE,BYLE DALEJ |
|
WCHŁONIE JE,CZY SIĘ WYŁONIĄ,CAŁE I ZDROWE |
|
PLISZKA ŻÓŁTA-MOTACILLA FLAVA |
|
JAK WYŻEJ |
|
KOLONIA JASKÓŁEK BRZEGÓWEK W BURCIE NASYPU KOLEJOWEGO |
|
JASKÓŁKA BRZEGÓWKA-RIPARIA RIPARIA. |