Łączna liczba wyświetleń

środa, 30 grudnia 2015

216.I JESZCZE RAZ PRUSZKÓW

  ZNOWU PARK POTULICKICH 2015.12.29.

        Minęło ponad dwa tygodnie,od kiedy tu byłem.gdy nagle i niespodziewanie,poróciłem tu pospiesznie.Otóż dostałem cynk,że tam że,objawiła się niezmiernie ciekawa kaczusia.Piżmówka ąmerykanska.Jak sama nazwa już wskazuje,to nie jest nasz rodzimy gatunek.Jest to zapewne uciekinier z jakowejś hodowli ptaków ozdobnych.Ozdobna,czy też nie,ale nie do oglądania jak się zechce,na co dzień.Trzeba więc było zebrać manele,w dyrdy zasuwać do Pruszkowa i zobaczyć na własne oczy,co to,to to.Na miejscu byłem o 8,30 i trafiłem akuratnie.Bo pierwsze zdjęcia kaczusi,były jeszcze w cieniu,a jak kończyłem oświetlało ją ładnym,ciepłym światełkiem,wychodzące zza drzew Słoneczko.Faktycznie,na pewno była uciekinierką z hodowli.Wcale nie bała się ludzi.Żeby zrobić jej zdjęcie na wodzie,trzeba było ją nie omal,złapać ją łapskami za kuper i zwodować jak balię na lustro wody.W każdym razie,widok jej dostarczył mnóstwo przyjemnych przeżyć.Kiedy już napasłem się tymi przeżyciami do syta,przypomniałem sobie tego zimorodka,którego niebacznie wystraszyłem,podczas poprzedniego tu pobytu.Tym razem wyszliśmy na niego spokojnie.Byłem bardzo powolny i oszczędny w ruchach.Pozwolił mi podejść bardzo blisko.To mogły być zdjęcia mojego życia.Ale jak zawsze Opatrzność zadbała,aby nie było za różowo.Mimo,że świeciło Słońce,w korycie rzeczki,a raczej wąwozie,było bardzo ciemno.Musiałem do robienia zdjęć,użyć wysokiej czułości.Wysoka czułość,to wysokie szumy.A te,jak się tylko pojawiają,to wyjadają na zdjęciu szczegóły.No ale to chyba moje najlepsze zdjęcia zimka, jak do tej pory.Odurzony sukcesem wracam powoli z powrotem,gdy spotykam miłego Pana,obwieszonego sprzętem optycznym.Na pewno bratnia dusza.Wymieniamy spostrzeżenia.Po paru minutach rozmowy,ten miły Pan pyta mnie,czy to nie ja czasem jestem autorem tego blogu,który właśnie czytacie.Nie będę ukrywał,że te pytanie mile połechtało moją próżność.A zatem moja sława małojecka, zaczyna już powoli,podążać przede mną.Nie licząc mojego miłego kolegi,który mi właśnie towarzyszył i który to już od bladego świtu podkarmiał kacusie,co by się nie wyniosła i czekała na mnie,spotkałem jeszcze dwóch miłych znajomych z branży ptaszników.Obszedłem jeszcze raz spokojnie cały park dookoła mając nadzieję,że jak mi tak szczęście dopisuje,to może dobiorę się i do dzięcioła zielonego.Niestety,szczęście poleciało już gdzieś dalej, uszczęśliwiać innych szczęśliwców.Popatrzałem se jeszcze deczko na mewy.Oprócz tłumu śmieszek,były i mewy siwe,oraz moje bardzo lubiane,mewy srebrzyste.W Warszawie,wcale nie jest tak łatwo je zobaczyć.I jeżeli już to w zimie.I teraz też były,ale tylko trzy i to drugoroczne.O 12-tej finisz.Słońce chowa się za drzewa i staw kryje się w cieniu.Cuś mi się jednak wydaje,że chiba będę tu już znowu niezadługo.
CAIRINA MOSCHATA-PIŻMÓWKA AMERYKAŃSKA-SAMICA

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

ALCEDO ATTHIS-ZIMEK-TEN PRZEBRZYDŁY ZŁOŚLIWIEC,SIEDZI
TERAZ DWA METRY ODE MNIE POD NAWISEM BRZEGU.PAT.JAK PODEJDĘ BLIŻEJ TO GO WYPŁOSZĘ

PODSZEDŁEM I WYPŁOSZYŁEM.NA CAŁE SZCZĘŚCIE,PRZELECIAŁ NAPRZECIW,NA DRUGI BRZEG

CZY WY KOCHANI MOI WIECIE,ŻE GDY ROBIĘ ZDJĘCIE ZIMORODKA Z ODLEGŁOŚCI 5 METRÓW,PRZY PRZYSŁONIE  F-8,TO MAM GŁĘBIĘ OSTROŚCI 2 (!!)CM.
TO ZNACZY,ŻE WSZYSTKO CO SIĘ MIEŚCI W TYCH DWÓCH CENTYMETRACH,JEST MNIEJ ,.LUB WIĘCEJ OSTRE.TO CO Z PRZODU,LUB Z TYŁU WYCHODZI PO ZA TE DWA CENTYMETRY,JEST JUŻ NIEOSTRE I ROZMYTE.IM DALEJ OD PUNKTU 5,TYM BARDZIEJ NIEOSTRE.ZIMORODEK JEST DUŻO WIĘKSZY,WIĘC PRZY ROBIENIU ZDJĘCIA,TRZEBA ZADECYDOWAĆ,CO MA BYĆ OSTRE,CZYLI CO JEST NAJWAŻNIEJSZE.ZAWODOWCY
OKREŚLILI,ŻE PRAWIDŁOWO,POWINNO SIĘ OSTRZYĆ NA OKO PTAKA.CHIBA,ŻE WIZJA ARTYSTYCZNA FOTOGRAFUJĄCEGO,MA INNA WIZJĘ.
TABELE GŁĘBI OSTROŚCI,DLA RÓŻNYCH OGNISKOWYCH,PRZY RÓŻNYCH PRZYSŁONACH,MOŻNA PRZY ODROBINIE WYSIŁKU ODNALEŹĆ W NECIE,LUB TYŻ I U MNIE

J.W

J.W

J.W

J.W

KURKI TO TO RACZEJ NIE SĄ.ALE ŚWIERZE ,DZIKIE GRZYBY NA SYLWESTRA,TO JUŻ CUŚ

W POPRZEDNIM BLOGU,TYM Z PRZED DWÓCH TYGODNI,JEST ZDJĘCIE,A NA NIM W TYM MIEJSCU STOI PIĘKNE DRZEWO

MEWA SREBRZYSTA DRUGOROCZNA- LARUS ARGENTATUS 2Z

KRZYŻÓWKIE NIE SĄ MAŁYMI KACZKAMI.ZOBACZCIE JAKA TA KOBYŁA JEST OGROMNA W PORÓWNANIU Z NIMI

J.W

J.W

J.W

DWIE SIWE I ŚMIESZKA

MEWA SIWA 1 Z-LARUS CANUS

SIWA

W KRZYŻÓWKACH WRE JUŻ WIOSENNA KREW

LEUCYSTYCZNA SAMICA KRZYŻÓWK-ANAS PLATURHYNCHOS

J.W

SŁODKA KAWUNIA-CORVUS MONEDULA

I DWA ORŁY Z TEGOŻ BIRDLANDU
(TEN WIĘKSZY POWRÓCIŁ JUŻ NA ŁONO CYWILIZACJI)

POPRZEDNIEGO DNIA,JESZCZE NA ETACIE DZIKIEGO LUDA

niedziela, 13 grudnia 2015

215.PARK POTULICKICH

               PRUSZKÓW 2015.12.11.

           Po powrocie z wypadu na Pola Oborskie,zdzwoniłem się z kumplem z Pruszkowa.Obgadaliśmy to i owo,a ja przy okazji pożaliłem się Mu,o dzisiejszym niepowodzeniu z zimkiem.A On na to:chcesz mieć zimorodka ? to go będziesz miał.Ładuj się do WKD i przyjeżdżaj do mnie rano,a zaprowadzę cię na dobrą miejscówkę.I tak się też stało.Przed 10,byłem już w Parku Potulickich.Słoneczko ładnie świeciło,choć na trawie był jeszcze szron.
Oczywiście na początku odwiedziliśmy krakwę.Ten piękny samczyk,powrócił tu znowu na zimę,ku wielkiej wszystkich uciesze.Na wodzie nie pływa żaden lód.Toteż oprócz śmieszek i siwych,nie ma żadnych innych mew.Ruszyliśmy więc nad Utratę.Tutaj obok zakładu dla psychicznych,dopadliśmy zimorodka.Zupełnie się nie bal.Siedział na gałęzi,ze 4 metry obok drogi,którą
przechodzili ludzi.I tu muszę się przyznać,że dałem wielką plamę.Zamiast zrobić jak najwięcej zdjęć,a potem zacząć eksperymentować,zrobiłem mu tylko kilka zdjęć z daleka.Potem puściłem mu z komóry jego głos.Miałem nadzieję,że zaciekawiony podfrunie bliżej.No i srodze się zawiodłem.Jak usłyszał głos,zerwał się,przeleciał koło nas i zniknął w lesie.Więcej go już dzisiaj niestety nie zobaczyłem.Na osłodę zająłem się strzyżykami.W parku i w okolicach jest go pełno.Bez trudu można go wyczaić i robić spokojnie zdjęcia.Są oswojone z widokiem ludzi i pozwalają podejść do siebie,dużo bliżej,niż gdzieś w "dzikości".Nie wiadomo kiedy,minęła godzina 12.Słońce schowało się za drzewa i w parku zaczęło robić się ciemno.Największym dzisiejszym zaskoczeniem,było dla mnie to,że nie usłyszeliśmy dzisiaj,ani nie zobaczyliśmy,ani jednego dzięcioła.
SAMIEC KRAKWY-ANAS STREPEA

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

SAMICA ZIMORODKA-ALCEDO ATTHIS

J.W

STRZYK-TROGLODYTES TROGLODYTES

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

W PARKU,NA GŁÓWNYCH STADACH OSIEDLIŁY SIĘ BOBRY I OD RAZU
WIDAĆ OWOCE ICH DZIAŁALNOŚCI


sobota, 12 grudnia 2015

214.BEZ ENTUZJAZMU,ALE Z NADZIEJĄ

    POLA OBORSKIE 2015.11.10.

            No i znowu mnie diabli ponieśli na to fajne,aczkolwiek kapryśne miejsce.Ostatnio co prawda,nie miałem tu jakiś rewelacyjnych obserwacji,ale ciągle dochodziły do mnie, ciekawe wieści od moich znajomych.Bez przerwy kręciło się tam stado rzepołuchów,a temperaturę emocji,znacznie podniósł kolega,który przysłał mi wiadomość ze  zdjęciami zimorodka,które tam zrobił,bez specjalnego wysiłku.
Pierwsze podejście zrobiłem dwa dni temu.Wysiadłem w Klarysewie i czekałem na autobus L 14,który by mnie dowiózł na miejsce.Miał być o 9,47,ale się nie pojawił.Wkurzony sprawdzam rozkład jazdy i widzę,że zrobiłem z siebie ofiarę losu.9,47 to był w niedzielę.A dzisiaj w dzień powszedni odjechał o 9,07.Wściekły i obrażony na cały świat wracam do domu.
Może to i dobrze.Poranne mgły  nie ustąpiły przez cały dzień.Światło było tragiczne.Ciemno i sino.Środa taka sama.Ale dzisiejszy dzionek,po porannych zamgleniach,zabłysnął radośnie,słonecznym światłem.Zdecydowany,że bez jakiegoś sukcesu nie wracam do domu,powoli dreptałem przez rozległe pustkowia.Leniwy nastrój rozwiał się,gdy na pobliskim polu zobaczyłem drepcące,dwie spore sylwetki.Wyglądało to, jak by żerowały indyki.Podszedłem bliżej i w szkłach lornetki,zobaczyłem dwa myszołowy,drałujące przez pola na piechotę.Jak już wspominałem nieraz,przy kiepskiej pogodzie,tym leniwcom,wcale się nie chce marnować energii na machanie skrzydłami. Siedzą gdzieś na drzewie,lub dyrdają na piechotę.Potem zobaczyłem w oddali, jakieś stado wróblowatych.Zatoczyły koło nad polami i zapadły gdzieś przede mną.Zacząłem je podchodzić.Najważniejsze w takim wypadku,to absolutny spokój i brak pośpiechu.Powolutku,bez gwałtownych ruchów,zacząłem się do nich zbliżać.Jak wiele gatunków ziarnojadów,przerywały od czasu do czasu żerowanie.Robiły w powietrzu kółko,sprawdzały czy w pobliżu nie czai się jakiś drapieżnik.Potem lądowały w pobliżu miejsca,z którego niedawno się zerwały.Tak po godzinie,żerowały już w odległości ok.5-6 metrów ode mnie.
To nie są jakieś wyjątkowo atrakcyjne optycznie ptaki.Ale to cenna zdobycz i byłem szczęśliwy,że je dopadłem.Nie pierwszy raz,ale to nie zmniejsza wagi sukcesu.Znowu upłynął kawałek czasu, a ja widząc,że słońce minęło już najwyższy punkt swojej drogi i że niedługo zacznie się robić ciemniej,ruszyłem w dalszą drogę.Po cichu liczyłem,że szczęście dalej będzie mi dopisywać i być może zobaczę tego,zupełnie niestrachliwego zimka.No i co tu dużo klechdać.
Szczęście,poczuło się już zmęczone i zostało przy rzepołuchach.Dotarłem do przystanku,przy Starej Papierni w Konstancinie,nie widząc już nic ciekawego,oprócz polującej pustuły i samotnego stracha na bobry.Takiego stracha widziałem po raz pierwszy.Jak wszędzie,tutaj już też jest pełno bobrów.Żyją w rowach melioracyjnych.Lubią zatykać gałęziami,otwory przepustów.
Podsumowują dzień,zakończył się on połowicznym sukcesem.
Nie mam już specjalnej ochoty wracać tu w najbliższym czasie.Ale jeżeli dalej będzie tak ciepło,to chęć zobaczenia zimorodka,przypędzi mnie tu z powrotem.
UZIEMIONY MYSZOŁAP

BAŻANT

CIESZĘ SIĘ,ŻE ZACZYNA SIĘ JE CORAZ CZĘŚCIEJ SPOTYKAĆ.

R Z E P O Ł U C H Y - - -CARDUELIS FLAVIROSTRIS

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

J.W

S  T  R A C H   N A   B O B R Y